Nie chodzi tu o rozczarowanie osób, które zrozumiały, że nie dość rzetelnie przygotowały się do matury. (Tych będzie prawdopodobnie dużo, dużo więcej.) Chodzi o zdających, którzy są przekonani, że ich umiejętności językowe są bardzo dobre, a po egzaminie przekonają się, że zostali ocenieni słabiej, niż mogliby oczekiwać. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest bardzo prosta.
Egzamin maturalny z języka angielskiego, podobnie zresztą jak każdy inny egzamin, posiada swoją specyfikę, którą najpełniej odzwierciedlają kryteria oceniania. Ilu uczniów zna i rozumie te kryteria? Niewielu. Osoby, które – jak określiłby to miłośnik eufemizmów – nie są wybitnymi humanistami, skupiają się w swoich ustnych i pisemnych wypowiedziach wyłącznie na treści. Z kolei zdający o zacięciu literackim próbują zabłysną niestandardowym podejściem do tematu. Jedni i drudzy popełniają błąd. Dla przykładu, za treść listu można uzyskać maksymalnie jedynie 40% wszystkich punktów przyznawanych za dłuższy tekst użytkowy, natomiast błyskotliwość, dowcip, czy głębia wypowiedzi, w ogóle nie podlegają ocenie. Na poziomie rozszerzonym zdający o bardzo wysokich umiejętnościach językowych tracą punkty tylko dlatego, że nie wiedzą, jak ważne jest zachowanie odpowiednich proporcji pomiędzy wstępem, rozwinięciem i zakończeniem, albo nie do końca rozumieją, na czym polega właściwa prezentacja materiału stymulującego. Tracą więc punkty nie dlatego, że brakuje im umiejętności językowych, lecz z powodu nieznajomości kryteriów oceniania, a co za tym idzie, właściwego sposobu realizacji zadań maturalnych.
Jeśli więc nie wiesz, za co na egzaminie maturalnym przyznaje się punkty, a za co nie, możesz być niemile zaskoczony uzyskanym wynikiem. Warto zatem poświęcić trochę czasu na zapoznanie się z kryteriami oceniania, by uniknąć niepotrzebnych rozczarowań.