Koalicja KARAT, realizując działania nakierowane na wzmocnienie ochrony praw kobiet na rynku pracy, zleciła firmie badawczej z Krakowa – PBJ Badania Marketingowe przeprowadzenie badania: „Sytuacja pracownic super- i hipermarketów." Narzędziem badawczym był m.in. test zdań niedokończonych, który obrazuje sytuację pań – ekspedientek, tych dziwnych stworzeń z tępym wyrazem twarzy, często niezwykle opryskliwych, myślami błądzących wyraźnie gdzie indziej. Niekiedy sprawiają wrażenie, że myśli w ogóle im pouciekały, a jednak istnieją, ale niewesołe:
Kiedy idę do pracy, to myślę/czuję, że…
będzie ciężko; znów nie zjem śniadania; będzie dużo klientów; nie chcę spotkać kierownika.
Kiedy jestem w pracy, to myślę/czuję, że…
jestem głodna; jestem zmęczona; opadam z sił; chciałabym już być w domu.
Kiedy wracam z pracy, myślę/czuję, że…
mam do zrobienia obiad; i lekcje z dziećmi; pranie trzeba wstawić; jestem bardzo zmęczona; chce mi się spać; jestem głodna.
Mechaniczne zajęcia, ważenie, liczenia i sprzedawania nie są najgorsze. Do istotnych utrudnień należą przede wszystkim:
• kwestie finansowe (wynagrodzenie nieadekwatne do nakładów pracy i niewystarczające na zaspokojenie podstawowych potrzeb),
• zła atmosferę w pracy (dotyczy to przede wszystkich złych relacji z bezpośrednimi przełożonymi, odpowiedzialnymi m.in. za grafiki, urlopy i dni wolne od pracy; część respondentek wskazywała również na niewłaściwe relacje między samymi pracownikami),
• chroniczne zmęczenie fizyczne, brak sił witalnych, choroby, w tym najczęściej różnego typu dolegliwości (bóle kręgosłupa, stawów, brzucha, głowy, chroniczne infekcje),
• brak czasu dla rodziny, dzieci, najbliższych.
Kobiety pracujące w supermarketach są poddawane mobbingowi, różnego rodzaju szykanom, które uwłaczają godności człowieka. Szykanowane są młode kobiety, które często aby nie stracić źródła zarobku, boją się zajścia w ciążę. Te, które są już matkami nie mogą wykorzystywać ustawowych urlopów. W żadnym wypadku nie uda im się zejść wcześniej „z taśmy”, aby zobaczyć swoją pociechę np. grającą pierwszy raz w przedstawieniu szkolnym czy podczas innej uroczystości. Ba, ze złośliwością i cięciem pensji często spotykają się nawet osoby, które korzystają z chorobowego.
Przynoszę zwolnienie, jestem chora – opowiada jedna z pracownic – ja już się bałam po prostu, bo nie wiem, albo zwolnią, albo coś. I mi powiedziała kierowniczka jakoś tak, że mnie zabolało, że „Takie osoby przyjmujemy… Trzeba wiedzieć, czy się będzie chorowało. (…) Jak się miało chorować (…), to się nie powinno zatrudniać.” A ta kasa, przy której siedzę (…) jest przy drzwiach i ciągle chora przychodziłam, a jak przejdzie na płuca, to nie wiem, co będzie.
Nie chce się wierzyć! A jednak. Kobiety chcą pracować, ale ich pragnieniem jest praca w rozsądnym wymiarze godzin, w lepszej atmosferze, za pieniądze, które pozwolą zaspokoić podstawowe potrzeby i uniknąć popadania w długi. Póki co przy kasach, w setkach supermarketów naszego wdzięcznego kraju, stoi tysiące kobiet o drewnianym wyrazie twarzy. Kobiet z pozoru bez wdzięku, bezbarwnych, obojętnych. Chciałoby się przebiec po ich kolejnych stanowiskach krzycząc „przebudźcie się”. Gdyby tak w Polsce zniknęło mentalne przyzwolenie na wyzysk, problem mógłby zniknąć.
źródło: Karolina Oponowicz, Agnieszka Chmielecka, Raport z badania „Sytuacja pracownic super- i hipermarketów”, przygotowany przez Koalicję KARAT