Bóg odpowiada na te wszystkie pytania w osobie Jezusa Chrystusa, który poproszony o to, aby nauczył swoich uczniów modlić się do Boga, uczynił to w najdoskonalszy sposób, znamy pod nazwą Modlitwy Pańskiej, czyli popularnego „Ojcze Nasz...” Przytoczę tą modlitwę w dwu wersjach, tradycyjnej, którą znamy, oraz w przekładzie najnowszym, ekumenicznym.
1. „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, / Ojcze
2. Święć się imię Twoje, / Niech świętość otacza Twe imię
3. Przyjdź królestwo Twoje. / Niech Twoje Królestwo nastanie
4. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj, / Prosimy Ciebie, daj nam dziś naszego codziennego chleba
5. I odpuść nam nasze winy, / I przebacz nam grzechy,
6. Jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. / jak i my wobec nam winnym przebaczamy
7. I nie wódź nas na pokuszenie, / A gdy nadejdzie czas próby,
8. Ale nas zbaw ode złego. / Nie pozwól, byśmy się poddali
Warto dodać, że nowy przekład już obowiązuje we wszystkich kościołach, które podjęły się pracy nad nim, również w kościele katolickim. Nie wszędzie jeszcze jest wprowadzony z uwagi na długi okres wdrażania i swoistej rewolucji w tak przecież oklepanej i znanej na pamięć przez każdego Modlitwie Pańskiej. Wydaje się niemalże niemożliwym przejście na nowe tłumaczenie, jest ono tak inne, że „lubimy” bardziej starą wersję... Zasiedziałość, wygoda i lenistwo - oto, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy! Ale nie o tym dzisiaj chcę pisać (-: Poruszę tylko jeden z głównych aspektów modlitwy, który uważam za najważniejszy. Można go wyrazić łacińskim skrótem SDG, czyli „Soli Deo Gloria”, co tłumacząc na język polski brzmi „Tylko Bogu Chwała”
Ad1 i 2 Co się „rzuca” w oko na samym początku? Modlitwa zaczyna się jak inwokacja w „Panu Tadeuszu” A. Mickiewicza, zmienia się tylko podmiot liryczny. Ma ona jasno sformułowanego odbiorcę, skierowana jest do Boga Ojca, i bezpośrednio On jest w niej uwielbiony. W modlitwie mamy TYLKO Boga w trzech osobach, jedynego Boga, który jest święty, ponieważ:
(Obj. 15:4) „Któż by się nie bał ciebie, Panie, i nie uwielbił imienia twego? Bo Ty jedynie jesteś święty, toteż wszystkie narody przyjdą i oddadzą ci pokłon, ponieważ objawiły się sprawiedliwe rządy twoje.”
Mamy uwielbiać TYLKO Boga, tylko Tego, który sam z siebie jest święty i sprawiedliwy. Bogiem, Panem i Zbawicielem jest Jego syn Jezus, który powiedział:
(Jan. 5:22-24) „Bo i Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszelki sąd przekazał Synowi, aby wszyscy czcili Syna, jak czczą Ojca. Kto nie czci Syna, ten nie czci Ojca, który go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota.”
Czym jest w ogóle modlitwa? Jest ona bezpośrednią relacją z Bogiem. Bóg właśnie dlatego posłał swojego Syna na ziemię, aby ta relacja została odbudowana i aby wyglądała tak, jak przed grzechem pierworodnym, kiedy to Bóg i człowiek rozmawiali ze sobą twarzą w twarz. Przez krew Jezusa odbudował to, co człowiek zniszczył swoim grzechem. Bóg pragnie relacji, a jest nią rozmowa zwyczajna z Nim, przebywanie z Nim, zadawanie Mu pytań i powierzanie swoich nawet najskrytszych spraw, tajemnic, marzeń, problemów i radości, dzielenie się z Nim wszystkim, czym możemy się podzielić. Jest ona również odpowiedzią na dostrzeganie Jego błogosławieństw, Jego darów i wszystkich wspaniałości, które przygotował z myślą o nas. Możemy dzielić się z Nim wszystkimi swoimi emocjami. Modlitwa jest do tego celu doskonałą formą. Jeśli modlitwę nazwiemy rozmową, to czy ludzie rozmawiając między sobą mówią wierszykiem? Raczej nie... I Bóg „raczej” oczekuje od nas rozmowy z serca, szczerej i bezpośredniej, nie koniecznie ubranej w piękne, górnolotne słownictwo, ozdobione epitetami i porównaniami homeryckimi. Bóg chce, abyśmy byli przed Nim sobą, nikim innym, abyśmy nie wrzucali przed Jego tronem taśmy z napisem „Ojcze Nasz” i wykręcali się tym, że jest to wszystko, na co nas stać i co potrafimy mu powiedzieć...
Bóg pragnie żywej, bezpośredniej relacji z człowiekiem. Modlitwa proponowana przez Jezusa spełnia tą rolę bardzo dobrze. Jest prosta. Jest bezpośrednio skierowana do Boga Ojca. Sam Jezus nas tego nauczył! Jezus mówi nam – Naśladuj mnie, wierząc we mnie jesteś godny stawać twarzą w twarz z Bogiem i rozmawiać z Nim, jak Adam i Ewa! Jezus mówi również: Zanoście swoje uwielbienie do Boga – nauczył nas tego w słowach, które rozpoczynają tą modlitwę. Przytaczając fragment modlitwy „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj (...)” uczymy się również, że bezpośrednio do Niego możemy kierować nasze prośby. Nie ma dla Niego zbyt błahych spraw, nie ma również zbyt poważnych, w których nie pomógłby nam. Czy to nie wspaniałe, że możemy prosić Go w imieniu Jezusa o wszystko?
(Jan. 14:13) „I o cokolwiek prosić będziecie w imieniu moim, to uczynię, aby Ojciec był uwielbiony w Synu.”
Jeśli tą modlitwę ustanowimy, jako wzór, i będziemy kierować się Biblią w sposobie dalszego jej układania, to nie znajdziemy modelu modlitwy, która byłaby zwrócona do kogoś innego niż do Boga, i przez kogoś innego niż Jezus Chrystus, który jest jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem. (1 Tym. 2:5) „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus”
W Biblii nie znajdziemy ani jednego fragmentu modlitwy kogokolwiek z ludzi, który zanosiłby prośby do Boga przez np. jakiegoś świętego, czy świętą. Nie znajdziemy również modlitwy z użyciem rzeźb, czy obrazów, która znalazłaby aprobatę Boga. Zawsze przy tych incydentach Bóg wyrażał swoje niezadowolenie, żeby nie użyć słowa pogarda. Cytując :(Dz.Ap. 17:24) „Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych” dowiadujemy się, że Bóg nie jest ani w rzeźbie, ani w obrazie. On jest tam, gdzie zbiorą się dwaj choćby chrześcijanie w imię Jego syna Jezusa Chrystusa
Skąd więc w XXI wieku ludzie nazywający się chrześcijanami, tak dalece odbiegają w modlitwie od wzorca, który zostawił nam Jezus? Dlaczego w modlitwie potrzebne są nam rzeźby i obrazy? Dlaczego nie kierujemy modlitw bezpośrednio do Boga? Przecież On oczekuje od nas relacji, On pragnie jej niejednokrotnie bardziej od nas samych, a dowodem na to jest śmierć Jezusa na krzyżu, na którym poniósł grzechy nas wszystkich, aby tą relację przywrócić. Tymczasem my czujemy się zbyt nieśmiali, może zbyt grzeszni, aby stawać przed Bogiem i modlić się bezpośrednio do Niego. Bzdura! Obłęd! Herezja! Jeśli herezja, to wiedzmy od kogo może ona pochodzić, i komu zależy na tym, aby od Boga odsunąć nas choćby na milimetr, jeśli się uda. Modlitwa przez pośrednika innego niż Jezus Chrystus... hmm... Ludzie, którzy tak czynią nie zdają sobie sprawy, jak daleko znajdują się od Boga, mimo swojego poświęcenia, gorliwości i religijności. I nie nazwałbym tej odległości już przysłowiowym milimetrem. Odrzucają oni, lub nie są świadomi odrzucenia i rangi jedynego solidnego pomostu między Bogiem, a nimi. Odpowiedź przecież jest tak blisko... Jest ona w Jezusie Chrystusie, Jego słowach i obietnicach. Jeśli ktoś prawidłowo odczytał przesłanie Ewangelii, to nie zrezygnuje za żadne skarby z bliskości i społeczności z Bogiem, którą osiągnąć może TYLKO poprzez bezpośredni kontakt z Nim! Bóg nie jest gdzieś daleko... On jest wszędzie, jest Duchem, przenika wszystko, zna każdą naszą myśl i wszystko to, co chowamy w sercu. Nie ukryjemy się, jak i też nie uciekniemy przed Nim. Bóg jednak na siłę nie będzie nas zmuszał do relacji z Nim. Otrzymaliśmy od Niego wolną wolę, która jest dowodem Jego bezgranicznej miłości do nas, z której korzystamy, jak chcemy, nie pomijając przy tym wszystkich konsekwencji tego zabiegu . Stratni niestety pozostaniemy tylko my sami, i to na własne życzenie. Warto rozważyć więc, czy modlitwa nasza wygląda tak, jak chciałby tego Bóg? Czy jest On zadowolony z relacji? Czy jest On dla nas Bliską osobą? Na te pytania trudno odpowiedzieć twierdząco, jeśli nie wiemy, co stało się na krzyżu 2000 lat temu, i jakie konsekwencje tego zdarzenia