Jakie mamy potrzeby w momencie dorastania i czego nam brakuje w dorosłym życiu, przeważnie jest wynikiem tego jaki kapitał ofiarowali nam rodzice i opiekunowie. Czy więc nie warto zastanowić się czego potrzebuje nasze dziecko, albo czego mu nie potrafiliśmy ofiarować? Chyba warto:) Zwłaszcza, że uczymy się całe życie... ;)

Data dodania: 2007-10-08

Wyświetleń: 3174

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Co jest najbardziej potrzebne młodem człowiekowi gdy rozpoczyna samodzielne życie? Nad tym problemem niejednokrotnie zastanawiano się, próbowano znaleść jednoznaczną odpowiedz, która była by swoistą definicją dla rodzica, który dopełnia dzieła kształtowania psychiki swojego pełnoletniego, ale jeszcze nie dorosłego dziecka.
Wiele jest pomysłów na to, co młodemu człowiekowi potrzebne jest w momencie gdy podejmuje decyzję o opuszczeniu rodzinnego gniazda. Dla niektórych z pewnością będzie to gruntowne wykształcenie, dla innych duża lokata pieniężna zbierana od narodzin dziecka, a dla jeszcze innych bardzo dobrze płatna praca. I choć nie ma w tym nic złego, to czy któreś z podanych rozwiązań zapewni szczęście? Czy wykształcenie zawsze gwarantuje dobry start? Czy lokata pieniężna przyciąga szczęście? I wreszcie czy praca może być sensem życia? Chyba nie. A może tak zamiast wartości materialnych ofiarować mu wartości duchowe, które nie ulegają zwolnieniu, nie tracą na wartości i których nie zapominamy tak łatwo jak definicji ze studenckich lat.
W dzisiejszych czasach coraz częściej zapominamy o tym, że to czego nigdy nikt nam nie zabierze jest tym, co jest w nas. Coraz częściej zdobywamy pieniądze kosztem utraty szczęścia na którego pielęgnowanie nie starcza nam czasu. W ferworze poszukiwań nowych zajęć zapominamy, że gdzieś na świecie jest ktoś kto niesie z sobą część naszego szczęścia.
Zdobywamy pieniądze, drogie przedmioty, podnosimy stopę życiową swojego życia i z przykrością dostrzegamy że ogrom samotności jakiej doświadczamy jest większy niż wszystkie profity materialne jakie uzyskaliśmy. Coraz częściej pseudo szczęśliwi wracamy drogimi samochodami do pięknych domów i po zamknięciu drzwi stajemy się bezbronni i przytłoczeni samotnością, choć na codzień wydajemy się być twardzi i beznamiętni.
I tu powraca pytanie o nasz największy kapitał startowy, gdy rozpoczynamy swoje własne dojrzałe życie... A może emocje, może poczucie własnej wartości, czy wreszcie wrażliwość na drugiego człowieka. Może zamiast pieniędzy i innych dóbr materialnych rodzice od najmłodszych lat powinni uwrażliwiać i uczyć swe pociechy bezinteresownej miłości, okazywać im więcej uczucia i zainteresowania. Przecież większość z małych dzieci też kiedyś zostanie rodzicami i czy nie było by lepiej gdyby one okazywały swoim dzieciom to czego w ich dzieciństwie było brak...Bez względu przecież na to ile mamy lat, możemy naprawiać błędy i nadrabiać stracony czas... :)
Licencja: Creative Commons
0 Ocena