Media przestrzegają przed jutrzejszym strajkiem na Okęciu. Tym razem swoje niezadowolenie zawodowe mieliby pokazać pracownicy służby celnej. Znowu okazuje się, że strajk to broń obosieczna... choć nie działająca w taki sposób, o jakim myślicie.

Data dodania: 2012-01-09

Wyświetleń: 1972

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Kupiliście swoje bilety lotnicze już wiele miesięcy temu? Macie nadzieję, że podróż przebiegnie pomyślnie, tym bardziej że od czasu dokonania przez was rezerwacji przewoźnik nawet nie zająknął się o zmianie planów? W ostatniej chwili może zdarzyć się coś, co zmusi was do rezygnacji z podróży, albo przynajmniej sprawi, że stanie się ona bardzo nieprzyjemna. Tym czymś będzie strajk pracowników służby celnej.

Celnicy będą prostestować przeciw podwyżkom płac. Oczywiście nie swoich - przeciwko podwyżkom płac policjantów. Dlaczego? Czy odezwała się w nich zazdrość? Poniekąd. Otóż policjanci dostali podwyżki jako jedyni przedstawiciele służb mundurowych, co inne służby odbierają jako próbę skłócenia policjantów z kolegami pokrewnych profesji. Kto ma rację? Nieważne. Jedno jest bowiem pewne: na kłótni stracą wszyscy poza strajkującymi.

Nieważne, z jaką linią lotniczą podróżujesz - czy wybrałeś klasę biznes, czy tanie loty w samolocie starszym od samego siebie. Strajk celników będzie wymierzony przeciwko wszystkim. Jeżeli mundurowi zaniedbają swoich obowiązków, opóźnienia dotkną wszystkich przewoźników działających na Okęciu, a także ich klientów, a to oznaczać będzie ogromne straty. Straty większe, niż możecie sobie wyobrazić, ponieważ linie lotnicze płacą grube pieniądze za każdą godzinę postoju na lotnisku. Wydłużenie tego okresu sprawi, że będą musiały zapłacić znacznie więcej, a w dłuższej perspektywie wszelkie koszty zostaną przerzucone, rzecz jasna, na pasażera.

Problem pasażerów, jak widać, tkwi nie tylko w tym, że ich lot się opóźni. Prawdopodobnie oni też na tym stracą, choć niekoniecznie tego samego dnia czy miesiąca, w którym odbędzie się protest. Strajk jest więc bronią obosieczną, bo z jednej strony tnie w przewoźników, a z drugiej w pasażerów. Nie siecze natomiast ani w samych strajkujących, ani w ministerstwo odpowiadające za ich płace.

Sytuacja jest tragikomiczna: grupa zawodowa kłóci się ze swoim chlebodawcą, szkodząc osobom postronnym. Czy strajk odniesie sukces? No cóż, to zależy, czy rządowi będzie chciało się szybko z nim uporać. Wszak politycy i urzędnicy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za straty linii lotniczych i pasażerów; zażegnanie kryzysu zależy tylko od ich dobrej woli. A że tej nie ma zbyt wiele, przekonaliśmy się już przy zbyt wielu okazjach...

Licencja: Creative Commons
0 Ocena