W zależności od przyjętej koncepcji, chodzi o luksus lub oryginalność. W każdym przypadku ważne jest zaś jedno – by przykuć uwagę i aby wesele pozostało na długo w pamięci gości. Szaleństwo zaczyna się od sali weselnej i zespołu, a kończy na najdrobniejszych szczegółach, jak zaproszenia i wizytówki na stoły.
Nie wypada oczywiście na takę uroczystość – jedyną w życiu – udać się zwykłym samochodem. Para młoda powinna zajechać pod kościół lub Urząd w taki sposób, by wzbudzić zachwyt, podziw bądź zaskoczenie – w zależności od gustu i przyjętego planu. Czy taka moda jest zjawiskiem pozytywnym czy negatywnym? Nad tym chyba nie warto się zastanawiać. Każdy wszak ma prawo wyboru i możliwość, by jej nie ulegać.
Można za to przyjrzeć się temu zjawisku z ciekawością – nie ważne, czy planujemy uroczystość zaślubin, czy jedynie spoglądamy z boku. Jakie trendy rządzą weselną modą samochodową? Czym teraz jeździ się do ślubu?
Elegancko i z klasą
To już właściwie tradycja, Nic nowego. Od lat pary młode zajeżdżały pod bramę kościoła limuzynami. Tej kwestii niewiele się zmieniło. Luksusowe Lincolny to ciągle przynajmniej weselne top 5. Elegancko i z klasą – a może jednak kiczowato? Rzecz gustu.
Oldschoolowo
Zabytkowe samochody również cieszą się powodzeniem wśród wynajmujących pojazdy młodych. Są piękne, stylowe i zwracają uwagę. Doskonale komponują się z całą weselną otoczką i tworzą wyjątkowy klimat.
Na sportowo
Stosunkowo nowy i ciągle mało popularny trend – chyba głównie z uwagi na ceny sportowych samochodów kultowych marek. Wypożyczalnie aut i na to znalazły jednak sposób. Można wynająć replikę Porsche czy Lamborgini do złudzenia przypominającą oryginał. Tylko wizualnie – jednak w tym przypadku inne kwestie nie są raczej brane pod uwagę. Ilość koni pod maską na naszych polskich drogach ma mniejsze znaczenie. Młodzi nie będą na nich rozwijać zawrotnych prędkości choćby z uwagi na potrzebę zachowania kreacji panny młodej w nienaruszonym stanie.
Na wesoło
Klimat PRL wielu młodym ludziom kojarz się z błogim okresem dzieciństwa. Chyba dlatego stał się on tak modny. Młode pary podchodzące do tematu organizacji wesela z przymrużeniem oka decydują się na kultowe Maluchy, Duże Fiaty czy Polonezy. Łezkę w oku rodziców wywołać może zabytkowa Warszawa czy Syrenka. A może tak zdecywować się na stary hippisowski autosus pomalowany w kwiaty? Jak klimat to klimat! Czemu przy okazji nie przełamać konwencji i nie rozluźnić i tak napiętej przeważnie atmosfery? By naprawdę zajechać na ślub z hukiem, można przywiązać z tyłu „nowoczesnej limuzyny” popularne jakiś czas temu puszki na sznurkach. Jeśli samochód nie wydaje naturalnego klekotu – lub nie jest on dość głośny – takie rozwiązanie na pewno wzmocni efekt.
Przy takich możliwościach, nic dziwnego, że coraz mniej par młodych pozostaje przy własnym, codziennym środku transportu. Jeśli już szaleć, to chyba właśnie w dzień taki jak dzień własnego ślubu – w którym nikt nie będzie miał nam za złe zawziętych prób zwrócenia na siebie uwagi.