Przepisy prawa, kto się w tym połapie? Prawnicy? Szczerzę wątpię, gdyby się łapali nie byłoby takiego zamieszania w prawie (...)! Podajmy przykład. Jak wynika z obowiązujących przepisów prawa, kierowcom jeżdżącym w  przewozach regularnych na trasach do 50km przysługuje więcej odpoczynku niż tym, który jeżdżą na długich trasach.

Data dodania: 2010-01-19

Wyświetleń: 2182

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Przepisy prawa, kto się w tym połapie? Prawnicy? Szczerzę wątpię, gdyby się łapali nie byłoby takiego zamieszania w prawie, skoro w procesie legislacyjnym biorą udział najlepsi! Podajmy przykład. Jak wynika z obowiązujących przepisów prawa, kierowcom jeżdżącym w  przewozach regularnych na trasach do 50 km przysługuje więcej odpoczynku niż tym, który jeżdżą na dłuższych trasach. Dzieje się tak za sprawą 15-minutowej przerwy śniadaniowej, która nie ma wpływu na przerwy podczas jazdy. W wyniku tego organizując transport w krótkich przewozach regularnych, pracodawca musi  zapewnić oddzielne 15 minut obowiązkowej przerwy oraz dodatkowo przynajmniej 30 minut przerwy, w sytuacji, gdy kierowca siedzi za kółkiem od sześciu do ośmiu godzin, a jeżeli prowadzi dłużej niż osiem godzin - przerwę wydłuża już do minimum 45 minut. Natomiast, żeby było ciekawiej, kierowcy jeżdżącemu na trasach dłuższych, przerwy w trakcie jazdy, i te 30-to, i 45-minutowe, skraca się o przerwę śniadaniową. Może byłoby i to zabawne gdyby nie to, że generalnie zawiłości związane z czasem pracy kierowców w transporcie są zaiste barokowe. W teorii wszystko służy poprawie bezpieczeństwa, jednakże w takich przypadkach jak powyższy mam  bardzo poważne wątpliwości. A dodatkowo pamiętajmy, że transport jest taką dziedzina gospodarki, której koszty znajdują zawsze odbicie w kosztach absolutnie wszystkich towarów czy usług. Zwiększanie więc administracyjnej udręki jaką przechodzą  firmy transportowe , spiętrzanie trudności administracyjnych, i to powiedzmy to wyraźnie, BEZ wyraźnego powodu jest w gruncie rzeczy działaniem na szkodę całej gospodarki. Obrońców zaś tych bzdur proszę, nie mówcie, że "Unia to wprowadziła". Pamiętajmy, że teraz Unia, to także my! Najwyższy więc czas zwrócić się do polskich europarlamentarzystyów z wyraźnym żądaniem znoszenia, a nie budowania co chwilę nowych biurokratycznych utrudnień.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena