Jak, za pomocą neurolingwistyki, pozbyć się fobii i zapanować nad swoimi emocjami?

Data dodania: 2007-07-28

Wyświetleń: 10665

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 3

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

3 Ocena

Licencja: Creative Commons

W dzieciństwie wygrywałem na wszystkich koloniach większość możliwych konkursów związanych z innymi dzieciakami... Byłem misterem kolonii, grupowym, inne dzieciaki wybierały mnie jako najlepszego kolegę... Gdy czasem zerkam na zmagazynowaną ilość dyplomów i kolejny raz czytam „Dla najmilszego kolonisty...”, „...pełnego życia...”, „... najlepszemu koledze...”, zastanawiam się jedynie co stało się później.

Później, mianowicie w liceum, okazało się, że pytany, czy „brany do tablicy” zaczynałem czuć dziwne gorąco, serce biło mi jak oszalałe, ręce zaczynały się trząść... Część czytelników pomyśli w tym momencie „Norma!”. A właśnie, że nie norma, przynajmniej nie dla mnie, w szczególności, że któregoś szkolnego dnia zacząłem bać się samej myśli wyjścia na środek klasy i powiedzenia kilku słów.

Po kilku latach, już na studiach dowiedziałem się, że „specjaliści” nazwali ten rodzaj lęku odmianą fobii społecznej, czyli fobią wystąpień publicznych i... postanowiłem się dowiedzieć jak to zlikwidować. Myślałem sobie, że jeśli studiuję pedagogikę, to na pewno ktoś pokaże mi jak mogę rozwiązać tą sprawę. Jakież jednak było moje zdziwienie, kiedy od psychologa usłyszałem, że najlepszym sposobem na pozbycie się fobii społecznej jest... występowanie i „przyzwyczajanie się” do wystąpień publicznych.

Było to w momencie, gdy sam kontakt z wykładowcą (który w tamtym czasie z samej racji swojego tytułu miał dla mnie autorytet) wywoływał u mnie niepewność i drżenie głosu. Miałem „tremę” nawet przed spytaniem się kogoś nieznajomego która godzina. Mało praktyczne jak na pedagoga i przyszłego trenera rozwoju osobistego...

Za radą psychologa występowałem gdzie tylko się dało. Jeśli tylko mogłem, zaliczałem każdy przedmiot poprzez wygłoszenie referatu. Zgłosiłem się do koła naukowego, gdzie także występowałem. Kończyło się najczęściej tak samo – serce zaczynało walić jak młotem, ręce i głos trzęsły się jak galareta, czasem robiło się ciemno przed oczami i musiałem przerwać. Tak przekonałem się o tym, jak podświadomość generalizuje określone reakcje (np. emocjonalne i hormonalne) na różne konteksty. Efektem rocznej „pracy” była wczesna faza nerwicy – miałem siebie dość, myślałem, że to ze mną jest coś nie tak. Bo psycholog przecież „wie”...

I wtedy podjąłem decyzję o swoim pierwszym (jak się później okazało jednym z wielu) kursie NLP (Neuro-Lingwistyczne Programowanie). Tydzień zmiany osobistej. Pierwszy dzień szkolenia, pełno nieznanych ludzi. Usiadłem z tyłu – tam przecież „bezpieczniej”. Po kilku słowach wstępu trener spytał „Czy ktoś z was ma może fobię społeczną”? Moja ręka sama wystrzeliła w górę – byłem na tyle zdeterminowany, by mimo prawie panicznego lęku jeszcze raz sprawdzić – może tym razem się uda. Stanąłem przed grupą, reakcja – jak poprzednio. Tym razem jednak trener zamiast dawać mi „psychologiczne rady”, powiedział mi, żebym wrócił do swojego miejsca i podszedł do niego... tyłem...

Pomyślałem sobie... w każdym razie podszedłem i ku mojemu zdziwieniu strach osłabł (później dowiedziałem się, że jest to tzw. złamanie stanu – tzn. jeśli zmienisz dany schemat działania i wykonasz coś niestandardowego, dziwnego, to zmienisz także emocje które mu będą towarzyszyć – przykład: poskacz na lewej nodze i pomyśl o czymś poważnym...). Następnie trener powiedział, żebym namierzył konkretnie gdzie uczucie (w NLP - kinestetyka) w moim ciele jest nie takie jak bym chciał. „Gardło, splot i żołądek” odpowiedziałem. Spytał się następnie jakiego kształtu i koloru są to uczucia (w NLP tzw. synestezja – łączenie zmysłów). Dziwiąc się sam temu, co podpowiada mi wyobraźnia, odpowiedziałem, że są to niebieskie trójkąty. Trener dał mi polecenie bym wywinął je na lewą stronę i zmienił ich kolor na odwrotny, tzn. czerwony. Jakież było moje zdziwienie, gdy po 5 pierwszych minutach szkolenia 80-90% mojej fobii społecznej... zniknęło.
Na zawsze.

Przez ostatnie 5 lat pracowałem z około 400-500 osobami, które miały fobie społeczne. Głównie na uczelni, by inni studenci – moi znajomi i przyjaciele, też mogli się cieszyć większą wolnością. I występować publicznie świetnie się przy tym bawiąc, jeśli takie było ich marzenie. Uczestniczyłem też w wielu kursach (w tym momencie jestem certyfikowanym przez twórcę metody NLP – Richarda Bandlera - Mistrzem NLP) na których poznałem inne metody uczenia podświadomego umysłu reakcji emocjonalnych. Ponieważ umysł każdego z nas jest inny – czasem, jeśli jedna z technik NLP nie działa – trzeba bardziej dostosować ją do klienta, lub zmienić.

Dalsza część artykułu to praktyczne rady, skróty i zalecenia do nauki pozbywania się fobii samemu i do nauki wolności emocjonalnej innych. Od Ciebie zależy, jak do nich podejdziesz. Cóż... myślę, że najlepiej zrobisz jeśli przetestujesz je samemu, lub z doświadczonym Praktykiem, lub Mistrzem NLP (koniecznie ze szkoły traktującej jako najważniejszą zasadę „ekologię”, czyli dbałość o każdy element w systemie, a głównie o klienta).

1. Zamiana kontrastowa submodalności.

Pomyśl o sytuacji, która jeszcze wywołuje w Tobie stres, lub inne negatywne w danym momencie uczucia. Namierz je w ciele i pomyśl – jeśli miałyby kolor i kształt, to jaki? Submodalności to w NLP cechy doświadczenia zmysłowego – dla wzroku będzie to np. kolor, kształt, położenie i rozmiar wizualizowanego „obiektu”.
Następnie wyjmij rękoma (markując ruchy, nie tylko w wyobraźni) te obrazy wraz z nieprzyjemnym uczuciem (kinestetyką). Teraz masz pole do popisu. Możesz je wywinąć, przemalować, opowiedzieć im dowcip i zobaczyć jak się śmieją (im śmieszniejsza i bardziej irracjonalna będzie cała sytuacja tym lepiej). Możesz domalować im coś, zgnieść jak plastelinę i uformować coś ładnego. Gdy już to zrobisz, odłóż nowe obrazy i emocje na miejsce i sprawdź teraz swoją reakcję myśląc o sytuacji, która do poprzedniego razu wywoływała stres. Możesz powtarzać ćwiczenie aż do skutku, jeśli efekty nie są od razu pełne.

2. Prosta zmiana submodalności.

Jeśli masz arachnofobię (fobię na pająki) – sprawdź w swojej wyobraźni, jak wygląda przeciętny polski pająk. Jeśli nie masz, spytaj o to kogoś, kto boi się pająków. Ogromna większość odpowie „Normalnie.” po czym pokaże pająka wielkości całej swojej dłoni lub nawet więcej. Cóż, taki obraz najczęściej kreują filmy – horrory o wielkich, morderczych pająkach (swoją drogą, czy nawet nie mając fobii, nie przestraszyłbyś się pająka wielkości małego psa??). To, co możesz zrobić w podobnych przypadkach to po prostu zmniejszyć obraz (w NLP - reprezentację) pająka. Sprawdź jaka reakcja emocjonalna pojawi się wtedy. Najczęściej ogromna część strachu – zniknie.

3. Podwójna dysocjacja.

Jest to technika opracowana przez twórcę NLP – Richarda Bandlera.
Wyobraź sobie, że jesteś w kinie. Siedzisz w pierwszym rzędzie. Za chwilę zacznie lecieć film z Tobą w roli głównej – w sytuacji, w której do tej pory pojawiała się fobia.
Zacznij puszczać film od minuty przed „odpaleniem się” fobii i zatrzymaj film na sekundę przed tym właśnie momentem. Wyobraź sobie następnie, że wychodzisz z siebie i idziesz schodami do góry do pokoju projekcyjnego, daleeeko od ekranu. Spójrz przez małe okienko i patrząc się tylko i wyłącznie na siebie siedzącego w pierwszym rzędzie (nie na film) puść play. Możesz, jeśli trzeba, wyjść z siebie jeszcze raz i kilka razy puścić film, w momencie, gdy patrzysz z boku na siebie, patrzącego przez małe okienko na siebie, siedzącego w 1 rzędzie, który ogląda film. Dojdź w ten sposób do stanu, w którym film będzie leciał dalej, nie wywołując w Twoim ciele żadnych emocji.

Następnie podejdź do projektora i wyrzuć starą taśmę (tą z fobią) do kosza. Zainstaluj inną taśmę – z filmem, w którym w kontekście (wystąpienia publiczne, myszy, itp.) w którym dotychczas pojawiała się fobia, czujesz się absolutnie tak jak chcesz. Np. spokojnie, bezpiecznie i jesteś pewny siebie. Puść film i zapętl go. Po kolei zacznij wchodzić w siebie, oglądając cały czas film. Gdy wnikniesz już w siebie z pierwszego rzędu, wskocz w film i przeżyj nową sytuację w asocjacji (biorąc udział w filmie bezpośrednio, jako aktor).

Następnie sprawdź, jak zmieniły się emocje.

Metod, które tu opisałem jest o wiele, wiele więcej. Można je łączyć, zmieniać, udoskonalać, tworzyć nowe. Sposobów na naukę wolności emocjonalnej jest nieskończenie wiele. Czy da się w ten sposób zapomnieć o każdej fobii? Tak. Czasem trzeba będzie po prostu powtórzyć ćwiczenie lub zrobić kilka różnych. Czy opłaca się? Sam zdecyduj – stawką jest Twoje zdrowie. I Twoja wolność. Masz ją w zasięgu ręki.

Literatura uzupełniająca:
„Wprowadzenie do NLP” – O’Connor, Seymour
„Umysł, jak z niego wreszcie korzystać?” – Bandler
„NLP – studium subiektywnej doskonałości” – Bandler

Uwaga – zaproponowane przez autora metody są oparte i reprezentują działalność wyłącznie edukacyjną – nie zastępują psychoterapii, nie są też działaniem terapeutycznym ani psychologicznym.
Licencja: Creative Commons
3 Ocena