Zaledwie 12% badanych osób czyta więcej, niż sześć książek rocznie (jeszcze w 1992 roku w tej grupie było 42% badanych). Najwięcej nałogowych czytelników jest wśród mieszkańców dużych miast. Najczęściej wybierane gatunki literackie to romanse i kryminały (czyta je odpowiednio 18 i 15 procent badanych). Niski poziom czytelnictwa utrzymuje się nawet wśród studentów, co oznacza, że w Polsce można studiować i przez cały rok nie przeczytać ani jednej książki. Jak widać opinia o spadającym poziomie polskiego szkolnictwa wyższego jest w pełni uzasadniona.
Narzekają również nauczyciele - większość uczniów gimnazjów i liceów nie czyta w ogóle lektur. Dla wielu z nich nawet przeczytanie streszczenia liczącego dwanaście stron jest zbyt dużym wysiłkiem intelektualnym. Wobec tego lektury są na lekcjach omawiane, chociaż większość klasy nie widziała na oczy tekstu źródłowego. "Nie czytali? I co z tego. Program musi zostać zrealizowany" - bronią się nauczyciele.
W latach osiemdziesiesiątych przeprowadzono na amerykańskich college'ach ciekawy eksperyment. Na dość licznej grupie uczniów przeprowadzono standardowe testy na inteligencję. Okazało się, że uczniowie, którzy czytają regularnie książki (a w Stanach Zjednoczonych kryzys czytelnictwa zaczął się o wiele wcześniej niż w Polsce, więc tych uczniów było niewielu) osiągają lepsze wyniki, gdyż ich umysły są lepiej przystosowane do kojarzenia faktów, niż umysły nieczytających kolegów.
Kolejnym problemem związanym ze spadkiem poziomu czytelnictwa jest analfabetyzm funkcjonalny. Oznacza to, że ludzie z tym problemem potrafią składać litery w wyrazy i wyrazy w zdania, ale nie potrafią zrozumieć informacji zawartych w czytanym tekście. Czytanie ze zrozumieniem jest główną umiejętnością, którą uczniowie mają wynieść ze szkoły podstawowej, ale jak pokazuje praktyka, gimnazjaliści i licealiści mają problemy nawet ze zrozmieniem poleceń do zadań. Bardzo często mylą polecenia "opisz własnymi słowami" oraz "wypisz z tekstu" - nauczyciele twierdzą, że zawsze muszą dodatkowo wyjaśniać uczniom treść zadania, gdyż nie rozumieją lub nie chcą czytać treści polecenia.
Istotnym problemem jest także obniżający się poziom poprawności językowej wśród Polaków. Czytając wypowiedzi na czatach i forach internetowych można dojść do wniosku, że większość ludzi nie potrafi napisać poprawnie nawet najprostszych słów takich jak "w ogóle", "król", "pomóc" czy "skąd". Oczywiście w szkołach niemal każdy uczeń tłumaczy się, że ma dysleksję, psychologowie w prywatnych przychodniach wypisują zaświadczenia każdemu, kto nie zamierza uczyć się zasad poprawnej pisowni.
Co więc robią w czasie wolnym nieczytający Polacy? Według statystyk każdy Polak spędza średnio ponad cztery godziny przed telewizorem. Wśród młodszego pokolenia telewizję zastępują w głównej mierze gry sieciowe. Nawet czytelnictwo gazet znacząco spada, a według badań przeciętny odbiorca nie czyta artykułów w całości, a jedynie tytuły, leady i podpisy pod obrazkami. Czy ludzkość coraz bardziej upodabnia się do społeczeństwa Elojów z powieści "Wehikuł Czasu" Wellsa, które całkowiecie zatraciło umiejętność czytania i pisania? Całkiem możliwe.