W Polsce lubimy dowcipkować sobie z rzekomo minionej potęgi Francji, ale czy słusznie? Wprawdzie Europa nie mówi już po francusku, jak w XVIII i XIX wieku, kiedy nawet Prinz Eugen von Savoyen i John Churchiil, ks. Marlborough (Blennheim - 1704) czy gen. Kutuzow i Weirother (Austerlitz - 1805) po francusku radzili jak zwalczać francuzów, lecz Francja nadal w jakimś senie jest mocarstwem nadal. Wymienię teraz argumenty i spostrzeżenia, które by tą tezę potwierdzały.
Lubimy się porównywać do Francji. Francuzów jest 60 milionów, nas - niemal 40 - niby różnica nieduża, nawet Sarkozy mówił, ze "tak jak Francja jesteście dużym narodem...wiec powinniście chcieć takiego a takiego systemu przeliczania głosów w EU" - pięknie nas podbudował monsieur Sarkozy! A przecież populacja ma się nijak do siły narodu. Konstatacja banalna, ale warto ja przypomnieć. Pytanie brzmi wiec, o ile jesteśmy słabsi od Republiki Francuskiej? Odpowiedź brzmi - dwunastokrotnie! Ponieważ budżet RF jest właśnie 12 razy większy niż budżet RP. Pamiętam za zajęć z dr. Igorem Kraszewskim (UAM), kiedy jeszcze byłem studentem, że budżet RP w 1700 roku równał się mniej więcej 7%-tom budżetu jakim dysponował Ludwik XIV, a więc - nihil novi.
Ale to porównanie Polska-Francja jest dla Francji zbyt łatwe i przewidywalne. A teraz może porównanie z USA? USA zresztą istnieje dzięki pomocy Francji (1778), bez której Brytyjczycy zgnietliby kolonialną bandę farmerów. Armia USA to ok. 1,3 miliona ludzi, Francji 700.000 ludzi. Niewielka różnica prawda? Brytania ma 430 tys żołnierzy, a RFN to już śmieszne 240 tys. Do tego francuska armia jest po brytyjskiej najlepiej uzbrojoną w UE. No i te 270 bomb atomowych i to uzyskanych nie z łaski USA tylko dzięki własnym badaniom.
Francja wygrała, w przeciwieństwie do nas II wojnę światową. Były: Bir-Hakeim i wjazd gen Leclerca do Paryża. Było udane paryskie powstanie. Nie było okupacji ZSRR. Wojna wygrana! Francja mogła uprawiać po wojnie politykę balansowania miedzy ZSRR a USA, na co Brytania nie mogła sobie pozwolić, nawet gdyby chciała.
Francja jest samowystarczalna żywieniowo; dobry i zróżnicowany klimat; i wino i alzacka pieczeń, a dodatkowo egzotyka posiadłości zamorskich.
Francja jest samowystarczalna kulturowo; ma własne kino, sztukę, kompozytorów, architektów, malarzy, którzy jako jedyni w całej właściwie Europie nie małpują Amerykanów.
Jest to kraj pogodzony ze swą historią. Koniec z XIX-wiecznymi tyradami ku czci Robespierre'a i wyśmiewaniem wersalskiej rozpusty - można pisać i pro i anty-rewolucyjnie.
Biurokracja? Socjał? Oczywiście! ale teraz nawet Obama gra w te gierki, wiec...
Wydaje się, że Francja nadal jest potęgą, z którą nalezy się liczyć.