Z tętniącej śpiewem i tańcem stolicy Argentyny tylko dzień drogi dzieli nas od miejsca, gdzie do uszu wpada jedynie potężny i nieustający huk. Swą intensywnością dominuje całą przestrzeń i powoli wciąga w swą głębię, zupełnie jak gdyby wrota piekieł się otworzyły i dochodził nas dźwięk buchającego diabelskiego pieca.