Ja myślę, że mogło to być tak:
Nieskończenie dawno temu, kiedy jeszcze nie było czasu ani materii, w jakiejś nieskończenie wielowymiarowej nadprzestrzeni, była sobie absolutnie doskonała, świetlista, nieśmiertelna, wszechmogąca, wszechobecna i wszechwiedząca Istota Najwyższa, którą my dzisiaj nazywamy Bogiem Stwórcą (lub Bogiem Ojcem). Istota Najwyższa była bardzo dobra i przepełniona wielką miłością, nie miała jednak nikogo, kogo mogłaby kochać, oprócz rzecz jasna samej siebie. Kochała więc siebie miłością dobrą, światłą i nieskończoną.
Trwała tak w swej miłości bardzo długo, ale to nie ma znaczenia, bo przecież nie było wtedy czasu, aż w końcu, ta doskonała Istota Najwyższa pomyślała tak:
Cóż mi po mojej miłości, kiedy mogę kochać tylko siebie?
Na co mi moja wszechwiedza, skoro mogę wiedzieć wszystko tylko o sobie?
Na cóż mi moja wszechmoc, jeśli nie mam dla kogo jej użyć?
Do czego potrzebna mi moja wszechobecność, skoro mogę być tylko tu i teraz?
Ponieważ Istota Najwyższa kochała siebie mądrą i nieograniczoną miłością, postanowiła zrobić dla siebie coś bardzo, bardzo dobrego. Pomyślała, że stworzy istoty, które będzie mogła bezgranicznie kochać, i które będą mogły kochać Ją. Uznała, że to doskonała myśl, ponieważ istoty, które stworzy będą mogły ubogacić Jej wszechwiedzę i uczynić Ją jeszcze mądrzejszą i pełniejszą. W tym celu, pomyślała Istota, będzie im potrzebna wolna wola, jaką mam ja, bo co mi po miłość kogoś, kto nie ma wyboru. Ponieważ postanowiła obdarzyć te istoty całą swoją miłością, uznała, że nie może uczynić ich gorszymi od siebie. Musi uczynić je na swój obraz i podobieństwo!
Najwyższa Istota, doszła ostatecznie do wniosku, że część swojego jestestwa podzieli na niezliczoną ilość mniejszych bytów, i każdemu z nich nada całą swoją wszechwiedzę i wszechmoc oraz oczywiście nieśmiertelność. Postanowiła także, że odrębne byty będą nieprzerwanie stanowić jedność z Nią i ze sobą nawzajem, tak, aby każdy byt miał łączność z Istotą i dostęp do całej Jej mocy i miłości. Ponieważ Istota Najwyższa chciała ofiarować stworzonym przez siebie istotom istnienie, które będzie tak bogate jak to tylko możliwe, ba, chciała ofiarować im istnienie nawet lepsze od swojego własnego, postanowiła, że da im dar w postaci możliwości doskonalenia się, czyli uczenia się i zdobywania niezliczonych doświadczeń, a przez to stawania się coraz lepszymi. – Dar, którego Ona sama nie dostąpiła, bo była od zawsze, i od zawsze wiedziała i mogła wszystko! Aby mogły się doskonalić, tworzyć nową wiedzę i kreować nowe doświadczenia dla siebie i dla Istoty, postanowiła Ona, że ukryje przed nimi większą część mocy, ale za to da im narzędzia poznania, by mogli na nowo tę moc odkrywać. Da im czas i da im materialne ciało, i to nie jedno, lecz setki a nawet tysiące doskonałych ciał i umysłów, w które będą mogły się wcielać kolejno, tak długo aż nauczą się używać całej mocy i całej wiedzy, która została przed nimi czasowo ukryta. Uznała, że aby doświadczenie istot było pełniejsze i piękniejsze, stworzy dla nich niezliczone piękne światy (czyli planety), miliardy słońc (czyli gwiazd)* i tryliony innych koncentracji materii i energii, zebrane w setki miliardów skupisk zwanych galaktykami.
Da im nawet możliwość tworzenia nowych istot i oddzieli ze swojego jestestwa kolejne byty by tchnęły życie w te nowe istoty. Stworzy dla nich niezliczone prawa natury, które będą mogli bez końca odkrywać by doskonalić swoją ciekawość Istoty i swój podziw dla Niej. Tak, Istota, jak każdy z nas, potrzebuje zainteresowania! Postanowiła też uczynić stworzenia i niezliczone byty mniejsze, by były dla istot pomocne – niektóre przez ich bezpośrednią przydatność, inne przez ich nadzwyczajne piękno, a niektóre zaś przez ich pozorną szkodliwość i tworzenie wyzwań dla istot. Podobnie Istota umyśliła uczynić z siłami natury, czyli gwiazdami, wiatrami, wulkanami, rzekami, deszczem i śniegiem, związkami chemicznymi i prawami czasu oraz ze wszystkim innym, co dla istot wykreuje. W każde źdźbło trawy, każdy kamień i w każdy płatek śniegu tchnie swój nieskończony potencjał twórczy i całą swoją miłość, tak, aby życie było bogate, piękne i różnorodne, tak jak najgłębsza natura Istoty.
W swej nieskończonej dobroci i mądrości, Istota Najwyższa pomyślała, że nie ukryje przed istotami miłości. Ta będzie im drogowskazem i światłem w ciemności. Uznała, że Ci, którzy będą kochać siebie nawzajem, kochać Ją i kochać Jej Stworzenie, nie zagubią się w swoich poszukiwaniach, tylko niechybnie, prędzej czy później, dotrą do celu. Dla tych niestrudzonych przewidziała nagrodę, którą jest odkrycie wszystkich ukrytych mocy, a ostatecznie, ponowne całkowite zjednoczenie z Istotą, ubogaconą ich nieocenionym doświadczeniem – owocem ich wytężonej myśli, pracy, miłości i tęsknoty. Istota tak bardzo doceniała miłość, że postanowiła, by nawet Ci, którzy kochają tylko siebie, ale miłością mądrą – „myślącą”, mogli w końcu dostąpić zaszczytu otrzymania miłości od innej istoty, nawet w czasie jednego, krótkiego życia jednego śmiertelnego ciała i umysłu świadomego.
Z najciemniejszych odcieni swojego jestestwa, w swej nieskończonej mądrości, Istota postanowiła stworzyć pewną ilość bytów ciemnych, które będą stanowić wyzwanie dla istot, zwodząc je z drogi poznania nieskończonej miłości życia. Uznała jednak, że nigdy na byt cielesny lub duchowy istot nie ześle próby, która przekracza ich możliwości przeciwstawienia się siłom ciemności. To miała być taka boska gwarancja sukcesu.
Tak Bóg Stwórca postanowił, i tak właśnie uczynił!
PS. Tak właśnie wyobrażałem sobie to wszystko jeszcze 20-go lutego 2011 roku. Kilka dni później dowiedziałem się, że myliłem się w paru istotnych kwestiach, ważnych dla zrozumienia dalszych losów istot, światów i stworzeń.
* - My ludzie, naliczyliśmy około kwadryliona tych gwiazd (1 kwadrylion = 1 000 000 000 000 000 000 000 000 = milion miliardów miliardów), a przecież zaczęliśmy je liczyć tak niedawno.