Tajemnica opóźnienia raportu Macierewicza wyjaśniona

Data dodania: 2007-02-25

Wyświetleń: 5288

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 1

WIEDZA

-1 Ocena

Licencja: Creative Commons

Wczoraj do naszej redakcji przyszła listem poleconym żarówka. Włos się nam zjeżył na głowie od tego, co usłyszeliśmy. Na początku wyznała, że wszystko, co powie, rzuci cień podejrzeń i padnie bladym światłem, ponieważ żarówka jest poszukiwana psem gończym za ucieczkę z żyrandola Macierewicza.

Przez nią nastąpiło ponad dwutygodniowe opóźnienie publikacji raportu odnośnie tajnych służb. Wie bardzo wiele. Kilkanaście lat temu świeciła w szafie Lesiaka, a wcześniej w piwnicy Jaruzelskiego.


Swoją karierę zaczęła jednak jako jedna z wielu żarówek na choince Gierka. Zastała zauważona dlatego, że świeciła na czerwono. Potem wkręcano ją w różne sprawy i oprawy, lecz niektórych spraw nie można było odkręcić.

Opowiedziała nam o tajnym raporcie, w którym ujęto inwigilację kilkunastu pokoleń wstecz. Otóż przodek prezydenta – pan Michał W. pseudonim ‘mały rycerz’ był agentem tajnych służb szwedzkich. W zamian za współpracę miał otrzymać konia oraz średniej wielkości górę lodową.

Przekazywał między innymi informacje o pozycji króla i liczbie kamieni użytych do wybrukowania dworu. Jednak najważniejsze informacje miał dostarczać podczas inwigilacji częstochowskich duchownych. Dlatego wstąpił do klasztoru i przybrał imię ociec Proton. W tych czasach nikt nie wiedział co znaczy to słowo, więc jego tajemniczość była wielka.

Wtedy to przekazał Szwedom informację o położeniu Częstochowy i umocnieniach warownych. Potem zniknął w niewiadomych okolicznościach. Prawdopodobnie podczas biblijnego potopu. Może sprawa agenta ‘mały rycerz’ była prawdziwą przyczyną opóźnienia raportu? Czy ta informacja w ogóle znajdzie się w raporcie?
Licencja: Creative Commons
-1 Ocena