W obecnym kształcie prawo zabrania eksmisji lokatorów na bruk. Zakaz ten, ta ochrona, obejmuje też dłużników, którym zlicytowano nieruchomość za ich długi. Jeżeli nie mają dokąd pójść, nie mają gdzie zamieszkać, to praktycznie są „nie do ruszenia” przez nabywcę nieruchomości. Mieszkają sobie nawet latami, śmiejąc się z właściciela do rozpuku.
Potencjalnych nabywców nieruchomości z licytacji nie brakuje, lecz polują przede wszystkim na działki budowlane, grunty orne i lokale użytkowe, obowiązkowo niezamieszkałe. To nic, że cena wywoławcza mieszkania albo domu (i każdej innej nieruchomości) wynosi na pierwszej licytacji 3/4 a na drugiej jedynie 2/3 wartości szacunkowej nieruchomości. Fakt zamieszkiwania dotychczasowych jeszcze właścicieli – dłużników w nieruchomości, skutecznie zniechęca potencjalnych nabywców. Osobiście znam sprawę, w której dłużnicy przetrwali już cztery postępowania egzekucyjne do ich domu, na przestrzeni sześciu lat. W tym roku również nikt nie kupił ich domu. Będą więc mieszkać sobie w najlepsze dalej, latami.
Banki są świadome ewentualnych perypetii w egzekucji z nieruchomości. To między innymi dlatego klient ubiegający się o kredyt hipoteczny jest bardzo rygorystycznie oceniany pod kątem zdolności kredytowej. Niektórych to dziwi, skoro kredyt hipoteczny jest zabezpieczony na nieruchomości, której zakup sfinansował kredytobiorcy. Nie ma się jednak co dziwić, bank traktuje licytację z nieruchomości jako ostateczność i chce jak najbardziej zmarginalizować ryzyko ewentualności postępowania egzekucyjnego z nieruchomości. Powyższe powinni mieć też na względzie wszyscy Ci, którym np. prywatny pożyczkobiorca oferuje hipoteczne zabezpieczenie pożyczki. Uważajcie więc, bo możecie nie doczekać się odzyskania pożyczki – zlicytowania nieruchomości dłużnika.