Piszą do mnie różni czytelnicy. I ci mali, i ci więksi. Starsi i młodsi. Kudłaci i łaciaci. Pręgowani i skrzydlaci. Ci co skaczą i fruwają. Doradzam im rozwiązać problemy. Ty też możesz napisać do mnie.

Data dodania: 2018-02-17

Wyświetleń: 949

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Rady i porady ekstremalne

Nasze życie składa się ze strasznie trudnych dylematów. Właściwie jest jednym znakiem zapytania i jednym problemem, z którym każdy musi sobie codziennie radzić. Wielu wychodzi to całkiem nieźle, niektórym wręcz wzorowo, pozostaje jednak spora część ludzi, potrzebujących pomocy we właściwe każdej dyscyplinie życia.

Dostrzegając taką właśnie potrzebę naszych obywateli, uruchomiłem niedawno skrzynkę mailową z możliwością przesyłania zwykłych, papierowych zapytań i SMS-ów. Nie spodziewałem się, że zaledwie w dwa tygodnie od jej otwarcia przyjdzie już ponad sześćset zapytań i że z każdą chwilą ich ilość będzie wzrastać.

Na razie nadążam z odpisywaniem, problemy zgłaszane przez zatroskane osoby są z reguły banalne. Co nie znaczy, że takimi pozostają dla innych. Dlatego też pomyślałem, że dobrze będzie podzielić się z Państwem kłopotami statystycznych Kowalskich i pokazać, że z pozoru olbrzymie niewiadome tak naprawdę stają się z pozoru tylko trudnymi zagadkami.

Pani Leokadia ze Stolca w zachodniopomorskiem. Pani Leokadio. Nie sądzę, by podczas ostatniego polowania na które zaprosił panią leśniczy Marian Wisełka, zastrzeliła pani niechcąco swojego męża zamiast jelenia do którego pani mierzyła. Świadczy o tym pokryta sierścią głowa ofiary, z której wystaje okazałe poroże. Tymczasem z pani opisu wynika, że mąż jest kompletnie łysy, a kwestii rogów męża może i dałoby się coś powiedzieć za wyjątkiem tego, że są one niewidoczne. Po wytrzeźwieniu radzę raz jeszcze wypytać o szczegóły leśniczego.

Sześcioletni Kamilek ze Szczecina. Kamilku, tacie w telefonicznej rozmowie z jakąś panią najprawdopodobniej nie chodziło o seks, ale o Sechs – czyli po niemiecku sześć. Wszystko wskazuje na to, że tata umawiał się z lektorką języka naszych zachodnich sąsiadów na naukę u niej w domu, i po niemiecku, niejako trenując, podali sobie godzinę i datę lekcji – szóstego czerwca o 6 po południu.

Janka z Raszyna. Droga Janko. Niestety, prawo polskie zakazuje zabijania młodszego rodzeństwa, a także, zgodnie z Konwencją Genewską – torturowania ludzi, w tym nawet okropnych bachorów. Jestem bezradny – nie mogę ci doradzić jak pozbyć się wrednego łebka na czas wizyty twojego chłopaka. Choć – ale to nie ja powiedziałem – na takich kurdupli dobrze działa laksigen, oraz popularny na rynku środek usypiający luminal*. Należy stosować specyfiki osobno, chyba że następnego dnia chcesz kąpać smarkacza na wpół śpiąco i szorować dywan, czy inne miejsce gdzie tam zaśnie.

Pani Łucja z Poznania. Kochana pani Łucjo. W czasie burzy należy przede wszystkim nie podchodzić do okien. Jedynym wyjątkiem jest zapalenie na nich świec, co jak sama pani potwierdza, odgarnia pioruny. Nie można też pić piwa bezpośrednio z metalowej puszki, chodzić po domu z balkonikiem albo co gorsza ze szczudłami, oraz dzwonić do Torunia. Proszę pamiętać, że przez zamknięte okna nie wpadnie piorun kulisty, ale także nie wejdą pani koty. Pozbiera je pani rano tak, jak na ulicach sprzątacze nadziewają na kijki papierki.

Hubert z koła łowieckiego Brodacz. Panie Hubercie. Właściwie to, że po wcześniejszym powrocie z polowania zastrzelił pan swojego najlepszego przyjaciela, można uznać za usprawiedliwione. Bo przecież menda jedna nie musiał spędzać tego ranka w łóżku pana i pana żony. Jednak panie Hubercie – takie postępowanie szybko może pozbawić pana przyjaciół – proszę o tym pamiętać!

Kasia z Wrocławia. Kasiu, to że Marek chce się z tobą bawić w lekarza może wynikać z jego rzeczywistych zainteresowań medycyną. Obecnie na Akademiach Medycznych króluje kierunek ginekologiczny i nie jest niczym dziwnym, że młodzi ludzie chcą tam właśnie studiować. Nie dopatrywałbym się niczego niepokojącego w fakcie, że Marek ma 11 lat. Ty przecież jesteś od niego starsza aż o 3 lata i jako rozsądna, dojrzewająca kobieta powinnaś wspomóc przyszłego doktora.

Maria, nauczycielka biologii z Wolsztyna. Mario, właściwe nie ma sposobu na ominięcia ekshibicjonisty. Jeśli nie chcesz do pracy chodzić nadrabiając trzy kilometry musisz liczyć się z tym, że w parku przez który prowadzi skrót codziennie spotkasz zboczeńca. Szkoda, że obnażając się zna tylko dwa słowa: - Bomba, nie?, bo to uniemożliwia konstruktywny dialog i spokojne wyjaśnienie choremu niewłaściwego postępowania. Doradzam na jego pytanie odpowiedzieć: - No, tylko lont taki krótki!

Emerytowany żołnierz AK, pan Walenty ze Świebodzic. Szanowny panie. Nie ma nic złego w tym, że podobają się panu starsze panie, nawet takie w pana wieku. Proszę nie wzorować się na synu i jego – jestem pewien – dowcipach o zainteresowaniach studentkami. Śmiało polecam spotykanie się z paniami po sześćdziesiątce i starszymi, z jedną małą uwagą – niech pan nie zakłada okularów i bierze tylko jeden aparat słuchowy.

Saper wojsk desantowych, pan Roman. Panie Romanie, nic nie poradzę na głupie dowcipy o saperach. A to że się myli tylko raz, a to że rozbrajając bombę krzyczy „dobrze że to nie bomba jądrowa”. Taki już niewdzięczny wydźwięk społeczny tego romantycznego zawodu. Proszę się też nie zżymać na porównywanie saperskiego rzemiosła do zawodu elektryka. Obaj co prawda mylicie się tylko raz, ale elektryk przed śmiercią jeszcze tańczy.

Gosposia domowa Klementyna. Kochana Klementyno. Nie ma żadnej tragedii w tym, że w zupie którą właśnie masz podać Państwu na stół znalazłaś utopioną i ugotowaną mysz. Jak wiesz wrzątek doskonale zabija bakterie i większość innych niebezpiecznych substancji mogących być na futerku nieszczęsnego zwierzęcia. Ponieważ w takiej sytuacji nigdy nie ma czasu, mysz wywal w papierowym worku do śmieci, a zupę zmiksuj by skutki strachu biednego zwierzątka po wpadnięciu do kotła nie wzbudziły w Państwu pytań.

Motorniczy tramwaju, pan Benek. Benku, sen jest najlepszym lekarstwem na zmęczenie. Jest oczywiste, że w poniedziałkowy poranek masz prawo czuć zmęczenie upojnego weekendu w Orbicie. W końcu dwa dni i osiemnaście flaszek piwa to wyśmienity wynik! Pamiętaj jednak, by pomiędzy kolejnymi przystankami ustawić sobie minutnik i nałożyć ciemne okulary, a pasy zapiąć na sztywno, wtedy nie spadniesz z fotela.

*Absolutnie nie zachęcam do podawania bez kontroli lekarskiej żadnych medykamentów.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena