Gdy narzeczeni postanawiają zalegalizować swój związek, nagle w ich miłość wkrada się szaleństwo załatwiania wszystkich formalności ślubno-weselnych. Jedną z cegiełek budujących solidny gmach o nazwie Udana Uroczystość jest wybór odpowiedniego fotografa, którego zadaniem będzie uwiecznienie niezapomnianych zdarzeń.

Data dodania: 2012-02-21

Wyświetleń: 2775

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 2

WIEDZA

-2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jak ważne jest, aby trafić na dobrego fachowca, niech świadczą setki tysięcy zdjęć ślubnych dostępnych w sieci. Obok wspaniałych kadrów, nietuzinkowych pomysłów i fantastycznej obróbki w większości pojawiają się takie gnioty, że oglądając je zastanawiasz się, czy to narzeczeni płacili „fotografowi”, czy może odwrotnie.

Jako, że zawodowo zajmuję się fotografią ślubną i wielokrotnie toczyłem rozmowy z przyszłymi małżonkami, wydaje mi się, że wiem, co mogę poradzić wszystkim tym, którzy niebawem będą mężem i żoną. Ten, swego rodzaju Dekalog Wyboru Fotografa Ślubnego, ma za zadanie tylko i wyłącznie pomóc Narzeczonym przy dokonywaniu wyboru – a w żaden sposób nie jest promowaniem konkretnego fotografa/konkretnych fotografów.

 

Oto dziesięć przykazań, a poniżej ich rozwinięcie.:

1. Zacznijcie szukać przynajmniej rok przed ślubem.

2. Zapoznajcie się z internetowym portfolio fotografa.

3. Korzystajcie z poleceń znajomych.

4. Poczytajcie opinie o fotografie na forach specjalistycznych.

5. Spotkajcie się z fotografem.

6. Zapoznajcie się ze szczegółową ofertą.

7. Poproście o wzór zawieranej umowy.

8. Sprawdźcie legalność firmy i pozwolenia.

9. Zapytajcie o sprzęt.

10. Ustalcie cenę.

 

1. Zacznijcie szukać przynajmniej rok przed ślubem.

Zazwyczaj decyzja o ślubie jest podejmowana z dużym wyprzedzeniem (poza „wypadkami przy pracy” :) ). Młodzi „załatwiają” sobie księdza, salę, suknię itp. Fotograf schodzi bardzo często na dalszy plan. To błąd. Pamiętajcie, że ślub i wesele przeminą, goście się rozjadą, a jedynie fotografie będą Wam przypominały o tym, co się zdarzyło. Chyba warto zadbać o to, aby zdjęcia wykonane były przez fachowca. Przyjemniej wszak wspominać widząc fotografie udane, niż „takie sobie”. Dobrzy i wzięci fotografowie mają bardzo ciasno wypełnione terminarze. Chcąc mieć do obsługi własnego ślubu sprawdzonego zawodowca – zmuszeni jesteśmy zadzwonić do niego dużo, dużo wcześniej. Przy okazji: niech spóźnialscy się nie obawiają! Dziś praktycznie niemożliwe jest, aby nie móc zakontraktować fotografa na uroczystość ślubną. Nawet jeżeli zabierzemy się za to dwa dni przed uroczystością. Trzeba mieć tylko świadomość, że wtedy nikogo sensownego nie znajdziemy i może warto zastanowić się, czy nie lepiej jest zainwestować w jakiś aparacik cyfrowy i obarczyć obowiązkiem robienia zdjęć wujka Kazika, czy ciotkę Matyldę. Wyjdzie taniej, jakościowo podobnie, a jeszcze zostanie kompakcik na podróż poślubną.

2. Zapoznajcie się z internetowym portfolio fotografa.

Zazwyczaj poszukiwania fotografa rozpoczynamy w sieci. Nawet, jeżeli znamy nazwisko tego, którego chcielibyśmy zamówić - „sprawdzamy” go w internecie. Portfolia internetowe nie do końca pozwalają nam wierzyć w umiejętności artysty. Nie jest realne do końca coś, czego nie możesz dotknąć. Do zdjęć ta zasada pasuje idealnie. Niemniej zapoznanie się z cyfrowym portfolio jest niezłym początkiem do poznania dorobku fotografa. Oglądając zdjęcia staramy się odpowiedzieć sobie na pytanie, czy styl jaki prezentuje autor wpisuje się w moje rozumienie piękna. Czy ujęcia do mnie przemawiają, czy są zróżnicowane? Czy widać, że fotograf poszukuje ciekawych kadrów, czy jest „wyłapywaczem chwil” czy tylko „rejestratorem”? Nie chodzi o to, abyśmy otrzymali ze swojego ślubu zdjęcia takie jak w portfolio! My mamy zaakceptować tylko styl fotografowania, czyli sposób kadrowania, klimat, obróbkę – coś, co prace wybranego przez nas artysty wyraźnie identyfikuje. Fotografowie ślubni zazwyczaj posiadają swoją stronę internetową, która jest poświęcona wyłącznie tematyce ślubnej oraz prowadzą blog, który już nie jest ściśle związany jedynie ze ślubami. Nie zaniedbajcie przejrzenia bloga! To właśnie tam znajdziecie najnowsze zdjęcia, to blog pozwoli wam odpowiedzieć na pytanie, czy artysta jest ciągle „w kursie dzieła”, czy nie rozstaje się z aparatem, czy może tylko fotografuje „dla pieniędzy”. Moim zdaniem zakręceni pasjonaci są godni zastanowienia. Kochają to, co robią, więc jest szansa, że na waszym ślubie nie pojawi się rutyniarz – rzemieślnik, ale pełen energii zawodowiec-pasjonat.

3. Korzystajcie z poleceń znajomych.

Ludzie to zwierzęta stadne. Zapewne macie mnóstwo znajomych, którzy już są „po słowie”. Być może nawet bawiliście się na ich weselach. Co wam szkodzi podpytać ich o fotografa, który robił zdjęcia na ich uroczystości. Bardzo często zdarza się tak, że bardzo dobrzy fotografowie układają swój terminarz praktycznie wyłącznie z poleceń. W takim przypadku poza umiejętnościami artysty bardzo duże znaczenie ma charakter. Nikt nie lubi mruków, nadętych bufonów albo tzw. „artystów” (ja tu pan, i basta!). Fotograf – przyjaciel, a do tego dobry fachowiec, to skarb. Szukajcie właśnie takich.

4. Poczytajcie opinie o fotografie na forach specjalistycznych.

Ta porada jest trochę ryzykowna i proszę, aby traktowana była z dużym dystansem i życiową mądrością. Bardzo często ten, kto jest wziętym fotografem ślubnym ma równie dużo zwolenników, co i przeciwników. I o ile zwolennicy mogą odrobinę „przesłodzić”, o tyle oponenci bardzo często wylewają na nieszczęśnika, niczym nieusprawiedliwione, wiadra pomyj. Robi tak ukryta pod nikiem panny młodej konkurencja, robią tak ci, którym fotograf odmówił przyjęcia zlecenia, bo na siłę np. domagali się upustu.

Ja mam swój sposób na czytanie forumowych opinii. Otóż „przelatuję” te pozytywne, ale uważnie wczytuję się w negatywne. Jak widzę, że np. ktoś napisał, iż pan Nowak robi słabe foty, bo nie potrafi zapanować nad barwą, natychmiast przenoszę się do portfolio Nowaka i patrzę, czy rzeczywiści facet słabo rozróżnia barwy. Jeżeli wg mnie jest ok, wnioskuję, że konkurencja próbuje wsadzić Nowakowi szpilę w pośladek. Niestety, bardzo często zdarza się, że potencjalni klienci zniechęcają się tego typu opiniami. Niesłusznie. Nie wierzcie bez zastrzeżeń we wpisy forumowe, zanim sami tego nie ocenicie i nie zweryfikujecie. Poza tym zawsze możecie zarejestrować się na forum i dopytać krytykanta, co konkretnego miał na myśli, pisząc, że Nowak nie rozróżnia kolorów. Zazwyczaj takie pytania pozostają bez odpowiedzi, co tylko potwierdza założenie, że ktoś naszemu Nowakowi robi kuku! Podsumowując: czytajcie fora, ale niech opinie tam głoszone nie będą decydujące przy wyborze fotografa na wasz ślub.

5. Spotkajcie się z fotografem.

To w moim mniemaniu najistotniejsza rzecz! Nie bójcie się spotykać z fotografami. Ba, nalegajcie na takie spotkania, nawet, jeżeli po pierwszej selekcji macie kilku kandydatów do podpisania umowy. Pierwsza rzecz jaką robimy to wysłanie maila do artysty z zapytaniem o wolny termin. Ideałem byłby taki np. tekst: „Witam, nazywam się Joanna i 2 czerwca przyszłego roku wychodzę za mąż. Chciałabym, aby to Pan fotografował naszą uroczystość. Proszę o informację, czy ten termin ma Pan wolny i czy możliwe byłoby niezobowiązujące spotkanie, na którym wraz z narzeczonym moglibyśmy zapoznać się z Pańskimi pracami i ofertą?”

W momencie otrzymania odpowiedzi od razu dostajemy pierwszy wyraźny sygnał od fotografa. Albo bez zastrzeżeń godzi się na spotkanie, albo zaczyna wymigiwać się i usprawiedliwiać brakiem czasu, dużą ilością zapytań na ten termin itp. Takiego fotografa sugeruję skreślić definitywnie na samym początku. Szkoda waszego czasu.

Jeżeli zaś otrzymujecie maila, że owszem – termin jest wolny i fotograf chętnie się spotka – jest obiecująco. Zwracajcie uwagę na estetykę maila. Ktoś, kto przysyła wam byle jaką, lakoniczną odpowiedź – jasno daje sygnał, że w pracy też taki może być: niechlujny i niezorganizowany. To powinno zapalić maleńką lampkę ostrzegawczą w waszych głowach. Druga rzecz – miejsce spotkania. Nie dobrze jest spotykać się w domu: czy to waszym czy fotografa. Lepiej umówić się w miejscu neutralnym (np. kawiarni) lub w biurze(studiu) fotografa, o ile takie posiada.

Gdy dojdzie do spotkania postarajmy się nie spóźnić i tego samego wymagajmy od artysty. Jeżeli się spóźni – alarm! - nie daj Boże przytrafi się mu to w dniu waszego ślubu! Następna sprawa, to niby rzecz oczywista, ale niestety nie dla wszystkich. Zwróćcie uwagę na strój fotografa. Jeżeli jest ubrany czysto i schludnie (niekoniecznie modnie!), ma wyczyszczone buty i paznokcie – jest szansa, że do swojej pracy podchodzi równie obowiązkowo. To, jakie pierwsze wrażenie sprawi fotograf bardzo często jest jednym z ważniejszych elementów branych pod uwagę przez narzeczonych. Lubimy po prostu, jak ktoś jest czysty i do tego pachnie.

Od początku rozmowy uważnie wsłuchujemy się w to, co fotograf ma do powiedzenia. W jaki sposób potrafi opowiadać o swojej pracy, jakie rzeczy uważa za najważniejsze, jak traktuje relacje zleceniodawca-zleceniobiorca, czy jest miły, czy ma poczucie humoru i ten tak trudny do zdefiniowania „urok”. Słowem, czy jako człowiek pasuje wam, czy potraficie z nim rozmawiać i czy możecie odnaleźć wspólny punkt widzenia w sprawach fotografii ślubnej.

Jeżeli spotykacie się np. w kawiarni zwróćcie uwagę, co zamawia fotograf. Jeżeli kupuje alkohol, nawet niewinne piwo czy lampkę wina – alarm! Na weselu alkoholu jest w bród – istnieje niebezpieczeństwo, że wasz artysta lubi procenty. A wtedy mogą być kłopoty z otrzymaniem ostrych zdjęć :) Niestety, fotografia ślubna i alkohol to są dwie rzeczy wzajemnie się wykluczające! Bez dwóch zdań.

6. Zapoznajcie się ze szczegółową ofertą.

W trakcie spotkania nie zapomnijcie poprosić o zaprezentowanie portfolio. Tym razem oceniacie „prawdziwe” (wydrukowane) zdjęcia, które fotograf powinien przynieść ze sobą. Sposób ich prezentacji (specjalna teczka, tła, wielkość, różnorodność) podpowiadają wam, jak kandydat podchodzi do swojej pracy. Czy kocha zrobione zdjęcia, czy też traktuje je jedynie jako odbitki utrwalone na papierze. Nie dajcie się też omamić prezentacją na laptopie lub tablecie. No chyba, że po ślubie macie od fotografa dostać zamiast wydrukowanych zdjęć – iPada :)

Nie bójcie się zapytać o tradycyjne albumy ślubne, fotoalbumy czy fotoksiążki. Wersje demonstracyjne fotograf powinien mieć ze sobą i wam zaprezentować. Nie wszyscy fotografowie co prawda oferują albumy, ale ten, który takie wykonuje musi mieć ze sobą egzemplarz reklamowy.

Jeżeli oferta artysty jest rozbudowana np. o galerie internetowe czy prezentacje multimedialne – również powinniście poprosić o zademonstrowanie. Nie wierzcie w „gruszki na wierzbie”! To co w ofercie – powinno być do obejrzenia.

7. Poproście o wzór zawieranej umowy.

Bardzo uważnie przeczytajcie wzór ewentualnej umowy jaką mielibyście podpisać. Czytajcie wszystko i zgłaszajcie swoje poprawki. Nie zgadzajcie się na podpisywanie czegokolwiek, bez dopasowania treści umowy do waszej sytuacji. Zwróćcie uwagę na zapisy o zgodach wizerunkowych (publikacje). Bardzo często jest tak, ze nieudzielenie zgody na publikację wykonanych zdjęć w internecie skutkuje dużo wyższą ceną za usługę. I odwrotnie. Umowa zazwyczaj określa wysokość zadatku jaki należy zapłacić fotografowi przed ślubem. To jego zabezpieczenie w przypadku, gdyby wam „się odwidziało”, a on został z wolnym terminem w środku sezonu. Moim zdaniem resztę kwoty na jaką opiewa umowa powinno się płacić przy odbiorze ostatecznym dzieła, choć są fotografowie, którzy dzielą płatność na raty (np. poza zadatkiem biorą część kwoty w dniu ślubu).

8. Sprawdźcie legalność firmy i pozwolenia.

To czy fotograf działa legalnie czy „na czarno” ma decydujący wpływ na to, na ile skutecznie będziecie mogli dochodzić swoich praw, w przypadku, gdyby „coś poszło nie tak”. Nie korzystajcie z usług „fotografów ślubnych” bez zarejestrowanej działalności gospodarczej! Ktoś, kto kombinuje ukrywając przed fiskusem swoje usługi, równie dobrze będzie kombinował z młodymi: a to znajdzie jakiś tani lab, w którym wywołane zdjęcia po roku stracą kolory, a to zaoferuje chiński album do zdjęć ze sklepu „wszystko za 5 zł”, który rozpadnie się akurat w momencie oglądania go przez teściową. Szara strefa jest tańsza, ale to pozorna oszczędność. Płacąc mniej za fotografa – dostajecie gorszy jakościowo produkt i nie macie pewności, że gość bierze odpowiedzialność za wykonane zlecenie. Kserokopie zezwoleń fotograf powinien mieć na spotkaniu. Podobnie zresztą jak zgodę na fotografowanie ślubów w kościele. Nie chcielibyście, aby w trakcie waszej uroczystości ksiądz poprosił artystę o okazanie odpowiedniego identyfikatora, a on go nie miał i automatycznie dostał zakaz fotografowania w świątyni.

Warto jeszcze sprawdzić w internecie czy firma nie figuruje w rejestrze długów.

9. Zapytajcie o sprzęt.

Zawodowy fotograf jest „obkupiony” w sprzęt, i choć obowiązuje opinia, że nie aparat robi zdjęcia a człowiek, gwarantuję wam, ze lepszym sprzętem ten sam fotograf zrobi lepsze zdjęcia niż by tę samą scenę uwiecznił za pomocą sprzętu gorszego. Moim zdaniem niezbędne minimum to przynajmniej dwa aparaty pełnoklatkowe (jeden to tzw. backup, czyli zapas, gdyby się coś zepsuło), zestaw jasnych obiektywów (stałe przysłony 2.8 i niżej) obejmujący zakres od 16 do 200 mm i przenośne lampy (mogą być systemowe). W chwili obecnej najbardziej popularnymi markami są Canon i Nikon. Rzadziej można spotkać fotografa pracującego aparatami z górnej półki (np.Leica), zaś bardzo często „fotoziutki” ufają różnym olympusom, pentaxam i innym sony, najczęściej z jednym standardowym i ciemnym zoomem i wetkniętą na body lampą ze skierowanym w stronę młodych palnikiem.

Oczywiście – zdarzają się mistrzowie, co ślub zdobią jedną puszką z jednym obiektywem i do tego bez dodatkowej lampy, ale moim zdaniem, to naprawdę incydentalne przypadki, a każdy, kto działa podobnie próbuje jedynie upodobnić się do artysty. Niestety nie wystarcza mu talentu, skutkiem czego jego zdjęcia są.... do kitu. Tak więc odczujecie wyraźną różnicę w zdjęciach tego, kto wasz ślub zrobi „torbą ze sprzętem” za 3 tysiące, a tego, którego torba to wydatek 30 tysięcy i więcej.

10. Ustalcie cenę.

Nie przez przypadek jest to punkt dziesiąty i ostatni! Największym błędem, który od razu buduje ogromny mur mentalny między zleceniodawcą i zleceniobiorcą jest zapytanie w pierwszym mailu o cenę usługi. Sam niejednokrotnie dostaję e-maile o treści: „A ile u pana kosztuje ślub?” Tyle. I tylko tyle. Naprawdę :) Staram się grzecznie odpowiedzieć, że o cenie rozmawiam wówczas, gdy a) mam wolny termin, b) narzeczeni zapoznają się z moimi pracami i szczegółową ofertą. Zazwyczaj takie moje odpowiedzi pozostają już bez reakcji, a ja zastanawiam się, co kieruje w takim przypadku pytającymi. Poszukują fotografa na ślub, bo tak trzeba? Bo mama daje na to kasę, ale nie więcej niż tysiaka? Bo chyba nie po to, aby zatrzymać wspomnienia i móc do nich wracać, kiedy tylko przyjdzie na to ochota.

To, w jaki sposób klienci podchodzą do naszego wynagrodzenia, to temat na oddzielny artykuł, który być może kiedyś popełnię. Tutaj na zakończenie opowiem wam anegdotkę, która jest efektem spotkania mojego przyjaciela fotografa z dawno nie widzianą koleżanką z czasów liceum. Spotkanie miało miejsce w Aparcie – sklepie ze złotem. Koleżanka kupowała obrączki, gdyż przyszło jej wydać córę za mąż. Gdy pani ekspedientka okazała pierwszą parę obrączek kupująca ofuknęła ją, że pokazuje jej „jakieś badziewie” za 3000 zł., a ona zamierza kupić coś od 5 tysięcy w górę. Wszak (teoretycznie! - mój dopisek) ślub jest raz w życiu, a jej córa jest jedynaczką. Gdy obsługa pobiegła szukać biżuterii spełniające oczekiwania klientki, ta wdała się się w rozmowę z moim przyjacielem. Od słowa do słowa, gdy okazało się, że zajmuje się on zawodowo fotografią ślubną, rozradowana paniusia zaszczebiotała radośnie: „To ty mi zrobisz zdjęcia na ślubie Zosi! Ile to mnie będzie kosztować?” Mój przyjaciel okrył się rumieńcem, gdyż to młodzieniec skromny i dobrze ułożony, i wysapał: „Dwa i pół tysiąca za full pakiet”. Paniusia zaniemówiła. „Co????????? Twa i pół tysiaka za zdjęcia? Chyba żartujesz? Za to że się przyjdzie na wesele, naje, napije i od czasu do czasu popstryka? Eeee, nie..... To ja znajdę kogoś dużo tańszego!”.

Przykro zrobiło się mojemu przyjacielowi, wszak mógł też powiedzieć widząc córkę swojej koleżanki: „Za mąż? Niesamowite! Musi? Nie? I znalazła narzeczonego?”. Nie zrobił tego, choć dziewczę szpetne było okrutnie. Lecz on jest dobrze wychowany i bąków publicznie nie puszcza.

Pamiętajcie, nawet jeżeli uważacie, że dany fotograf jest za drogi – nie okazujcie tego. Nikt nic na tym nie zyska. Fotograf nie zmusza was do zawarcia umowy. Podziękujcie i poszukajcie kogoś „na waszą kieszeń”.

 

Mam nadzieję, że te dziesięć punktów pomoże wam w podjęciu decyzji, co do wyboru fotografa ślubnego. Miejcie zawsze w pamięci te słowa: wódka zostanie wypita, zakąski zjedzone a goście rozjadą się do domów. Pozostaną tylko fotografie – namacalne dowody waszego szczęścia i wspaniałych, wzruszających chwil.

Licencja: Creative Commons
-2 Ocena