Od 1 stycznia 2009 Polska jako kraj Unii Europejskiej jest zobowiązany do stosowania dyrektywy Parlamentu Europejskiego o świadectwach energetycznych 2002/91/EC. Dyrektywa ta stanowi, że każda nieruchomość, poza drobnymi wyjątkami powinna posiadać świadectwo charakterystyki energetycznej, czyli innymi słowy mówiąc informację ile energii potrzebuje do ogrzania, ochłodzenia, wentylacji, podgrzania wody i oświetlenia.
Dodatkowo dyrektywa ta mówi o osobach tzw. niezależnych ekspertach - przykładem świadczenia takich usług w wielkopolsce może być wystawianie - świadectwa energetyczne Poznań, którzy mieliby wiedzę fachową do wystawiania tego typu świadectw energetycznych. Ważne jest, aby osoby te były niezależne od procesu inwestycyjnego, czyli tak jak jest w dyrektywie napisane, aby były one niezależne. W wyniku wprowadzenia świadectw dla nieruchomości miałby w powstać klasy energetyczne dla budynków i budowli, które w przejrzysty sposób obrazowałyby kupującym czy nieruchomość jest energo-chłonna, czy energo-oszczedna tak jak jest to np. z lodówkami. Idea słuszna, której można jedynie przyklasną. Ma ona na celu ograniczenie zużycia energii, czyli dba o środowisko, w którym żyjemy jednocześnie uniezależniając Unię coraz droższych surowców energetycznych.
Jak sytuacja wygląda z wdrożeniem tej dyrektywy w Polsce?
W naszym kraju na bazie Dyrektywy 2002/91/EC wprowadzono zmiany do prawa budowlanego poprzez odpowiednie modyfikacje ustaw i wprowadzono rozporządzenie o metodologii sporządzania świadectw energetycznych. Uruchomiono także odpowiednie kursy i egzaminy państwowe dla osób pragnących wystawiać świadectwa energetyczne, czy też jak się u nas potocznie mówi certyfikaty energetyczne.
W całym tym dostosowaniu polskiego prawa do przepisów Unii popełniono jednak poważny błąd. Świadomie lub nie umożliwiono miedzy innymi wykonywanie świadectw energetycznych w Polsce następującym grupom:
-architektom, którzy daną nieruchomość projektują,
-developerom, którzy daną nieruchomość budują,
-kierownikom budów, którzy daną nieruchomość nadzorują podczas budowy.
Są to osoby ściśle związane z procesem budowlanym. Ponadto niezależni eksperci znajdują się na końcu łańcucha inwestycyjnego i sporządzenie przez nich świadectwa może nastąpić jedynie wówczas, gdy ktoś wcześniej nie wykona takiego świadectwa energetycznego dla inwestora z osób zaliczanych do grup powyżej. Umożliwienie wystawiania świadectw energetycznych przez osoby zależne od inwestycji spowodowało, że świadectwa energetyczne są u nas dokumentami urzędowymi, które nie mają żadnej wartości merytorycznej. Skoro nie mają żadnej wartości merytorycznej to też rynek wycenił je na poziomie dokumentów śmieciowych.
Stąd prosty wniosek - dopóki urzędnicy Unii nie obudzą się i nie sprawdzą, jak Polska wdrożyła Dyrektywę oraz nie wymogą na naszych ustawodawcach odpowiednich zmian blokujących możliwość wystawiania świadectw przez osoby zależne do procesu inwestycyjnego dopóty wystawianie świadectw energetycznych nie będzie biznesem godnym uwagi. Będzie to produkcja dokumentów - śmieci o wartości merytorycznej śmieci, za grosze.