Zarządzanie czasem powstało, by upchać jak najwięcej rzeczy w i tak już zapchany zadaniami dzień. Nie masz takiego wrażenia? Zamiast zarządzać i optymalizować, zacznij kasować z życia to, co nieistotne.

Data dodania: 2007-11-01

Wyświetleń: 6515

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zarządzanie czasem powstało, by upchać jak najwięcej rzeczy w i tak już zapchany zadaniami dzień. Nie masz takiego wrażenia? Zamiast zarządzać i optymalizować, zacznij kasować z życia to, co nieistotne.

Tyle rzeczy na głowie, że trudno ogarnąć, a tu spryciarze od optymalizacji każdej sekundy próbują wmówić, że możesz zrobić jeszcze więcej w tym samym czasie. Masz ochotę ich rozstrzelać?

A może tak zamiast upychać coraz więcej, spróbujemy uderzyć z „drugiej mańki” i zaczniemy odkrywać uroki wycinania, usuwania i eliminowania ze swojego życia rzeczy niepotrzebnych? Nienawidzę sprzątać, ale podejście, które chcę Ci pokazać, to nie tyle porządkowanie wszystkiego na właściwe miejsca, a bardziej jednorazowe wyniesienie wszystkich niepotrzebnych gratów, o które się potykasz. Po takiej czystce jest znacznie mniej sprzątania.

Zamiast więc upychać, układać i organizować zadania, zachęcam Cię do tego, byś najpierw krytycznie przejrzał, co Ci bezsensownie zabiera czas – i to wyrzucił raz na zawsze.
Sprecyzujmy więc jeszcze raz, po co jest zarządzanie czasem: ano po to, byś mógł zrobić więcej rzeczy dla Ciebie WAŻNYCH, czyli takich, które przybliżają Cię do osiągnięcia celów, realizacji swoich życiowych planów.

Są 3 sposoby, w jakie możesz zyskać czas na rzeczy dla Ciebie ważne:

1. rób wydajniej to, co robisz

Optymalizacja tego, co robisz jest szalenie istotna, jednak dopiero wtedy, gdy już wiesz, na czym się skupić. Bez wcześniejszej selekcji rzeczy ważnych i odrzucenia pozostałych – stracisz masę energii na poprawianie wydajności również rzeczy nieistotnych. To jak próba szybszego poruszania się w zabagnionym jeziorku. Niby szybciej się poruszasz, ale ani to radochy nie sprawia, ani wiele nie daje.

Może zamiast jeziorka przykład bardziej bliski ciału – skrzynka pocztowa lub pliki na dysku. Jeśli uporządkujesz wszystkie rzeczy w odpowiednich podkatalogach, nauczysz się szybciej czytać, zastosujesz kilka jeszcze innych technik – to rzeczywiście będziesz sprawniej się poruszał po tym, co masz, szybciej odnajdywał potrzebne informacje i przez to wydajniej pracował. Ale tak naprawdę, to nadal poruszasz się po bagienku. Jeśli masz na dysku i w poczcie śmieci, to jak wiele zyskasz ucząc się je segregować i szybciej czytać?

Jeśli w ciągu dnia/tygodnia tracisz energię na zadaniach i rzeczach, które niepotrzebnie Ci zabierają czas – to jest lepszy sposób niż jedynie próba robienia tych bezsensów wydajniej. Nie uważasz?

2. rób tylko rzeczy ważne

Zostanie Ci mniej czasu na resztę.
Racja. To jest właściwa droga. Określ to, co Cię przybliża do Twoich celów i skup się na tym. Tu pojawia się to magiczne słowo: PRIORYTETY. Musisz wiedzieć na czym Ci w życiu zależy, wtedy będziesz wiedział jakie rzeczy są ważne, a jakie wprost przeciwnie, jedynie są zbytecznym balastem.
Właściwe podejście do rzeczy ważnych opisywałem w tym tekście.

3. wyeliminuj rzeczy nieistotne

A teraz coś nowego. Przynajmniej dla mnie. Ten krok możesz traktować jako uzupełnienie punktu drugiego, ale tak naprawdę sam w sobie jest niezłym sposobem na uzyskanie czasu. Czemu wcześniej się za to nie zabrałem ? :)
Może dlatego że mam naturę chomiczą… tzn. lubię chomikować rzeczy. Nie kasuję, nie rezygnuję, nie eliminuję, bo przecież mogą się kiedyś przydać. Nie lubię gubić rzeczy – mam potem jakiegoś kaca, że może pozbyłem się czegoś, co może mi się jeszcze przydać. Zamiast usuwać, staram się raczej to gdzieś przechować. No i to chomikowanie dotyczy właściwie wszystkiego:

- kontaktów na telefonie,
- maili wszelakich,
- starych notatek,
- materiałów z konferencji,
- archaicznych prezentacji,
- zakładek do stron, na które nie wchodzę
- płytek z filmami, których nigdy nie obejrzę,
- abonamentu na siatkówkę, mimo że nie chodziłem
- dokumentów, które opracowałem, ale już nigdy mi się nie przydadzą,
- ulubionych, ale już znoszonych ubrań, że aż wstyd założyć
…i jeszcze tony innych niepotrzebnych rzeczy.

Jaka więc jest propozycja?
DELETE!

Wytnij wszystko, co Ci nie jest potrzebne, co zaśmieca Twoją głowę, czas, energię, miejsce w domu, telefonie, poczcie itd. Nie krępuj się. Ile potencjalnie możesz stracić, gdy usuniesz za dużo? A ile możesz zyskać swobody, czasu i przejrzystości działań! Nie do przecenienia.

OK. To jak się zabrać za porządki?

Przede wszystkim musisz wiedzieć, co jest dla Ciebie ważne w życiu – czyli patrz punkt 2. Gdy już wiesz – zacznij usuwać całą resztę.

Sugeruję Ci taką ścieżkę:

1. Określ swoje cele, rzeczy ważne i wynikające z tego zadania

no comments. To już wiesz.

2. Nie planuj ich jeszcze – tylko wytnij wszystkie pozostałe zadania i rzeczy.

Czyli dokonaj wielkiego holistyczno-przekrojowego Delete. Usuwaj, co się da, nie chomikuj, nie zastanawiaj się za długo. Jeżeli czegoś nie używasz – odinstaluj. I nie mówię tylko o programach, ale o wszystkim dotyczącym Twojego życia.

W ten sposób zyskasz miejsce na krok numer 3

3. Zaplanuj rzeczy ważne.

Powinno zostać duuużo wolnego miejsca. Nie wypełniaj go. Zostaw… w tym czasie WYMYŚL, co jeszcze ważnego możesz zrobić, by przysunąć się do swoich celów.

4. Dopiero teraz zacznij optymalizować rzeczy ważne

Tu już masz pole do popisu. Tuning ważnych rzeczy, które robisz, jest jak najbardziej wskazany. W ten sposób skupiasz się już jedynie na poprawianiu esencji Twoich działań.


Co możesz wykasować?

Kilka sugestii:

- usuń subskrybcje mailowe i RSS serwisów, które nic Ci nie dają poza szumem informacyjnym lub utwierdzaniem się, że to już wiesz.

- Grasz na giełdzie? Masz czas by śledzić wszystkie newsy, ślęczeć przy notowaniach i analizować wykresy? Może lepiej powierzyć pieniądze funduszom lub Asset Managementowi?

- skrzynka pocztowa, pliki na dysku… tu pewnie masz sporo do popisu. Nie przerzucaj do archiwum, do podkatalogów. Załóż, że podstawową operacją jest usuwanie. Chyba że bardzo Cię tknie, by tego nie robić, bo to jakaś sprawa, do której musisz się odnieść. Pracując w firmach – zawsze można poprosić kogoś (albo kolegę z biurka obok, albo nadawcę) o przesłanie ponowne tego samego maila, jeżeli będzie Ci potrzebny.

- przejrzyj kontakty… czy naprawdę potrzebujesz tyle adresów telefonicznych w telefonie?

- programy, aplikacje na komputerze i telefonie – do dzieła: Uninstall

- szafy, kartony, piwnica, półki z książkami – zrób w końcu wielkie porządki. Wydaj innym, sprzedaj na allegro, wystaw obok śmietnika. Po prostu pozbądź się wszystkiego, co nie jest i nie będzie Ci potrzebne.

- cykliczne spotkania, uczestnictwo w klubach etc - jeżeli się tam nudzisz i możesz się z nich wywinąć - śmiało.

- odpuść sobie sprawdzanie co chwilę internetu, poczty – to nic nie daje. Jedynie odrywa Cię od istotniejszych zadań lub myśli.

- abonament na siłownię/basen? Chodzisz, czy nie? Jeśli nie – to przestań zasypywać swoje poczucie winy jedynie tym, że opłacasz karnet. Zrezygnuj, oddaj. A jak już zmądrzejesz, że w zdrowym ciele zdrowy duch – to zacznij biegać. Do tego nie trzeba żadnych karnetów.

- subskrybcja TV satelitarnej. Przecież TV to megazaśmiecacz Twojego czasu. Jeżeli lubisz czasami coś obejrzeć – wypożycz sobie DVD. Będziesz przynajmniej wiedział, że oglądasz to, co chcesz, a nie to, co Ci podają.

- stare notatki, dokumenty. Nie wszystko da się wyrzucić – zwłaszcza, jeśli chodzi o np. PITy, potrzebne faktury i umowy. Te gdzieś zarchiwizuj. A reszta? Wiadomo – na makulaturę.


Czym wypełnić uzyskany czas?

Wcale niebanalne pytanie. Zyskasz sporo „czasoprzestrzeni” i będziesz miał… hmm rebus.

Bo co zrobić z tym wolnym czasem? Najprawdopodobniej będziesz chciał go wypełnić bzdetami. Pilnuj, by do tego nie dopuścić. Myśli same podsuną Ci pomysły, co ważnego możesz zrobić. Daj tylko sobie odetchnąć od machania wiosełkami po bagienku.

Miłego kasowania :)
Licencja: Creative Commons
1 Ocena