Działania magiczne, różniły się od modlitw tym, że zawodnicy próbowali zawładnąć siłami nadprzyrodzonymi i zmusić je do pomocy w określonym celu, którym zazwyczaj było zwycięstwo podczas rywalizacji sportowej. Zawodnicy z pomocą specjalistów, bądź też samodzielnie wypowiadali magiczne teksty, które często zapisywano na różnego rodzaju materiałach, które następnie zagrzebywano w ziemi, wrzucano do rzeki, morza, wkładano do grobów zmarłych. Wszystkie te czynności robiono po to, aby weszły one w kontakt z siłami zła, duchami zmarłych bądź demonami. Do czasów współczesnych odnaleziono już ponad 1500 tabliczek, w których była mowa o pomocy podczas rywalizacji sportowych, sporach sądowych czy też w interesach.
Jak dobrze wiadomo, podczas starożytnych Igrzysk Olimpijskich odbywały się również konkurencje konne. Miejsca wyścigów koni i rydwanów były bardzo narażone na działanie mrocznych sił, które oddziaływać miały nie tylko na człowieka, ale również zwierze. Grecy byli przekonani, że demon Taraksippos płoszył konie, które zbliżały się do miejsca pierwszego nawrotu w hipodromie. Często magiczne tabliczki dotyczyły tego, aby woźnica stracił panowanie nad rydwanem. Utrata kontroli, to tak naprawdę nic w porównaniu do tego, że życzono również utraty wzroku po wypadku rydwanu czy też połamania kości. W magii związanej z cyrkiem, poza tabliczkami magicznymi używano również figurek koni, które nakłuwano w celu spowodowania wypadku, bądź też poważnej kontuzji zwierzęcia.
Duży zbiór magicznych przedmiotów odnaleziono w Rzymie na przełomie IV oraz V wieku naszej ery w urnach grobowca przy via Appia. Ich główną cechą charakterystyczną, były różnorodne malowidła, na których przedstawiano ciała woźniców, które pożerały dziwne stwory. W IV wieku naszej ery odbył się proces oskarżonych o stosowanie magii, w którym spalono jednego z winnych. Stosowanie magii nie kończyło się jednak na wyścigach konnych. Jedna z odnalezionych tabliczek mówi o sytuacji gladiatora Gallikusa : „ Zabijcie, rozerwijcie na strzępy Gallikusa (...) natychmiast, na oczach tłumu w amfiteatrze, skrępujcie mu nogi, ramiona, zaćmijcie umysł (...) tak żeby nie zabił ani niedźwiedzia, ani byka (...) niech go rozszarpie niedźwiedź, niech się nad nim pastwi”. Gladiatorzy bardzo wierzyli w działanie nadprzyrodzonych mocy, dlatego też wielu z nich nosiło amulety, które miały na celu zdjęcie uroku.
Na terenie amfiteatru w Kartaginie pod powierzchnią areny odnaleziono komorę, w której tymczasowo były przechowywane ciała poległych gladiatorów. Ponadto, przy ich ciałach odnaleziono wiele tabliczek, które nie zawsze dotyczyły igrzysk. Gladiatorzy często ginęli w młodym wieku z poczuciem niesprawiedliwości i doznanych życiowych krzywd. Właśnie dlatego uważano, że dusze gladiatorów będą ingerować w sprawy ludzi żyjących. Ciekawy jest również fakt, że ludzie pili krew poległych gladiatorów o czym świadczy cytat rzymskiego encyklopedysty, Pileniusza Starszego : „Epileptycy piją wręcz krew gladiatorów i to z żywych niby-pucharów. Widok taki, nawet jeśli czynią to dzikie zwierzęta na tejże arenie budzi grozę! I to, na Herkulesa! Oni są przekonani, że z człowieka właśnie wchłaniają w siebie lek najskuteczniejszy, ciepły, parujący, wprost żywą duszę, kiedy tak usta przytykają do rany”. Ponadto wierzono, że jeśli panna młoda rozczesze włosy włócznią, która przebiła ciało gladiatora, to zapewni sobie w ten sposób szczęście małżeńskie i spłodzenie odważnego syna.
Czary stosowane ze złą intencją nazywane były „przekleństwami”. Formuła ta była odwróceniem błogosławieństwa w taki sposób, aby zaszkodzić ofierze. Z racji tego, że przekleństwa wypowiadano w tajemnicy, ofiara nie miała możliwości dowiedzieć się, że ktoś stosuje wobec nich przekleństwo. W średniowiecznych sądach nie akceptowano dowodu w postaci butelki, z której wypito napój, jednak ważnym dowodem były różnego rodzaju amulety lub artefakty, które wkładano pod progi ofiar, bądź też do ich łóżek. Często takimi amuletami bywały chociażby ludzkie odchody, drewno z szubienicy, bądź różne inne substancje. Największą wiedzę na temat magii stosowanej w średniowieczu czerpiemy głównie z dokumentów sądowych. Oskarżało się bowiem ludzi, którzy poprzez sztuczki magiczne doprowadzili do szkód cielesnych bądź też śmierci innego człowieka.
Magia to nie tylko zło o czym dokładnie opowiada Richard Kieckhefer w swojej książce pod tytułem „Magia w średniowieczu”. Średniowieczni mnisi studiowali i praktykowali magię leczniczą. Każdy klasztor miał posiadać infirmerię dla niedomagających i sędziwych zakonników. Klasztor okazał się być powiem najlepszym miejscem do praktykowania zdobytej przez zakonników wiedzy medycznej. Zakonnicy mogli też świadczyć taką pomoc osoba ubogim, podróżnym oraz pielgrzymom. Niektórzy mnisi uzyskali tak wielką biegłość leczenia, że byli rozchwytywani również poza murami klasztoru, wśród ludzi świeckich, a także na królewskich dworach. Mnisi nie byli jedynymi uzdrowicielami, bowiem w Anglii istnieli ludzie zwani „pijawkarzami”. Osoby te były zazwyczaj lekarzami wędrownymi i mimo tego, że nie mieli tak dużej wiedzy teoretycznej, to starali się nadrobić wszystko praktyką. Magiczne teksty, którymi posługiwali się zarówno pijawkarze jak i mnisi pochodziły głównie z czasów starożytnych.
Jak widać magia stosowana była już w starożytności i miała wielu zwolenników o czym świadczy fakt odkrycia już tak wielu tabliczek. Mimo tego, że za stosowanie magii można było ponieść karę śmierci, ludność była w stanie zaryzykować własne życie tylko po to, aby wybranej przez nie osobie stała się straszna krzywda, a czasami aby umierali w wielkich męczarniach. Inaczej sprawa miała się wśród mnichów i pijawkarzy, którzy dzięki magii, starali się leczyć osoby potrzebujące.
Spis rysunków
Ikona wpisu, Magiczna księga, https://pixabay.com/pl/magia-czary-książka-księga-cieni-2354295/, 13.01.2018.
Bibliografia
Słapek Dariusz, Sport i widowiska w świecie antycznym, Warszawa 2010.
Kieckhefer Richard, Magia w średniowieczu, Kraków 2001.