Za przykład może posłużyć tekst z brytyjskiego dziennika The Guardian z lipca 2002 roku, w którym na przykładzie hitu kinowego opisano wynalazki przyszłości. Dziś jesteśmy w przyszłości. Zobaczmy więc, jakie gadżety reklamowe dla firm rzeczywiście weszły do użytku i co osiem lat temu pisali o nich brytyjscy autorzy.
Raport mniejszości jest tu szczególnym przypadkiem choćby z tego powodu, że przy kręceniu scen, w których pojawiały się nowinki techniczne bardzo dużą rolę grali eksperci z branży reklamowej. Z tego względu gadżety reklamowe dla firm, które się w nim pojawiały sprawiają wrażenie realnych i mimo swojej futurystyczności nawet w 2002 roku były w zasięgu ręki. Tyle, że znali je nieliczni.
Pierwszy przykład z brzegu to obraz trójwymiarowy, który w Raporcie mniejszości przyjmował postać hologramów, do oglądania których nie trzeba żadnych dodatkowych akcesoriów. Eksperci cytowani przez autorów tekstu z Guardiana w 2002 roku przyznawali, że już wówczas możliwe było uzyskiwanie tego rodzaju obrazów. Dziś 3D to popularny format. I chociaż wciąż nie spopularyzowaliśmy hologramów, to do oglądania trójwymiarowych obrazów nie trzeba żadnych okularów czy innych akcesoriów. A w najbardziej rozwiniętych technologicznie państwach świata zaczyna być wykorzystywana reklama używająca tego właśnie formatu. Nic nowego, można powiedzieć.
Podobnie jest w przypadku rozpoznawania osoby i dopasowaniu przekazu reklamowego do preferencji odbiorcy. W filmie chodziło o outdoor, dziś serwisy internetowe wiedzą o nas nawet więcej niż reklamy z przyszłości wiedziały o Andersonie. I wiedzę tę wykorzystują. Można oczywiście twierdzić, że co innego internet, gdzie komputer zostawia po sobie ślad, a co innego rzeczywistość, w której osoba rozpoznawana jest przez oko. Tyle tylko, że także tego rodzaju technologie są już dostępne i nie powinny nikogo dziwić. Są po prostu niepopularne. Także z tego względu, że technologiczne gadżety reklamowe dla firm powinny przynosić odpowiedni zwrot z inwestycji. W przypadku wynalazków pokazanych w filmie nie zawsze tak jest, stąd – choć technologicznie moglibyśmy je stosować od dawna - są raczej mało popularne. Liczą się bowiem pieniądze.
W 2002 roku papier elektroniczny uznany został przez autorów Guardiana za najbardziej futurystyczną wizję pokazaną w filmie. Z dzisiejszej perspektywy widać jednak, że wynalazek ten stał się rzeczą najbardziej realną i to w formie takiej, jak pokazana na ekranach kin. E-papier to już codzienność. W popularnej księgarni internetowej książki, które można czytać za pomocą urządzeń wykorzystujących ten pomysł stanowią już kilkadziesiąt procent sprzedaży. Patrząc na linie trendu, wkrótce przejmą pozycje lidera i zdetronizują tradycyjnie pojmowaną prasę czy książki. To żadna nowość, to rzeczywistość. Takie urządzenia są także doskonałe jako gadżety reklamowe czy raczej nośniki pozwalające dostosować przekaz marketingowy do konkretnego odbiorcy. Wielki brat reklamy wie o naszych preferencjach znacznie więcej, niż my sami bylibyśmy skłonni przyznać.