Kobieta (a także mężczyzna!) w wieku około 35-40 lat uważali, że to już koniec, że wszystko, co można było osiągnąć, zostało zdobyte, że teraz można spokojnie rozsiąść się w fotelu, włożyć wygodny dres, przestać dbać o siebie, zająć się studiowaniem gazetki z programem telewizyjnym i dbaniem o zaopatrzenie lodówki. Zaznaczyć przy tym należy, że i opinia publiczna postrzegała osoby po 40-ce jako zniedołężniałych staruszków.
Obudźmy się! Świat poszedł na przód, a i dzisiejsze czterdziestolatki wyglądają młodo i czują się jak „normalni ludzie w sile wieku".
Czy te moje dywagacje mają coś wspólnego z generacją 50+? Owszem, tak. Jeżdżąc po świecie zauważyłam, że w krajach zachodnich przedstawiciele generacji 50+ to ludzie młodzi duchem, w większości świetnie wyglądający, „za pan brat" z nowinkami mody, techniki, cieszący się życiem i umiejący z niego korzystać. Niektórzy powiedzą pewnie zaraz, no tak, ale to jest Polska, mamy inną historię, mamy ciężką sytuację ekonomiczną, mniej pieniędzy od naszych rówieśników z państw zachodnich. A ja odpowiem nie, nie i jeszcze raz nie, to nieprawda. Obudźmy się z letargu! Przestańmy się - my, przedstawiciele generacji 50plus - kreować na cierpiętników narodu. Każdy może zadbać o siebie. Nie twierdzę, że w tym wieku każda pani będzie miała sylwetkę modelki, ale trochę mniej jeść i więcej się ruszać może każdy. Zostawmy głęboko w szafie te odwieczne, szare, polskie nakrycia głowy typu „garnek" (damskie i męskie!), te dziwaczne bezkształtne kurteczki czy siermiężne modele butów na słoninie. I nie ładujmy wszystkich pieniędzy we wnuki. To nam należy się od czasu do czasu coś od życia. Zadbajmy o siebie. Nie mam na myśli botoxu czy operacji plastycznych, tylko najzwyklejszą, regularną wizytę u fryzjera, dobrze obcięte i ufarbowane włosy. Spójrzmy na siebie krytycznym okiem. Zróbmy przegląd naszej szafy, usuńmy kategorycznie wszystkie za małe, za duże, powyciągane, odbarwione i nadszarpnięte zębem czasu ubrania. Nie gromadźmy ciuchów sprzed dwudziestu lat! Wykreujmy siebie na nowo na tym etapie życia. Stanowczo nie skazujmy się na wewnętrzną emigrację i niebyt. Stańmy się bardziej energiczni, przebojowi, walczmy o siebie. Przemawia za nami doświadczenie, często bardzo dobre wykształcenie, umiejętność dostosowywania się do trudnych sytuacji. Niech będzie nas widać! Pamiętajmy, że jesteśmy najbardziej stabilną ekonomicznie grupą ludzi. Może to nie są duże pieniądze, ale jesteśmy ciekawi dla wielu firm kierujących swoje produkty i usługi do odbiorców z segmentu silver economy. Nie chodzi przy tym o to, abyśmy nagle zaczęli negować wszystko, co młode. Absolutnie nie! Musimy nauczyć się żyć pokojowo z wszystkimi grupami wiekowymi. Nie patrzmy groźnie na młodych ludzi zajmujących miejsca siedzące w tramwaju - z reguły zaraz wstają, gdy zobaczą osobę starsza. Nie rozpychajmy się wchodząc do sklepu, nie demonstrujmy swojej postawy roszczeniowej.
Nie jest dobrze, gdy powstają widoczne rozwarstwienia, duże rozdźwięki pokoleniowe. Gdy będziemy szanować siebie, wówczas i inni zaczną nas szanować.
Pamiętajmy też, że w Europie jesteśmy postrzegani jako naród ponuraków i malkontentów. Apeluję zatem do nas - przedstawicieli wspaniałej generacji 50+ - zacznijmy zmieniać spojrzenie na nas. Czy tak trudno jest uśmiechnąć się do kogoś na ulicy, pomóc, ustąpić miejsca? Drobne gesty, a sprawiają radość. Bądźmy przykładem dla osób młodszych, zacznijmy postrzegać świat nie tylko od strony narzekania i ponuractwa. A prawda jest taka, że osoby optymistyczne, pogodne i przyjaźnie nastawione do życia żyją i zdrowiej i dłużej! I tego właśnie wszystkim StarszakomPlus życzę. Czyż człowiek nie ma tylko tylu lat, na ile się czuje?