Córka miała wtedy 5 lat. Wraca z przedszkola. Opowiada jak spędziła dzień. W końcu mówi, że dziś były zajęcia ze zdrowego odżywiania. W pierwszej chwili cieszę się, że tak szybko zaczyna się edukacja żywieniowa w placówce dla dzieci.
Jednak „skrzywiona” zawodowo (jestem technologiem żywności) od razu pytam:
Powiesz mi coś więcej?Nasza pani naoglądała się reklam – wypala moja córka.Jak to?Powiedziała nam, że mamy jeść serki, jogurty, owoce, pić soki i wodę mineralną.A co to jest dla Ciebie zdrowe odżywianie? – dociekam.Mamo, czy ja muszę Ci tłumaczyć? Ciepłe śniadanie, np. owsianka, dużo zup i kaszy. I żadnych owocowych jogurtów, bo po nich jest zimno.
Rozmowa się skończyła, a ja nadal zastanawiam się jak to jest. Śledzę informacje na temat zdrowego odżywiania i czasami łapię się za głowę. Powszechne przyzwolenie na jedzenie dużej ilości nabiału, moda na cud-diety, zielone światło dla cytrusów, często zimne kanapki w jadłospisie, do tego sztuka mięsa jako obowiązkowy zestaw obiadowy. Przecież to prosta droga do wychłodzenia, zatrzymania wody w organizmie, przytycia, ryzyko wystąpienia alergii oraz inne skutki niewłaściwej diety. A surowy jogurt plus nie gotowane muesli to trudny orzech do zgryzienia. Dla naszych żołądków.
Słodzik + woda + powietrze + chemia= produkt „light”
Uważam, że teorię „light” wymyślili ekonomiści. Serek reklamowany jako „puszysty” to serek napowietrzany. Mleko „light” ma więcej wody, a mniej witamin (A, D, E, K). Kupujemy artykuły light, ponieważ mają mniej kalorii? A po co liczyć kalorie? Zasada liczenia kalorii sprowadza wszystkie białka, węglowodany i tłuszcze do wspólnego mianownika. Nie bierze pod uwagę pochodzenia (produkt roślinny, zwierzęcy), przygotowania (surowy, gotowany, smażony itp.), czy budowy chemicznej (cukry proste, złożone, tłuszcze nasycone, nienasycone itd.). Wszystko do jednego worka. A nasz organizm nie jest piecem, do którego wszystko można wrzucić. Liczenie kalorii jest może jakąś przybliżoną informacją. Jednocześnie ogromnym źródłem stresu. Poza tym odsuwa nas od sedna sprawy. A trzon pożywienia to jego biodostępność (możliwość wykorzystania przez organizm), natura cieplna (wychładza czy rozgrzewa), smak.
Dlaczego straciliśmy zaufanie do tradycyjnej polskiej kuchni? Dlaczego zapominamy o zupach? Wreszcie, dlaczego nie słuchamy sygnałów naszego ciała, które krzyczy, kiedy mu coś nie służy? Wystarczy, że ktoś powie „Jestem na diecie”, a my już dopytujemy co i jak. Żaden inny temat nie wywołuje takiego poruszenia. Jesteśmy ślepi na fakt, że diety-cud to droga donikąd. Kiedy po zakończeniu diety występuje efekt jo-jo, zachodzimy w głowę „kto wpuścił nas w te maliny”. Nikt, tylko my sami.
Mnie przekonuje tradycja, logika, skuteczność i spójność zasad, ufam też mojemu ciału. Wolę szukać przyczyn, niż usuwać objawy. Warto sobie uzmysłowić, że zdrowe odżywianie opłaca się tylko nam. Przemysł farmaceutyczny oraz ściśle powiązana z nim służba zdrowia, nie są zainteresowani kształtowaniem profilaktyki zdrowotnej. Dlaczego? Pomińmy to milczeniem. Mity związane ze zdrowym odżywianiem to temat dla mnie bardzo żywy. Zajmijmy się nimi po kolei. Po co liczyć kalorie? Kto wymyślił teorię „light”? Co jest dla mnie dobre? Czy jest coś zdrowego? Czy słodycze to nasz wróg? Czy jeść ciemny chleb? Czy nabiał jest zdrowy dla wszystkich?
Na mojej liście zakupów bardzo rzadko jest nabiał, czasem masło, śmietana, twaróg. Nie piję mleka, kefiru, maślanki, nie jem jogurtów, serków i innych wynalazków. Nabiał wychładza, powoduje wilgoć w organizmie, prowadzi do alergii. Nie, dziękuję. Czasami kupuję ser, ser twardy, tak zwany żółty. Zawsze ma być twardy, miękki za krótko dojrzewał lub ma dodatek oleju. Nigdy nie kupuję serów wędzonych i topionych. W przemyśle spożywczym nic się nie robi bez powodu. Krótki termin? Oznaki pleśni? Stopić czy wędzić? Na to pytanie odpowiada księgowy, nie technolog. Nie czarujmy się.
Różne dodatki do żywności w naszych czasach są nieuniknione. Wszystko jest niby zgodne z prawem, jednak szerokim łukiem omijam konserwanty, emulgatory, antyutleniacze. Czytajmy etykiety! Witamina C? Nie znam nikogo z awitaminozą, a producent podkreśla wzbogacenie witaminą „dla naszego dobra”. Dla mnie to tylko antyutleniacz. Sok 100%? Na pewno? Jeśli się trzymać prawa, to się zgadza, a gdy dokładnie przeczytamy etykietę, okazuje się, że z koncentratu...
Dlaczego ciemny chleb miałby być zdrowszy od białego? Tu kolejna pułapka. Chleb ma być razowy, nie ciemny, barwiony np. karmelem czy słodem jęczmiennym. Prawdziwy razowiec jest ciężki, w przekroju ma równomierne oczka (tzw. „dziurki”), nie jest zbyt sprężysty. Sedno sprawy to rodzaj mąki i jej typ. Żytnia, orkiszowa, pszenna, typ 2000 (zmielone pełne ziarno), z dodatkiem mąki „lżejszej”, np. 720. Zdrowszy jest chleb na zakwasie niż na drożdżach.
Następne zagadnienie związane z naszym chlebem powszednim to jego konsumpcja. Za dużo, za często na zimno, z wychładzającymi dodatkami. Chleb „wczorajszy” jest lepiej trawiony. Można go opiec w piekarniku, tosterze, opiekaczu. Należy używać przypraw rozgrzewających: pieprz ziołowy, pieprz cayenne, imbir, papryka, świeże oregano i bazylia, według uznania. Uwielbiam dorzucić pesto, ćwikłę, odrobinę cebuli czy czosnku. Warto zatrzymać się nad solniczką, Polacy solą za dużo. Co do dodatków do chleba, rekomenduję pasty z soczewicy, cieciorki, wielowarzywne, jajeczne. A do chleba masło czy margaryna? Przy pastach pomijam smarowidło, jednak na co dzień używam masła extra. Margaryna to chemicznie utwardzony olej, zawiera substancje rakotwórcze.
A co z mięsem? W Polsce panuje przekonanie, że wieprzowina jest niezdrowa, a drób zdrowy. Tak w skrócie. A jak jest naprawdę? Jakość. Świeże, nietłuste, młode, nie mrożone, pochodzące z gospodarstw ekologicznych. Ilość. Plus minus 10 % w diecie. Gatunek. Cielęcina, wołowina, indyk, rzadko wieprzowina i kurczak. Przygotowanie. Duże towarzystwo warzyw, rozgrzewających przypraw, czosnek, cebula, obróbka cieplna (gotowanie, pieczenie, duszenie). Grupa krwi. Osoby z grupą krwi O oraz B wybierają posiłki mięsne, dla nich ważne odpowiednie przygotowanie mięsa, a także intensywny wysiłek fizyczny (eliminuje problem zakwaszenia organizmu). Osoby o grupie krwi A oraz AB mogą obyć się bez mięsa, jeśli taka jest ich decyzja.
Czy jest coś zdrowego, co można jeść bez obaw? W moim domu są to zboża. W diecie powinno być ich ok. 50 procent, czyli kasze, pełnoziarniste płatki zbożowe i pieczywo. Jestem fanką kaszy jaglanej, na słodko z masłem i miodem, jako dodatek do zup czy dań głównych. Polecam ją dziewczynom i dzieciom, które mają tzw. zachciewajki na słodycze. Z płatków warto spożywać np. owsiane, orkiszowe, żytnie. Zwykłe, ponieważ błyskawiczne są już oczyszczone. Crunchy (słodkie, posklejane muesli) są słodzone. Płatki kukurydziane czy tzw. Jaśki są bardzo przetworzone.
Warto sobie uświadomić, że nieodpowiednie odżywianie prowadzi do szeregu chorób cywilizacyjnych, np. cukrzyca, alergia, otyłość. Teraz umieramy nie z głodu, lecz z nadmiaru. Nadmiaru tłuszczu, cukru, soli, konserwantów, przetworzonych rzeczy.
Odżywiajmy się dla zdrowia!