Wieczór kawalerski – organizacja, brzmi prawie, jak tytuł znanego filmu o przygodach Neo w odległej przyszłości. I zaręczam, że wygląda podobnie kosmicznie, zwłaszcza, jeśli rąk do pomocy brakuje. Trzeba przecież mieć jakiś pomysł, chyba, że chcemy, aby w ostatni wolny wieczór nasz kumpel siedział grzecznie przy stole albo z puszką piwa przed telewizorem. Obok tego, niezwykle ważne jest dogranie takich „drobiazgów”, jak wybór lokalu, alkoholu, atrakcji podczas wieczoru, czy terminu imprezy. Wydawać by się mogło, że jak jest pomysł, to impreza musi się udać i z pewnością będzie niezapomniana. Co jednak, gdy ogranicza nas budżet? Jak sobie z tym poradzić? Co ile kosztuje? Czy przyszły Pan Młody dorzuca się do interesu?
Oczywiście odpowiedź na ostatnie pytanie jest jedna – kategorycznie nie! To na jego kumplach i świadku ciąży obowiązek wyłożenia pieniędzy, z zaznaczeniem, że zasada - „daj co łaska” niekoniecznie się sprawdza, bo nie uzbieracie nawet na wódkę. Potrzebna jest chłodna kalkulacja imprezy i sprawiedliwy podział. Jakich kosztów może przysporzyć wieczór kawalerski?
Po pierwsze – alkohol. Sprawa nie tylko najwyższej wagi, ale też najdroższa. Cena, jaką musimy zapłacić zależy od liczby zaproszonych na imprezę i od klasy lokalu, w którym się bawicie. Tutaj trzeba się przygotować na koszty od kilkuset złotych nawet do tysiąca, licząc, że oprócz wódki, będziecie pili również inne, szlachetniejsze trunki, czy mniej, jak piwo. Dla niezorientowanych – jeśli impreza odbywa się w domu, to alkohol i tak jest potrzebny – tu nie da się oszczędzić.
Po drugie – transport. O ile w „tę” stronę można pojechać jakkolwiek, o tyle w drodze powrotnej obowiązkowa będzie taksówka. Koszt zależy od trasy, jaką trzeba pokonać i pory – jeśli bawicie się dosłownie do rana, to może załapiecie się już na dzienną taryfę. Do przedsięwzięcia doliczcie jednak ok. 100 złotych.
Dość popularną „atrakcją” dla przyszłego Pana Młodego jest też striptiz. Koszt takiej „zabawy” wynosi zwykle do 300 złotych, jednak za każde „ulepszenia” będzie trzeba dopłacić. Przyjmijmy więc, że zamkniemy się w 500 złotych. Podczas wieczoru nie należy zapomnieć również o prezencie dla kolegi. Sklepy z akcesoriami erotycznymi oferują ich naprawdę sporo, więc jest w czym wybierać.
Da się zaoszczędzić? Na striptizie i alkoholu może niekoniecznie, chyba że będziecie polewali spod stołu, ale już transportem może zająć się jakiś kolega-abstynent. Za wejście do lokalu też nie będziecie musieli płacić, chyba że to klub gogo – tutaj nie ma zmiłuj się. W przypadku innych, właściciel przymknie oko na wejściówki – i tak zostawicie u niego grube tysiące. Z jakimi kosztami powinniście się więc liczyć? Od tysiąca wzwyż i naprawdę ciężko znaleźć jakąś górną granicę.