Daruję sobie wywody na temat jakości samego serialu. Nie będę więc pisał o aktorstwie, scenariuszu czy muzyce, bo choćby wszystko to było na poziomie celującym i tak chowa się przy „planie doskonałym” specjalistów od marketingu. Ale zacznijmy od początku...
Marketerzy od Lost nie wpadli na nic odkrywczego – motyw mieszania fikcji filmowej ze spreparowanymi faktami mającymi pogłębiać fanatyzm zwolenników (i oczywiście nagłaśniać temat!) był wykorzystywany już kilkukrotnie. Wystarczy wspomnieć słynną audycję radiową o najeździe obcych na Ziemię przy okazji premiery oryginalnej wersji filmu „Wojna Światów” - ten jak i inne przykłady to jedynie pojedynczy ruch, my zaś przyjrzymy się całej strategii, bowiem to co zrobili specjaliści z serią Lost przechodzi ludzkie pojęcie... wymieńmy po kolei:
1.Strona internetowa linii lotniczych Oceanic Airlines – to tymi liniami lecieli bohaterowie serialu, kiedy to doszło do tajemniczej katastrofy. W dniu premiery serialu na stronie głównej witryny pojawił się komunikat mówiący, że Oceanic Airlines w wyniku tragedii lotu 815 zawiesza swoją działalność po 25 latach funkcjonowania.
2.Lostpedia – rodzaj encyklopedii poświęconej najważniejszym pojęciom związanym z serialem. Całość poprowadzona została w sposób podobny do intrygi całego serialu – wytłumaczenie konkretnego pojęcia jest pretekstem do wywołania u czytającego dodatkowych pytań.
3.Korporacja Hanso – kilka stron internetowych i dziesiątki spreparowanych informacji w internecie. Wszystko po to by stworzyć niejakiego Alvara Hanso, człowieka którego pieniądze i wiedza stoją bezpośrednio za całym zamieszaniem związanym z serialową wyspą. Poznanie wszystkich szczegółów na temat tej postaci wymaga wielu godzin poszukiwań i konsultacji z innymi fanami serialu. Dodatkowo pomóc może blog kobiety, którą jest:
4.Rachel Blake – kolejna fikcyjna postać. Od wielu lat tropi samego Hanso, a wszelkie zdobyte informacje zamieszcza na swoim blogu, gdzie znaleźć można także nagrane z ukrycia filmy. Te ostatnie dodatkowo zacierają granice pomiędzy fikcją, a rzeczywistością.
5.Zdjęcia i rekwizyty. Oczywiście nie można ich znaleźć ot tak, ale przykładając się do sprawy w stopniu średnim odnajdziemy nie tylko zdjęcia Hanso i Blake, ale też kserokopie ważnych dokumentów korporacji Hanso, mapy nieznanego dotąd archipelagu wysp, a nawet nagraną po kryjomu prezentację projektu Dharma – fani serialu wiedzą o co chodzi.
6.Baton Apollo – ten sam, który zajadali bohaterowie serialu po odnalezieniu składów z żywnością. Istnieje na prawdę, a nawet jeśli nie – wystarczy, że taka jest obiegowa opinia.
7.Książka „Bad Twin” Gary'ego Troup'a – można ją kupić na Amazon.com, a jej autorem jest nie kto inny jak facet wciągnięty w kręcący się silnik samolotu tuż po katastrofie. Dedykacja w książce oraz sama jej treść powiązane są z osobami i wydarzeniami opisanymi w poprzednich punktach.
Doprawdy zmyślne! Przyznaję, że poszukując informacji na potrzeby tego tekstu dałem sie wciągnąć. Rozpocząłem własne śledztwo i przerwałem je chyba jedynie z braku czasu. Pytania się mnożą, a odpowiedzi na nie rodzą kolejne zagadki. Ta pozaserialowa intryga jest na tyle sprawnie zmontowana i zaaranżowana, że nie sposób się oderwać. Całym tym kołem kręcą sami fani serialu – dziś chyba najokazalsza społeczność internetowa. Niekończące się dyskusje, wygrzebywane nowe materiały, zdjęcia czy filmy – zastanawiam się tylko czemu nie rozdają nagród Noble'a w dziedzinie marketingu. Nagroda murowana!
Ciekawostką jest fakt, że cały ten pomysł opiera się na najstarszym prawidle marketingu – „spraw by ludzie o Tobie mówili”. Od lat widzimy i słyszymy o przeróżnych często desperackich próbach zyskania popularności w myśl tej zasady – a to ktoś wystawił goły tyłek na scenie, a to znów obraził kogoś ważnego, innym znów razem promował się za pomocą skandalizujących plakatów. Jakże banalne wydają się te metody w porównaniu do wielkiego koła zamachowego, jakim jest niewątpliwie otoczka marketingowa serialu Lost: Zagubieni.