Na początku nowej drogi, często czujemy sie wyobcowani, przestajemy "pasować do towarzystwa"...

Data dodania: 2007-04-20

Wyświetleń: 5983

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

List do Nieznajomej II.

Przebudziłem się tuż przed 3-cią i myśl o tym, że nie śpisz, nie pozwoliła mi dalej spać. Jeszcze chwile poleżałem, ale jednak wstałem.

Dzisiaj juz nie nazwiesz mnie śpiochem, ale jeśli Ty teraz śpisz, śpij słodko. Do jutrzenki jeszcze zostało sporo czasu. Sporo rozmyślałem nad kwestią samotności w prywatnym życiu, a samym procesem trzeźwienia. Zainspirowały mnie do tego Twoje wczorajsze słowa, które wpisałaś na gg, o braku gości: - „jest ich o wiele mniej niż kiedyś” -, a Ty, sama czujesz obawę przed wyjściem do innych, " bo wszędzie piją".
Tak, sytuacja, która Ciebie spotyka, ma dwa elementy trudne do pokonania w trzeźwieniu, a dotyczące poczucia pewnego "wyobcowania"

Pierwszą kwestią jest przejście Twojego męża do świata duchowego, co samo w sobie spowodowało osamotnienie, a do tego osamotnienia dołożyłaś trzeźwienie, które-jeśli jest właściwe- niemal automatycznie odcina dotychczasowych - pseudo przyjaciół, znanych dotąd i spotykanych na wspólnych alkoholowych biesiadach "kumpli, czy kumpelek od stołu" i tłumaczenie sobie, że to była zgoła obowiązująca tradycja, nic nam tu nie zmienia - piłem. Napisałem: - piłem, bo ja robiłem tak samo i miałem do tego picia towarzystwo, bo jak stół pełny, to goście się znajdą. Zniknęli, z mojego życia niemal wszyscy, gdy przestałem pić alkohol.

Rzeczywiście, kiedy podejmujemy drogę do zdrowienia z alkoholizmu, to pewnego rodzaju specyficzne "wyobcowanie" dotyczy nas wszystkich alkoholików, i sporo drogi przechodzimy, nim zrozumiemy, że tak na prawdę, to uczucie osamotnienia wywołujemy sami w sobie - to coś w rodzaju wyciągniętych „macek choroby”, która nadal podsuwa nam uczucia dyskomfortu po to, byśmy znowu, chcąc uzyskać stan naszych uczuć "dla nas kiedyś normalnych i jakże błogich", sięgnęli po alkohol.

Gotowi jesteśmy, nawet obwiniać sam bezosobowy proces trzeźwienia i innych ludzi, za to, że czujemy się tacy samotni, a ponad to jacyś tacy inni, niepasujący już do towarzystwa.

Jednak ktoś powinien nam podpowiedzieć-, jeśli taką osobę spotkamy - że nasze, czasowe zresztą, poczucie wyobcowania związane z procesem trzeźwienia, to skutek poprzedniego, pijanego życia, a nie obecnego trzeźwienia. Bo przecież, nasza pijana kompania już znika i to szybko, a na jej miejsce, nowopoznani, ludzie trzeźwi, zjawiają się o wiele wolniej, a powstałą "lukę" należy wypełnić, bo człowiek, to istota stadna.
Wiele by jeszcze o tym mówić, ale może, chociaż te kilkadziesiąt słów utwierdzi Ciebie w tym, że nic złego się z Tobą nie dzieje, i jeżeli masz takie odczucia, to znaczy, że wszystko idzie w dobrym kierunku i trzeba: „dać czas czasowi" -chyba znasz już tą zasadę. Dobrze by było, zadbać o zaplanowanie każdych kolejnych 24- godzin, zgodnie z programem "HALT". Jeśli tego programu nie znasz, zapytaj swojego terapeutę, lub sam chętnie służę objaśnieniem sprawy:[email protected]

I nie mów, ze jesteś taka samotna - Ty śpisz, a ja z Tobą.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena