Współczesne oblicze sportu

Data dodania: 2009-06-03

Wyświetleń: 2369

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Sport to przede wszystkim walka zawodników, ich zwycięstwa i porażki, wzloty i upadki. To zażarta rywalizacja i związane z nią olbrzymie emocje. W najłagodniejszej odmianie sport jest rozrywką dla mas. W bardziej radykalnej staje się kultem, a nawet religią. Obecnie sport stał się biznesem, na którym można zarobić olbrzymie pieniądze. Biznesem, w którym bilans finansowy jest nieraz ważniejszy od osiąganych wyników.

PIENIĄDZE

Istnieje takie powiedzenie: „Światem rządzi pieniądz”. Skoro tak jest, trzeba przyznać, że pieniądz objął też rządy nad sportem. Zwłaszcza w ostatnich dwóch dekadach działa olbrzymia maszyna powiązań i zależności, która raz włączona, jest praktycznie nie do zatrzymania. Klub (nieważne czy piłkarski, czy np. team formuły 1), aby wygrywać, sprowadza lepszych zawodników i trenerów, korzysta z nowych technologii. Aby móc to zrobić, potrzebuje pieniędzy. Te uzyskuje od sponsorów i mediów. Pieniądze będą tym większe, im lepsze będą wyniki sportowe i większy szum medialny wokół klubu. A kiedy będzie? To proste; kiedy klub będzie odnosił sukcesy. Pętla się zamyka. Pytanie brzmi: Kto na tym korzysta? Klub – bo osiąga sukcesy sportowe, a przecież po to działa. Sponsorzy – bo mają świetną reklamę; ich nazwy utożsamiane są ze światowej klasy „produktami”, a tym samym kojarzą się z sukcesami. Telewizja, bo wyłożone pieniądze na relacje z imprez zwracają się z nawiązką dzięki reklamom oglądanym przez miliony ludzi. Sportowcy, ponieważ mogą pomnażać swoje i tak gigantyczne zarobki. Kibice - oni też są zadowoleni, bo ich idole odnoszą sukcesy. Czy zatem taki układ odpowiada wszystkim bez wyjątku? Nie zawsze. Kluby, czy też sportowcy, którzy należą do elity i co roku walczą o najwyższe cele, tworzą coraz bardziej zamknięte środowisko. Przykład stanowi słynna grupa G14, zrzeszenie 18 wielkich europejskich klubów piłkarskich. Działacze tych drużyn najchętniej nie dopuściliby do europejskich rozgrywek klubów mniej znanych. Z ich punktu widzenia jest to zrozumiałe – zdecydowanie większe pieniądze pojawią się wokół meczu np. Barcelony z Manchesterem niż, dajmy na to, Partizana Belgrad ze Slavią Praga. To właśnie drużyny, które są poza elitą z roku na rok mają coraz bardziej utrudnione zadanie. Przepaść pomiędzy nimi a drużynami z piedestału może zostać pokonana tylko dzięki olbrzymim pieniądzom, które ktoś zechce zainwestować. Bez nich klub jest skazany na odgrywanie roli outsidera.

ENTLICZEK – PĘTLICZEK, ZIELONY STOLICZEK...

Walcząc o byt wśród najbogatszych, o zwycięstwa, sławę i – a jakże inaczej - pieniądze, wielu sportowców i klubów ucieka się do nielegalnych działań. Formą tego typu zabiegów jest kupowanie i sprzedawanie wyników. Rozmowy przy „zielonym stoliku” prowadzone były na masową skalę w przeszłości, ale i dziś nie należą do rzadkości. Do głośniejszych spraw ostatnich lat należą: afera w Niemczech, gdzie sędziowie i piłkarze ustawiali mecze piłki nożnej; ustawianie meczów w lidze fińskiej, gdzie chińska mafia prała brudne pieniądze. Najświeższą tego typu sprawą są zarzuty wobec polskich sędziów, działaczy i piłkarzy, którzy przez lata „regulowali” porządek w tabeli. Problem absolutnie nie dotyczy tylko futbolu. Wystarczy powiedzieć o przekupywaniu sędziów walk bokserskich (mówi się wtedy dyplomatycznie o „złym doborze sędziów”), czy handlowaniu technologiami w Formule 1. Jak szeroka jest skala problemu? Tego nie wie nikt, ale jej rozmiary mogą być przerażające.

Inną formą nieuczciwego wpływania na wynik jest...

DOPING

Kolarstwo, podnoszenie ciężarów, biegi, pływanie, piłka nożna. To tylko czubek bardzo wysokiej góry. Istnieją setki, jeśli nie tysiące zakazanych środków i metod dopingu. Nawet w snookerze istnieje ich lista. Doping to krótkotrwałe podnoszenie zdolności psychofizycznych zawodnika przez stosowanie zakazanych środków farmakologicznych. Tyle słownik. Środki dopingujące istnieją od czasu powstania zawodowego sportu. Pomimo licznych, niemal ciągłych ostrzeżeń lekarzy dotyczących szkodliwości sterydów, wielu sportowców brało je, bierze i - co gorsza - będzie brało. Należy zatem zapytać: dlaczego? Dlaczego tak wielu sportowców sięga po doping, oszukuje siebie i miliony kibiców, naraża się na bardzo poważne kłopoty ze zdrowiem? Przed igrzyskami w Turynie jeden z austriackich sportowców powiedział, że tak naprawdę niewielu sięga po doping z chęci zwycięstwa za wszelką cenę. Sportowcy sięgają po sterydy, ponieważ ulegają presji. Presji, którą wytwarzają kibice, dziennikarze, sponsorzy, działacze. Sięgają po doping, ponieważ boją się, że sami nie sprostają oczekiwaniom, że zostaną stratowani lawiną krytyki, która spadnie na nich z olbrzymią siłą w przypadku porażki. Przy coraz większych sumach przekazywanych na badania nad środkami dopingującymi i przy obecnym rozwoju medycyny raczej nie należy oczekiwać, że doping zniknie ze sportowych aren. Owszem, część oszustów zostanie złapana i ukarana. Ale ile medali zgarną sportowcy „na wspomaganiu”, tego nie wie nikt.

Czy sport w dzisiejszych czasach to tylko olbrzymie pieniądze i oszustwa w celu powiększania zysków? Czy ze szczytnych idei Pierre`a de Coubertein`a, inicjatora ruchu olimpijskiego, nie zostało nic? Mimo wszystko, nie jest chyba aż tak źle. Przecież nie wszyscy sportowcy biorą sterydy. Wręcz przeciwnie, dopingowiczów jest wielu, ale wciąż pozostają w mniejszości. Dla zdecydowanej większości zawodników, sport pozostaje zdrową i uczciwą rywalizacją, a jej zasady pozostają święte. Oni wiedzą, że Zwyciężać przez duże „Z” można tylko uczciwie. Poza tym sport niesie za sobą wiele szczytnych idei. Na arenach sportowych świata prowadzone są różne kampanie, daleko wykraczające poza sport. Przykładem może być akcja „Stand up, Speak up”. Zorganizowana przez francuskiego piłkarza Thierry`ego Henry`ego służyć ma walce z rasizmem. Bardzo wielu zawodników, nie tylko piłkarzy, włączyło się do tej akcji. Jeszcze większy oddźwięk przyniosła akcja Lance`a Armstronga, sześciokrotnego zwycięzcy Tour de France. Triumfator Wielkiej Pętli (co do jego uczciwości i czystości było zresztą też sporo pytań) zwalczył w młodości raka, teraz wspiera walkę z tą chorobą dzięki swej fundacji – Livestrong. Ponadto sport, jak nigdy wcześniej, daje szansę dla uzdolnionych dzieci na wyrwanie się z nędzy, z krajów ogarniętych klęskami żywiołowymi, chorobami, wojnami. Daje szansę na normalne życie.

W ostatnich czasach zmienił się nie tylko sport, ale i sytuacja samych zawodników.

SPORTOWCY

Sportowcy są ludźmi wyjątkowymi. Dzięki posiadanym umiejętnościom, wieloletnim treningom i talentowi są podziwiani przez kibiców jak świat długi i szeroki. W ostatnich latach zajmowana przez nich pozycja uległa zmianie. Jeszcze w latach siedemdziesiątych premią za zwycięstwo mogła być np.: szafa. Dziś najlepsi tenisiści, piłkarze, bokserzy, golfiści, koszykarze, hokeiści (i sportowcy wielu innych dyscyplin) podpisują lukratywne wielomilionowe kontrakty. A to dopiero początek. Do tego dochodzą wysokie premie, jeszcze wyższe wpływy z reklam, dochody ze sprzedaży zdjęć z życia prywatnego. Sportowcy stali się częścią pop-kultury. Na ich temat rozpisują się nie tylko dzienniki sportowe, ale też kolorowe pisma dla pań. Jako idole tłumów, są często podziwiani nie ze względu na swój talent, ale np.: ze względu na swą urodę, ubiór, samochód, którym jeżdżą. Ci, którzy są opisywani i pokazywani w mediach wiodą życie niczym gwiazdy Hollywood. Jak to zwykle bywa, ciągłe bycie „na świeczniku” części z nich odpowiada. Innym - nie. Korzystając ze sławy wielu z nich prowadzi interesy, otwiera firmy. Obok tej działalności sportowcy otwierają różnego rodzaju fundacje, wspierają zbiórki pieniędzy na szczytne cele, przekazują środki na akcje charytatywne. Za to też należą im się olbrzymie brawa. Jak za zwycięstwo.

Tekst: Michał Unolt
Licencja: Creative Commons
0 Ocena