Ano, jak ze wszystkim w naszym życiu, tak łatwo, że aż trudno. Najprawdopodobniej jest na wyciągnięcie ręki, tuż koło nas. Dlaczego go nie znam?
No właśnie. Z nami ludźmi jest tak, że jesteśmy bardzo sprytni. Musimy sprawdzić wszystko w koło co nam NIE odpowiada i jak już nie ma nic do sprawdzenia, to zrobimy to co nam ODPOWIADA :)
Wciąż pojawiają się też jakieś różne cele na naszej drodze. Ten jest fajny, a i tamten. Trochę się nimi pobawimy, ale czujemy że to jednak nie to. Wielu wokół nas ma dla nas nawet przygotowane cele. Ich cele. Rodzina, szefowie, znajomi itd. Swoją drogą, żeby dążyć do takich celi, potrzebna jest cała wiedza o motywacji. Bo jak cel jest nie nasz, to się trzeba natrudzić żeby go osiągnąć. Motywuj się, walcz, trudź się. Tak nam podpowiadają. Bo to ich cele. Czy widziałeś kiedyś dziecko, które trzeba motywować do czegoś co lubi? Piotrusiu idź pooglądaj sobie twoją ulubioną bajkę. Nie, mamo nie mogę, nie chce mi się. Albo: Chcę Ci się siku. czy potrzebna Ci wtedy motywacja do pójścia do WC? Nie pójdę, a co, nie chce mi się :) Motywacja to bzdura, wymyślona po to aby motywować ludzi do zrobienia tego czego nie chcą zrobić, np. zarabiać robiąc coś czego nie lubią. Innymi słowy przez tych, którzy chcą osiągnąć SWOJE cele z Twoją pomocą. Genialne.
Pytanie brzmi: jak to zrobić, żeby określić swój cel szybciej i nie tracić czasu ani energii, na bzdety. Od razu dążyć do WŁASNEGO celu.
Paradoks jest taki, że Ty tak naprawdę wiesz jaki jest Twój cel, ale najczęściej nie chcesz go poznać, bo nie pasuje do Twojego planu na życie. No właśnie czy Twojego? Czy to nie aby plan dany przez innych, którzy przekonali Cie że to Twój plan? Często się boimy wsłuchać w podszepty swego serca. Ta intuicja często jest tak zagłuszona przez umysł, że trudno będzie ją usłyszeć. To taki cichutki głos w Tobie.
Pierwsza sprawa: Postanów znaleźć swój cel życia.
Tylko nie zmuszaj się do tego, nie przywiązuj większej wagi do tych poszukiwań, nie napinaj się. Tylko miej zamiar zrobienia tego. Jeśli nie pojawia się szybko, to wyluzuj, daj sobie czas. Rób dalej to co robisz i spokojnie czekaj, bez napięcia. To ważne.
Dalej: Zadawaj sobie codziennie przed snem pytanie: Czy jakby był to mój ostatni dzień życia, to robiłbym to co robię? Co zatem bym robił? I spokojnie zasypiaj z tym pytaniem.
To w ogóle jest ważne, aby nie przymuszać się do niczego. jeśli to robisz w czymkolwiek, to znaczy że to nie Twoje.
Nie należy się zatracać w działaniu, aby nie zapomnieć o życiu. Życie ma być świętem w każdej chwili, nie na święta :)
Słuchaj siebie, podpowiedzi, może jakaś rozmowa olśni Cię nagle. Bądź otwarty.
Przestań kontrolować. Porzuć swoje plany jak to niby ma być. Jeśli tego nie zrobisz, może osiągniesz jakieś cele, nawet może spore, ale zobaczysz na końcu, że nie było warto.
Jak pojawi się Twój cel, będziesz wiedział. Wystarczy że wtedy pomyślisz o nim i już pojawi się szeroki uśmiech na twarzy, taka lekkość. Nie będziesz mógł dospać, żeby tylko znowu, kolejnego dnia pracować nad celem. Wtedy nie będzie potrzebna żadna motywacja czyli przymus. Twoja praca zamieni się w przyjemność.
Powodzenia w poszukiwaniu.