Z pomocą przychodzi im ustawa antyspreadowa, która czeka teraz tylko na podpis Prezydenta. Znowelizowana ustawa budzi jednak sporo kontrowersji, a niektórzy prorokują nawet, że może osobom spłacającym kredyty w CHF narobić więcej szkód niż pożytku.
Nowe przepisy nie są w żaden sposób rewolucyjne czy odkrywcze. Można nawet pokusić się o twierdzenie, że jedynie poprawiają nieco istniejące już prawo, przygotowane lata temu przez Komisję Nadzoru Finansowego. Ustawa antyspreadowa likwiduje bowiem wszelkie opłaty pobierane przez banki od tych kredytobiorców, którzy chcieli kupować franki taniej niż w banku. Różnica pomiędzy ceną franków szwajcarskich w kantorze a ceną w banku, bywa niestety bardzo duża. Aby uniemożliwić klientom zakup taniej waluty na własną rękę, banki wprowadziły np. kilkutysięczne opłaty za aneks do umowy, który zezwala na spłatę kredytu bezpośrednio w walucie, w której jest on denominowany. Ustawa antyspreadowa, która wejdzie w życie najprawdopodobniej już we wrześniu zakazuje bankom podobnych praktyk.
Sceptycy zastanawiają się jednak nad tym, co stanie się w przypadku masowego wykupywania franków przez kredytobiorców. Taka sytuacja jest oczywiście bardzo prawdopodobna, ponieważ każdy będzie chciał obniżyć nieco swoja ratę kredytową poszukując źródła tanich franków. Wzmożony popyt spowodowany przez 700 tysięcy zadłużonych osób, może powodować jedynie dalszy wzrost kursu CHF, co z kolei przełoży się na dalszy wzrost rat kredytowych.
Miejmy nadzieję, że obawy te okażą się jednak nieuzasadnione, a banki zaczną wreszcie obniżać swój spread walutowy, aby uniknąć nadmiaru pracy i kosztów spowodowanych przyjmowaniem od klientów franków zakupionych poza bankiem.