Organizm sam stara się podpowiedzieć nam, kiedy jeść i w jakich ilościach spożywać posiłki. Gorzej jest z jego podpowiedzią, co powinniśmy jeść. Chociaż miałem niedawno „niesamowitego smaka” na boczek jak i smalczyk. Jak się okazało po kilku tygodniach w wyniku badań zaleconych przez lekarza, poziom cholesterolu w organizmie, zarówno tego dobrego jak i złego miałem poniżej minimum. Po wyrównaniu poziomu cholesterolu „smak” na te tłustości przeszedł mi. Można domniemywać, że organizm podpowiadał mi, że należy uzupełnić ten niedobór.
Ale miało być o zdrowym odżywianiu. Nie chcę mędrkować, ale muszę stwierdzić, że do podstawowej zasady należy zaliczyć jedzenie śniadania, bowiem udowodnionym jest, że ci, którzy dzień zaczynają od spożycia śniadania nie mają skłonności do tycia i są w lepszej formie przez cały dzień. Moja mama bez żadnych badań naukowych nad tym tematem zawsze rano, czy to byłem przedszkolakiem jak i później, gdy chadzałem do szkół nigdy z domu nie wypuściła mnie bez śniadania. I tak mi zostało do dnia dzisiejszego. Tą zasadę wpoiłem też córkom.
Drugą bardzo ważną zasadą jest spożywanie co najmniej 4 posiłków dziennie, zazwyczaj o tej samej porze. Muszę się przyznać, że tej zasady bardzo długo nie przestrzegałem, zwłaszcza, gdy miałem pracę „terenową”. Rano oczywiście jadłem śniadanie przed wyjazdem i następnym posiłkiem była obiado-kolacja po przyjeździe do domu. Nie wynikało to z oszczędności tylko z tego, że w latach 80 – tych tam gdzie jeździłem nie zawsze było gdzie wyskoczyć coś zjeść. Z mężczyzny, który przy wzroście 184 cm ważył 82 kg zrobiłem się grubasem o wadze 118 kg. Tragedia!!! Dopiero stwierdzony u mnie podwyższony poziom cukru w organizmie zdopingował mnie do zmiany trybu zarówno odżywiania jak i życia. Staram się jeść 5 razy dziennie i nie najadać się. Aktualnie ważę 88 kg i poniżej tej wagi nie mogę zejść, a przydało by się zrzucić jeszcze parę kilo, tak by ważyć do 82 kg.
Następną zasadą, którą zastosowałem za poradą dietetyka jest jedzenie kolacji najpóźniej ok. godz. 19 – tej. Muszę stwierdzić, że lepiej zacząłem sypiać.
A teraz czas na czwartą ważną zasadę zdrowego żywienia. Wprowadziłem do diety sporo potraw z ryb zarówno surowych jak i duszonych. Ryby zawierają korzystne dla organizmu nienasycone kwasy tłuszczowe. Chociaż spotkałem się w literaturze z bardzo ciekawym stwierdzeniem, że najlepsze dla człowieka są te tłuszcze, „…które przy żywieniu tradycyjnym najbardziej podwyższają poziom cholesterolu we krwi, pod warunkiem, że ilość spożywanych z nimi węglowodanów jest bardzo mała. Wtedy cholesterol nie powstanie. Najwyższą wartość biologiczną mają tłuszcze zawarte w żółtkach jajek i szpiku kostnym, a następnie w śmietanie, maśle, łoju wołowym i baranim, smalcu gęsim, słoninie, smalcu wieprzowym. Z tłuszczów roślinnych pewne zastosowanie w diecie optymalnej ma oliwa z oliwek i olej słonecznikowy….”[1] Wydaje mi się, że warto nad tym się zastanowić, gdyż przytaczane w dalszej treści argumenty są przekonywujące. Ale to już zostawiam pod rozwagę czytelnika.
Należałoby jeszcze wspomnieć o wyeliminowaniu z naszej diety produktów wysoko przetworzonych z dużą ilością np. polepszaczy smaku, barwników, konserwantów, słodzików itp. Zalecane jest także unikanie fast foodów czy też wszelkiego rodzaju chipsów. Czyż nie lepiej zamiast chipsów o sztucznym smaku bekonowym zjeść smażone plasterki bekonu?
[1] DIETA OPTYMALNA dra JANA KWAŚNIEWSKIEGO - KSIĄŻKA KUCHARSKA – wyd. w 2002 r. przez Jan Kwaśniewski, Tomasz Kwaśniewski