Dzięki obecnym, nowoczesnym mediom przemoc powoli przestaje być prywatną sprawą, zaczyna się o tym głośno mówić, bo należałoby się temu po prostu przeciwstawić. Tymbardziej ze jeśli jedna osoba odważy się o tym powiedzieć, co podkreślają psychologowie, inni rrównież spróbują powiedzieć o tym na głos, i tu należy się wspierać.
Coraz głośniej kobiety wspominają o tym, że stały się we własnym domu automatem spełniania zachcianek męża i jednocześnie jego „osobistym” workiem treningowym. Biją nas wmawiając zeto nasza wina, a my mając połamane ręce, nogi, żebra dopiero po wielu latach potrafimy się przyznać do tego co się działo w zaciszu domu. A A co dopiero zaczynamy dzwonić na policję z informacją o pobiciu czy psychicznym dręczeniu, a przecież przed laty również było to możliwe.
Kobieta dręczona w domu staje się kłębkiem nerwów, ucieka jej energia życiowa, traci swą zaradność, popada w zaradność, popada w depresję, i niestety niejednokrotnie podejmuje próby samobójcze. W ten sposób bronimy się będąc przerażeni życiową sytuacją, nie potrafiąc obronić siebie, czy również i własnych dzieci.
Osoby katowane w rodzinie bardzo długo dojrzewają do podjęcia decyzji o rozstaniu, odejściu, przeprowadzce. Dręczona osoba i tak żyje nadal strachem o zdrowie, a nawet i o życie.
Psychologowie alarmują, że przemoc niszczy poczucie własnej wartości, pozbawia nas szacunku wobec samych siebie. Przemoc zarówno fizyczna, jak i psychiczna, ekonomiczna i seksualna rani ofiary domowych a tymbardziej agresywnych zachowań.
Nie można zliczyć łez, które popłynęły po policzkach zranionych kobiet, złamanych serc. Na zewnątrz często stanowimy obraz idealnej rodziny, a w domowym zaciszu przeżywamy piekło.
Nie czekajmy na impuls, który zmieni bieg wydarzeń, wyrwijmy się z letargu, aby ratować się.