Tak więc ja (Golden Retriever) zaczęłam poznawać świat w dzień wiosnowy, kiedy trawka była bardzo zielona, kwitły kwiatki, ptaszki darły ryja (tak mówią moi Państwo, reszta bezsierściowców mówi, że one śpiewają), ludzie zakładali coraz mniejsze wymienne sierści. Potem nastały dni letnie, gdzie trawka pożółkła, ale za to na spacerki przychodziły jeziorka i mogłam się w nich kąpać. I mieszkaliśmy wtedy u babci, a rodzice mieli dla mnie dużo czasu. I zawsze wiedziałam co się dzieje na podwórku, bo w letnie dni okna w domku zawsze były otwarte.
Teraz jest jesień. Jesienią niebo ciągle siusia, a jak nie siusia, to i tak jest wszędzie mokro. Trawka mokra, liście na trawce mokre (tak, tak- jesienią liście schodzą z drzewek i mieszkają na trawkach) i wszystkie kałuże też bardzo mokre. Mniami! Jako Golden Retriever uwielbiam jak wszystko jest mokre i tak miło przytula się do sierści. Pewnie właśnie po to bezsierściowce noszą teraz coraz więcej sierści wymiennej, bo jak nie ma się sierści, to nic się nie przykleja. Dodatkowo to domowe jeziorko, czyli wanna, stało się bardzo chętne do wspólnej zabawy. Z małą pomocą mojej Pani brykamy sobie prawie codziennie. I ta woda z wanniego kijka też taka cudownie mokra... Podgryzamy się z nią (tą wodą) prawie tak samo milutko jak z Fox'em czy Luną. Ona mnie w pupę i łapki, a ja ją w... yyy... nie wiem w co, ale gdzie się da. Pani mówi, że pomaga w tej zabawie, bo po spacerkach jestem okropnie utyłana, czy jakoś tak, ale ja wiem swoje. Pani też lubi tą zabawę. Przecież gdyby nie lubiła, to nie moczyłaby się aż do pyska, tak jak my, prawda? Zabawa byłaby jeszcze ciekawsza, gdyby Pani przyniosła szamponik, ale już dawno tego nie robiła. I znowu małe jej kłamstwo: ona twierdzi, że zbyt częste szamponikowanie by mi zaszkodziło, a ja wiem, że na pewno tak samo jak mi po prostu nie podoba jej się jego zapach. I do tego, że tak dokładnie zmywa nasze perfumiki. Rozumiem ją doskonale! Niemniej jednak miło byłoby znowu porobić pianowe bąbelki...
Jak już skończy się jesień (oby jak najpóźniej) zaczną się dni zimne. Albo zimowe... No jakoś tak. Jak na razie każdy grup był lepszy od poprzedniego, więc zima musi być cudowna. Pan mówił coś o śniegu. Nie wiem kto to jest, ale tatuś zapewniał, że go polubię. Swoją drogą jasnowidzem to on nie jest. Jako Golden Retriever lubię wszystko, więc moją sympatię do tego śniegu wcale nie trudno przewidzieć, hehe. Ale i tak kocham tatusia, choć taki nieporadny jest jeszcze. Na pewno też lubi śnieg i będziemy się z nim bawić wszyscy razem. Czekam na to z niecierpliwością, a tymczasem postaram się jak najlepiej bawić w dniach jesiennych, co i Wam radzę. Bo jest po prostu cudownie.