Kryzys to ostatnio najczęściej powtarzane w mediach słowo. Zawirowania na rynkach finansowych bez wątpienia wpływają na nasze finanse osobiste. Jedni tracą oszczędności życia, podczas gdy inni bogacą się wykorzystując zmienność rynkową (lub tracą podwójnie na tej zmienności). Jak radzić sobie w takich warunkach i chronić kapitał?

Data dodania: 2011-11-29

Wyświetleń: 2377

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Recept jest wiele i od razu powiem, że nie ma pewnej inwestycji, która ponad wszelką wątpliwość uchroni nas od strat. Każda inwestycja jest pochodną ryzyka. W czasach kryzysu, ryzyko to się materializuje. Legendarny inwestor Warren Buffet mawiał: "dopiero gdy przychodzi odpływ, okazuje się, kto pływał nago". Sytuacja każdego z nas jest inna. W finansach osobistych nie ma prostych rozwiązań, bo też każdy z nas jest w innej sytuacji rodzinnej i finansowej. Podczas gdy bogaci w czasie kryzysu powinni w równym stopniu skupić się na ochronie kapitału jak i szukaniu okazji, tak średniozamożnym nie pozostaje nic innego jak ochrona dotychczasowych oszczędności. Ubodzy natomiast muszą ryzykować, nie mają przecież nic do stracenia.

Inwestycja jest także pochodną oczekiwań. Spodziewamy się drobnej paniki na rynkach finansowych, czy rozpadu całego systemu finansowego? Inflacji czy deflacji? Pokoju czy wojny? Scenariuszy jest wiele i z pewnością znajdziemy argumenty wspierające każdy z nich. Jeżeli mamy do czynienia z przejściową paniką, trudno o lepszą okazję do kupna akcji przecenionych przedsiębiorstw. W warunkach deflacji, warto rozważyć utrzymywanie gotówki. Jak jednak postępować w warunkach skrajnych, takich jak rozpad całego systemu finansowego, czy wojna?

Wielu ekspertów w takich warunkach wskazuje na złoto. Nie ulega wątpliwości, że na przestrzeni wieków, mimo skrajnych sytuacji, udowodniło ono swoją wartość. W ostatnich miesiącach także, mimo zawirowań na rynkach finansowych, utrzymało się w trendzie wzrostowym, potwierdzając swoje walory inwestycyjne. Ja jednak, przygotowując się na czarny scenariusz wybrałbym co innego. Tym czymś jest ziemia.

Złoto w gruncie rzeczy ma, w moim przekonaniu, wartość umowną. Realnie jest warte tyle, ile dóbr i usług możemy za nie dostać. Wartość nominalna w warunkach skrajnych nie ma znaczenia. Wyobrażam sobie więc ekstremalną sytuację, kiedy mimo tego, że mam złoto, nie mam co jeść. Posiadanie ziemi chroni przed taką ewentualnością. Jest też świetną lokatą w czasie wojny. Mogę się ukrywać i unikać niebezpieczeństw. Złoto stosunkowo łatwo może też zostać skradzione. Oczekując sytuacji ekstremalnej w pierwszej kolejności myślałbym więc o tym, by nabyć prawo do ziemi.

Posiadanie nieruchomości wydaje się być także korzystniejsze z punktu widzenia ryzyka inwestycyjnego. Uważasz, że będzie hiperinflacja? Nie tylko Ty. Nie jesteś wyjątkowy. Taka ewentualność nie od dziś wpływa na cenę złota. A co jeżeli się pomyliłeś? Co jeżeli rynek ryzyko wysokiej inflacji przeszacował i aktualna cena złota nie zbyt wysoka i gwałtownie spadnie? Złoto jako walor inwestycyjny, którym handel odbywa się na giełdach towarowych jest znacznie bardziej narażony na spekulacje. Ceny charakteryzuje niebagatelnie większa zmienność niż w przypadku gruntów. Dlatego błąd popełniony na rynku złota, będzie dla nas znacznie bardziej kosztowny.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena