Każda dziewczyna i chłopak w wieku od 15 do 35 lat jest dziś wariatem. Skąd to wiem? Otóż jestem dzieckiem ery MTV i Internetu. Portale społecznościowe, programy rozrywkowo-komercyjne i kręgi młodych ludzi (tzw. paczki) pełne są szaleńców. Nie wypada dziś o sobie powiedzieć: jestem raczej spokojną osobą o upodobaniach nieskomplikowanych, ale na swój sposób satysfakcjonujących (gotowanie, czytanie). Dzisiaj należy być ZWARIOWANYM! A więc: Jestem szaloną studentką architektury w wolnych chwilach szaleję w kanionach górskich, uwielbiam wszystko, co szalone, bo jest to szalone tak samo jak ja. Itd. itp.
Moda na szaleństwo przyszła do nas z Zachodu. Do niedawna Polacy byli szykanowani za ich zbyt negatywne nastawienie do życia i za to, że na pytanie - „Co słychać?”, odpowiadają – „Stara bieda”. Ta nasza cecha narodowa została zmieszana z błotem. Młodzi ludzie chcieli być nowocześni i stali się szaleńcami. Dziś już niemodnie być realisto-pesymistą. Świat się zmienia drogi Polaku. W bezgranicznym szaleństwie i pozytywnym myśleniu odnajdywać powinien się każdy racjonalnie myślący człowiek. No właśnie: „ Bądź racjonalny - zostań szaleńcem!”
Na czasie jest być także osobą roztrzepaną, kimś, kto ciągle coś gubi, wylewa, zapomina. Roztrzepanie jako produkt medialny oraz cnota. Ci zaś, którzy borykają się z wrodzonym, a nie wypracowanym i kontrolowanym roztrzepaniem na pewno nie przedstawiają tej cechy jako zalety. Bo to oni muszą po raz trzeci w tym roku wyrabiać kartę bankomatową, którą zostawili w sklepie. To oni muszą dorabiać klucze, czekać na posterunku policji, żeby zgłosić kradzież dowodu i płacić kary w bibliotece. A to już na pewno nie jest trendy.
Tak więc roztrzepanie jak najbardziej jest okej, byle tylko prowadziło do kasy, powodzenia i aprobaty. Myślę, że niedługo zaczną powstawać klasy o profilu luzacko-roztrzepanym, które będą uczyć przebojowego wejścia w dorosłość. Klasy o profilu nieśmiało-dystansującym będą skupiskiem nieudaczników, którzy nie umieją wpasować się w zmieniający rynek pracy i życia.
Ale może zamiast się buntować przeciwko udawanemu luzowi powinnam w końcu zrozumieć i przyjąć do wiadomości, że świat opiera się na udawaniu i że błyszcząca skórka pomarańczy nie zawsze świadczy o tym, że środek jest równie apetyczny. Może ja to nawet rozumiem, ale akceptować nijak nie mogę, jeszcze nie teraz. Bo udawany luz jest bardziej żenujący niż za małe wżynające się w krok kobiece spodnie.:)
Ja to zaakceptuję i za 30 lat z mądrością w głosie i spokojem wewnętrznym będę tłumaczyć młodszym pokoleniom, że świat ma pewnego rodzaju niezmienną konstrukcję, którą podpierają sztuczne masy. Dziś jednak jeszcze nie mogę i już.
Autor: Anna K.