Przeczytałem „wezwanie” i co o tym myślę napisałem:
Ciekawe jak się mają oferty biznesowe do „polskich teczek”?
O tym warto byłoby napisać traktat...ale do rzeczy:
"Tamte" czasy były takie, jakie były. Jestem ich "dzieckiem" i pamiętam, jakie one były. Smutno mi, że pokolenie moich rodziców nie potrafiło robić inaczej. Pewnie nie mieli lepszych wzorców i lepszych nauczycieli. Tak było i dziś nie czas narzekać,
że "białe to białe" a "czarne, to czarne".
Że mieliśmy takich a nie innych rodziców. Nie czas dyskutować nad sensem samego faktu życia.
Pamiętam, jak trudno było w tamtych czasach o paszport. Pamiętam rozmowy z "cichociemnymi" z biur paszportowych - przed wyjazdem i po przyjeździe. Wtedy wszyscy "baliśmy" się niby naszej władzy.
I tak życie płynęło z dnia na dzień.
Pamiętam rozmowę z "łysym Bolkiem"(legnickie)na temat mojej teczki. Byłem wtedy zdziwiony tym faktem, a na pytanie "dlaczego ją mam" i z niej nikt nie korzysta -usłyszałem: "-bo pewnie prowadzisz się przyzwoicie i nie zachodzi potrzeba zaglądania do twojej teczki i życiorysu".(Czyżby wtedy było przyzwoiciej niż teraz (sic!)...
Ten "łysy Bolek" to "absolutna sierota" i "absolutny pierwotniak" wówczas wg dzisiejszych kryteriów tych słów. To były metody "ameb" i pierwotniaków" którzy wtedy dorwali się do „żłoba”. Tak bywa zawsze.
Dzisiejszy metropolita warszawski (jestem rodem z Warszawy) wówczas nie chciał być "mizerotą". Chciał widzieć inny świat...Taki świat widziałem w 1985 roku pierwszy raz w swoim życiu i pamiętam go przez pryzmat rozmów z korespondentem radia Wolna Europa w Sztokholmie. Ja jako "polska partyjna dusza" rozmawiająca z agentem wrogiej rozgłośni.
Korespondent też "miał pietruchę" w czasie rozmowy. Martwił się, że go "wyleją" z pracy (piliśmy alkohol w hotelu).
Tak było 21 lat temu. I co z tego?
Powstał totalny polski bajzel!
Nie dajmy się zwariować. Nie szalejmy. Takich mieliśmy rodziców. Tak i tyle oni potrafili. Ale kochali nas jako swoje dzieci. Oni nie mieli w zamyśle "burdelu teczkowego" (przepraszam za słowo).
Metropolita warszawski jest też dzieckiem tamtych czasów i nie opluwajmy go. To ówczesne "prymitywy z SB" być może "wyszantażowali" jakiś podpis paszportowy, który dzisiejsze hieny dziennikarskie tak chętnie wykorzystują "do robienia kasy".
Ciekawe jak dzieci tych dzisiejszych "szakali" ocenią dzisiejsze czasy w 2028 roku, czyli za kolejne 21 lat?