Na skutek permanentnego kryzysu przewozów kolejowych polski rynek transportowy uległ nienaturalnym deformacjom. Czas coś w tej sprawie zrobić! Sytuacja ciągłego kryzysu doprowadza do wielu negatywnych zjawisk, np: niszczenia polskich dróg. Autor proponuje radykalne rozwiązanie.

Data dodania: 2010-05-17

Wyświetleń: 3016

Przedrukowań: 1

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Przyjrzyjmy się przez moment wykresowi z lewej strony. Przedstawia on zmianęilości przewożonych towarów przez polskie koleje w latach 1980 - 2002. Nie mam najnowszych danych, ale wiem, że przynajmniej do roku 2008 zgodne są z linia trendu uwidoczniona na powyższym wykresie. Wykres ten nie zawiera pewnych istotnych , koniecznych do dalszej analizy danych, jak np nie uwzględnia wzrostu gospodarczego , który nastąpił po 1990 roku. Uwzględniając bowiem, że PKB od roku 1992 zwiększyło się o ponad 160 procent (dane Ministerstwa finasów) oraz fakt, że potrzeby transportowe gospodarki są proporcjonalne do PKB należało by już nie zastanawiać się na przyszłością kolei w Polsce ale wołać czy wręćz krzyczeć na alarm! Co się z kolejami dzieje! Same koleje żyją zaś chyba w innym świecie. W świecie, który jest piękny, bez wad i ma same pozytywy. Otóż nie pytane same odpowiadają: Czegóż to chcą nasi oponenci? Czyż nie zmieniamy się nieustannie? I w tym miejscu przytaczają dane z poniższego wykresu.

Wydawać by się mogło optymistycznie- wreszcie mamy konkurencję! Transport kolejowy wreszcie zacznie konkurować, nie tylko z sobą, ale i z nadmiernie rozwiniętym transportem samochodowym.  Tak wydawać by się mogło. Niestety trzeba pamiętać o tym, że udział PKP Cargo zmniejsza się nie na skutek dynamicznego rozwoju prywatnego biznesu, lecz z powodu zmniejszania się samego PKP CARGO. No i dynamika tego wzrostu jest jak na potrzeby Polski delikatnie mówiąc słaba, a do tego znaczną część tego "prywatnego" transportu stanowią firmy,  powiedzmy, o proweniencji państwowej, bliskiej duchem PKP. To wszystko nie nastraja optymistycznie. Zresztą o skutkach tak "udanej" prywatyzacji kolei łatwo się przekonać śledząc losy interregio. Czas chyba coś z tym zrobić, tyle, że nie ma pomysłów co. A tymczasem poziom udziału transportu samochodowego w przewozie ładnków przekroczył 60%. Jest to wskaźnik zdumiewający, charakterystyczny dla regionów pozbawionych sieci kolejowej. A przypomnijmy, że Polska ma sieć linii kolejowych wcale gęstą. Jeżeli więc chemy by transport krajowy rósł wreszcie w sposób zdrowy, w odpowiednich proporcjach pomiędzy różnymi jego rodzajami, to musimy coś zrobić z PKP (czytaj grupą PKP). Ja mam prostą receptę. Ogłośmy ich upadłość i natychmiast sprzedajmy z zastrzeżeniem jednak, że żaden z kupców nie może przekroczyć 40% rynku. To ostatnie jest istotne ze względu na możliwość powstania nowego monopolu.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena