Stop dla roślin genetycznie modyfikowanych
Unia Europejska dążąca do centralnego sterowania, który bardzo dobrze znamy z systemu socjalistycznego, budującego społeczeństwo komunistyczne, nie może nam narzucać i wręcz żądać dopuszczenia do uprawiania na polskich ziemiach zmodyfikowanych genetycznie roślin.
Argument, iż nie potrafimy udowodnić, że takie uprawy są szkodliwe dla zdrowia wskazują na ignorancję nie naszą a ludzi naciskających na Polskę, by dopuściła do upraw modyfikowany roślin, a z czasem pewnie do hodowli genetycznie modyfikowanych zwierząt. Do tej pory „Monsanto” - Amerykański koncern odpowiadający za niemal 80% rodzajów zmodyfikowanych nasion - nie przeprowadził dokładnych badań nad skutkami ingerencji w kod genetyczny roślin i zwierząt. Pośpiech za zyskiem i parcie do uzyskania jak największej ilości patentów na nasiona roślin i nasienie zwierząt, był potężniejszy niż dobro przyrody i samych ludzi, więc do końca testów nie przeprowadzono, a skorumpowani ludzie władzy podpisywali stosowne zezwolenia na dopuszczanie do upraw i hodowli materiału genetycznie zmutowanego.
Biznes, mutujący życie, otrzymywał i otrzymuje kolejne patenty na zmodyfikowany przez siebie materiał genetyczny, a co za tym idzie prawa własności do „swoich” roślin i „swoich” zwierząt. Szatan czy Bóg? Być może ani jedno, ani drugie, ale z pewnością są to ludzie, którzy życie mają jedynie za materiał do genetycznych modyfikacji, byle więcej zysku, byle więcej władzy.
Wiadomości docierające z całego świata wskazują na wręcz totalną degradację gleby i upraw oraz utratę płodności zwierząt w tym świń i krów karmionych paszą modyfikowaną genetycznie. Argument o większych zbiorach i odporności na szkodniki (owady i chwasty) nie jest pełnym przedstawieniem rzeczywistości. Na „zielonych pustyniach” już nic innego poza modyfikowanymi genetycznie roślinami nie urośnie. Można powiedzieć, że ziemia ta po zastosowaniu technologii (modyfikowanych nasion i specjalnej chemii) jest bezpłodna, ponieważ nic normalnego już na tej niej nie urośnie, a rolnik zmuszony jest do dalszej modyfikowanej uprawy, a tym samym do płacenia niemałych pieniędzy korporacjom.
Już nasi dziadowie mówili, że „na gnoju chleb się rodzi”, a jeśli wyginą owady (już daje się zaobserwować zanikanie pszczół) i my wyginiemy. W przyrodzie wszystko krąży, wszystko ma swoje miejsce i nie można tego łańcucha przerwać poprzez ingerowanie - pseudo naukowców, zaprzedanym bankierom i ludziom rządnym władzy - w naturalny porządek rzeczy w samą podstawę życia. Tu trzeba zaznaczyć granicę. Trzeba powiedzieć STOP. Badania są niejasne, a możliwe konsekwencje katastrofalne. Tylko na swój czas jabłko jest jabłkiem i tylko na swój czas człowiek ma ciało. Materia nieustannie krąży we wszystkich organizmach żywych. Powstaje pytanie: kto dał ludziom prawo do eliminowania poszczególnych ogniw życia w naturalnym łańcuchu pokarmowym przyrody?
Jakim to prawem „Monsanto” i inni wrogowie życia modyfikujący genetycznie rośliny i zwierzęta, patentując nasiona roślin oraz zwierzęta, wprowadzają „owoce” swoich wynalazków do upraw, hodowli, a na końcu na nasz stół? Te ich „wynalazki” w efekcie końcowym poprzez genetyczny przekaz zakażają - zdrową do tej pory - żywność.
Prawo, które ten proceder dopuszcza, nie jest po to, by chronić człowieka, a po to, by działać na rzecz pomnażania zysków i uzyskania kontroli nad żywnością. A ten kto kontroluje żywność, kontroluje ludzi. Finał będzie taki, że ten kto ma patenty na żywność, ten ma pieniądze i władzę. W swoim zaślepieniu i wrogim dla ludzkości działaniu nie dostrzegają - zaślepieni zyskiem i chęcią władzy - że zjadają własny ogon.
Dążenie do opanowania rolnictwa w Polsce do takiego stopnia, że polskiemu rolnikowi nie będzie wolno wysiać nasion z własnych upraw, ani też hodować własnych zwierząt, jest działaniem przeciwko Polsce i Polakom. Przeciwko człowiekowi i wolności. Dążenie do tego, by na uprawianie własnych warzyw w przydomowym ogródku wymagane było zezwolenie - Codex Alimentarius (zobacz www.stopcodex.pl) - jest działaniem przeciwko dobru człowieka. Nastawione jest na zyski i władzę korporacji takich jak Monsanto oraz karteli farmaceutycznych, które wkrótce będą „leczyć” swoimi tabletkami niedożywionych i chorych ludzi jedzących „puste” jedzenie.
Już spora ilość, bo około trzech tysięcy hektarów ziemi w Polsce, jest wykorzystywana pod takie uprawy. Jak donoszą, na razie tylko pod zmodyfikowaną kukurydzę, ale czy im wierzyć, że tylko pod kukurydzę? Rząd nie ma dokładnych danych, nie kontroluje sytuacji, bo „Nie ma przepisów, które pozwoliłyby na monitoring”.
Doświadczenia rolników z Meksyku pokazują, że zmodyfikowana kukurydza „zakaża” swoimi zmutowanymi genami pola zdrowych upraw, bo w przeważającym stopniu udział w zapylaniu tej rośliny ma wiatr.
Złowroga działalność ludzi zbijających na tym złote interesy, niebaczących na płynące z tego zagrożenia, niczym pajęcza nić zarzucana jest na Polskę i kraje całego świata. A wszystko to pod płaszczykiem walki z głodem na świecie. No cóż, żywność modyfikowana już jest, a sytuacja umierających z głodu dzieci na świecie się nie zmieniła. Problemem nie jest brak żywności, ponieważ mamy jej za dużo. Problemem jest sposób jej dystrybucji i sposób myślenia. Przecież tysiące ton produktów są wyrzucane każdego dnia, ponieważ nikt ich nie kupił i kończy się data ważności. Rozdać ich za darmo się przecież nie opłaca.
Sieci obcych supermarketów już sprzedają zmodyfikowaną genetycznie żywność. Przybywa hektarów obsiewanych truciznami. Truciznami, bo nie tylko nasiona niosące w sobie zmutowany kod genetyczny są niebezpieczne, ale i środki chemiczne, jakich wymagają, by urosły z nich rośliny. Z używania jednego z nich rozprowadzanego pod nazwą „Roundup” należy natychmiast zrezygnować.
Klientom sklepów, podpowiadamy: dbając o własne zdrowie, czytajcie co kupujecie! O ile jesteśmy dobrze poinformowani, wkrótce i ten wymóg (znakowania modyfikowanej żywności), zostanie zniesiony. Producenci żywności uzyskają prawną zgodę, zwalniającą ich z obowiązku oznakowywania swoich produktów. Wtedy zostaniemy całkowicie pozbawieni prawa wyboru.
Do tej pory atutem Polskiego rolnictwa były zdrowe ziemie i zdrowa żywność. Mieliśmy być skansenem zdrowej, bogatej żywności dla Europy. Jeszcze nie jest za późno, by taką ją uratować, by nad naszymi polami brzęczały owady, a pszczoły dokonywały zapyleń, robiąc dla siebie i dla nas miód i wosk. Jeszcze nie jest za późno. Nie zgadzajcie się na uprawianie roślin genetycznie zmodyfikowanych, nie kupujcie żywności, która z takich roślin jest wyprodukowana.
Jeśli nic w tej sprawie nie zrobimy, to jeszcze trochę i rolnik polski będzie szantażowany, że jeśli nie obsieje pola wskazanym, genetycznie zmutowanym ziarnem, lub nie będzie hodował zwierząt z nasienia genetycznie zmodyfikowanego, to zamiast dotacji z Unii dostanie wysokie kary, a za nowo narodzone zwierzęta będzie musiał płacić właścicielowi patentu. Pytanie: czy Polska obroni przed tym polskich rolników? A jeśli nie, to kto ma ich przed tym obronić? Czy znowu oni sami mają kosy na sztorc przekuwać, by polskiej ziemi bronić?
Jakikolwiek organ władzy państwowej i instytucji dopuszczający w Polsce do zniewolenia rolnictwa i hodowli zwierząt, stanowieniem i wykonywaniem prawa umożliwiającego ten proceder, jest wrogi Polsce i za taki go uważamy. Póki mamy własne państwo, dbajmy o naszą polskość i naszą ziemię, to nas broni, żywi i czyni wolnymi w naszej przestrzeni, jaką mamy do życia. Więcej nam nie trzeba, wystarczy zadbać, o to, co mamy.