Amelia Earhart była jedną z tych osób, które dla pasji potrafiłyby poświęcić własne życie. Niestety, w jej przypadku ofiara stała się rzeczywistością, a pośmiertna sława - jej wątpliwym zadośćuczynieniem.

Data dodania: 2010-09-11

Wyświetleń: 2052

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Dziennikarz. Poeta. Pilot. To tylko część zajęć, których urodzona w Stanach Zjednoczonych, w stanie Kansas Amelia Mary Earhart imała się w życiu. Była bowiem kobietą próbującą nie tylko udowodnić swoje możliwości, podejmując się trudnych i nietypowych wyzwań, ale również osobą gnaną przez wiecznie niezaspokojoną ciekawość.

Z lotnictwem związała sie zasadniczo przez zrządzenie losu. Pewnego dnia - a działo się to w roku 1928 - z Amelią skontaktował się dziennikarz Hilton Railey, współorganizujący śmiałe wówczas przedsięwzięcie: lot przez Atlantyk. Publiczność domagała się śmiałków - także kobiet. Amelia otrzymała propozycję uczestnictwa w przelocie nad oceanem jako pierwsza dama w historii. Miała zastąpić Amy Phipps Guest, która wycofała swój udział, uznawszy próbę za zbyt niebezpieczną. Amelia wyraziła zgodę.

Jej udział w przelocie był właściwie żaden. Była tylko pasażerem. Równie dobrze mogła kupić bilety lotnicze - jej udział nie byłby mniejszy ani większy. A mimo to przeszła do historii. Tylko że ambitnej Amelii nie wystarczyło takie połowiczne zwycięstwo. Postanowiła sama zasiąść na sterami i powtórzyć osiągnięcie, nie dzieląc się zasługami z niczym innym.

Samotny przelot Amelii odbył się 20 maja 1932 r. i okazał się ogromnym sukcesem. Usatysfakcjonowana, choć wyczerpana zdobywczyni, po 14-godzinnym locie stała się ulubienicą całego zachodniego świata. Wyróżnieniom za ten wyczyn nie było końca. To jednak nadal nie zaspokajało ambicji Amelii.

Rok 1937 stał się rokiem jej śmierci. Wtedy bowiem wyruszyła w lotniczą podróż dookoła świata, wytyczając trasę wzdłuż równika. Po przebyciu większej części planowanego dystansu kontakt z jej samolotem urwał się. Obecnie, opierając się na poszlakach, eksperci utrzymują że Amelia rozbiła się na jednej z wysp Pacyfiku.

Dziś nie ma już miejsca na kolejne Amelie Earhart. Co było do zdobycia, zostało zdobyte, a kobiety podejmujące się śmiałych wyzwań (zazwyczaj zabezpieczonych o wiele lepiej niż proste, wydawałoby się, przeloty przed siedemdziesięciu laty) nie szokują opinii publicznej. Lot nad oceanem oferują nawet tanie linie lotnicze, co zatem może stanowić wyzwanie mogące dorównać trudnościom pokonywanym przez Amelię? Podróż na Marsa? Być może za kilkadziesiąt lat będzie można kupić tanie bilety lotnicze i na taką podróż. A kiedy skończą się wyzwania, pamięć o Amelii umocni się, jako o osobie, która wniosła ogromny wkład w proces poszerzania ludzkich możliwości.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena