Rok 2008 przejdzie do historii jako ten, w którym odeszła na zawsze technika, którą jedni uwielbiali jako artystyczną, a drudzy uważali najwyżej za funkcjonalne narzędzie.

Data dodania: 2009-01-05

Wyświetleń: 2030

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Na przełomie roku dokonuje się podsumowań, ale wspomina się też przeszłość. Mówi o tych, co odeszli, zastanawia, czy teraz będzie lepiej, czy też może te lepsze czasy są już za nami.
Miłośnicy polaroidu powiedzą zapewne, że to, co było dobrego na świecie, odeszło w niebyt. I nic już nie będzie takie samo i teraz może być już tylko gorzej.

Gdy jakiś czas temu po świecie zaczęły krążyć pogłoski o tym, że firma polaroid chce wycofać z rynku swoje klisze natychmiastowe, ich ceny w sklepach i portalach aukcyjnych raptownie skoczyły w górę. Bo choć sam producent uznał, że zainteresowanie jego produktem zmalało tak bardzo, że nie opłaca się go wytwarzać, na świecie do dziś żyje spora grupa fanatycznych wielbicieli polaroidów. I – co ciekawe – zaliczają się do niej zarówno amatorzy, pasjonaci nietypowych technik, jak i znani, profesjonalni fotografowie. W lutym 2008 roku, gdy oficjalnie wstrzymano produkcję, całe to liczne grono zostało skazane na twórczość w oparciu o zgromadzone zapasy. Bo nikt już więcej na świecie klisz podobnych do polaroida nie produkuje.
Miłośnicy tej niedoskonałej, ale jakże urokliwej techniki na całym świecie zaczęli grupować się pod wspólnym hasłem „Save Polaroid” (strona internetowa przedsięwzięcia: www.savepolaroid.com). Wysłali petycje i listy protestacyjne, a na stronach internetowych pokazywali swoje prace wykonane tą techniką, umieszczali pełne rozpaczy wpisy i udzielali sobie wsparcia.
W Polsce technika polaroidu nie była aż tak popularna, bo czasy jej świetności przypadły na lata 80., kiedy to w naszym kraju mało co można było kupić w sklepie spożywczym, a co dopiero w fotograficznym. Mimo że klisze natychmiastowe do świadomości fotografujących Polaków dotarły z opóźnieniem, i tak znalazły wiernych wyznawców. Na forach i blogach o fotografii do dziś aktywne są wątki na temat polaroidów.

Firma Polaroid, posiadająca prawa do znaku towarowego klisz natychmiastowych, dziś produkuje aparaty cyfrowe i kieszonkowe drukarki, na których zdjęcie można wydrukować w kilka sekund po jego zrobieniu. To właśnie, według prezesów firmy, jest przyszłość. A klisze, na których zdjęcie ukazywało się zaraz po wyjęciu jej z aparatu, stały się przeżytkiem w dniu, w którym rozpoczęła się inwazja cyfrówek.

Teoretycznie polaroid miał dwa zastosowania: po pierwsze w wypadkach, gdy potrzebne było uzyskanie zdjęcia natychmiast – w Polsce szczególnie popularna była sprzedaż zdjęć pamiątkowych, robionych na spacerowych deptakach nad morzem czy na Krupówkach. Rodzina stawiała synka lub córeczkę na tle zabytku lub w objęciach misia, i po chwili mogła już wracać do domu wczasowego z gotowym zdjęciem wakacyjnym. Polaroidów używano też przy sesjach mody i innych przedsięwzięciach, w których ważne było wykonanie prób i testów. Oba te zastosowania wyparła rzeczywiście fotografia cyfrowa.
A gdzie miejsce na polaroidy „artystyczne”? Te, robione bez utylitarnych pobudek, z miłości do nietypowego formatu i niedoskonałego odwzorowania koloru? O tej niszy producenci nie pomyśleli. A może i pomyśleli, tylko z rachunku ekonomicznego wyszło im, że wielbicieli kwadratowego zdjęcia w białej ramce jest zbyt mało. Może nie przeczytali wcześniej wpisów na www.savepolaroid.com ?
Licencja: Creative Commons
0 Ocena