Obawiam się, że tak, choć może nie w najbliższym czasie. Rynek jest już dość mocno wykupiony, dlatego naturalnym ruchem cen będzie krótkoterminowe odreagowanie. Natomiast perspektywa długoterminowa rysuje się niezbyt ciekawie. Nie ma mowy o powrocie hossy zakończonej letnią korektą. Rynek akcji jest przeciwnie skorelowany z rynkiem towarowym, a analitycy przewidują, że ceny ropy mogą wzrosnąć nawet w okolice 130 dolarów za baryłkę. Jeśli ten scenariusz się ziści, będziemy świadkami jeszcze większych spadków niż te, których już doświadczyliśmy.
Niektórzy twierdzą, że rynek znajduje się w fazie trój falowej, książkowej korekty – oby mieli rację, bo ja jestem sceptycznie nastawiony do tych informacji. Z teorii Elliota wynika, że korekta składająca się z trzech fal występuje po pięcio-falowych wzrostach, a przecież nie było wyraźnych tego typu fal przed letnią korektą. Krótkoterminowy trend wzrostowy, który został przełamany, składał się z pięciu fal, po których moim zdaniem dopiero teraz powinna nastąpić korekta w postaci trzech fal. Jeśli miałoby to miejsce, na wykresach zacznie pojawiać się zygzak (5-3-5), a ceny osiągną nowe minima.
Piątkowe notowania zakończyły się prawie, że idealnie na poziome letniego dna, a w dodatku mało brakuje, żeby wsparcie wyznaczone tym dnem, zostało w nadchodzącym tygodniu przełamane. Jeśli po przełamaniu wsparcia spadki utrzymałyby się, przez co najmniej dwa dni, można będzie wtedy powiedzieć o przybierającej na sile bessie. Obecna kondycja rynku rysuje się naprawdę marnie. Wolumen nie pokrywa się z ceną – cena spada, natomiast obroty rosną, co jest oznaką słabości. Zbliżamy się, zatem do kolejnego dna cenowego, które powinno pojawić się w przeciągu kilku kolejnych sesji.
Mimo, że powoli zaczyna brakować akcji, które można by sprzedawać, trzeba pamiętać, że potencjalnym zagrożeniem są TFI. Co prawda bardzo dużo środków zostało dotychczas wycofanych z funduszy inwestycyjnych, ale cały czas istnieje spora ilość aktywów towarzystw, które cały czas znajdują się w obrocie. Jeżeli posiadacze nieumorzonych jednostek zaczną się buntować i wycofywać się z funduszy, pojawią się bardzo poważne problemy i tym samym jeszcze silniejsze spadki.
Pocieszeniem w chwili obecnej jest fakt, że na spadkach można zarobić o wiele więcej i w krótszym czasie niż podczas wzrostów – wiedzą o tym inwestorzy korzystający z opcji i związanych z nimi strategii. Tym uczestnikom, którzy nie mieli tyle chęci, żeby uczyć się o strategiach gry giełdowej, życzę trwałego powrotu dobrej koniunktury na rynki kapitałowe, co może nie nastąpić zbyt szybko.