Jesienny wieczór był przyjemnie chłodny. Jego zegarek wskazywał dwadzieścia po dziewiątej, gdy przed hurtownią zaparkował czarny Ford Mondeo, a ze środka wysiadł niewysoki, ale potężnie zbudowany mężczyzna w czarnym płaszczu i kapeluszu. Mężczyzna ruszył w kierunku drzwi od budynku i zniknął za nimi po chwili. Agent ruszył bezgłośnie za nim. Buty na gumowych podeszwach nie wydawały żadnego dźwięku. Podszedł do drzwi i delikatnie je pchnał. Jak się okazało -
drzwi zewnętrzne hurtowni były otwarte. W mroku stał
wózek widłowy. Agent wyciągnął broń i ruszył w kierunku wózka. Mężczyna stał za nim. Odwrócił się zdziwiony. Dwa strzały wymierzone prosto w serce załatwiły sprawę. Agent schował broń i ruszył do wyjścia. Kolejne zadanie zostało wykonane i tylko to się liczyło.