Stary Testament mimo, że miał wiele przykazań, przepisów, praw, ceremonii, ofiar był w zasadzie prosty. Był Bóg, był człowiek i to co stało między nimi - Prawo. Prawo, które regulowało wszystko, dosłownie wszystko, a jeśli wynikła jakaś niejasność, to szło się do proroka/kapłana i pytało się bezpośrednio Boga, Ten odpowiadał a człowiek albo grzecznie wykonywał wolę Bożą, albo nie. Nie było miejsca na jakieś domysły, analizę, zastanawianie się czy interpretację. Wszystko jasne i klarowne. Izraelici mieli skodyfikowaną praktycznie każdą sferę życia. Dziś Prawo Boże, które zawarte jest w Nowym Testamencie różni się od tego w Starym. Przede wszystkim część przepisów odpadła, po drugie, Nowy Testament nie reguluje wszystkich sfer życia (szczególnie tyczy się to naszych czasów), pozostawiając tym samym bardzo szerokie pole do interpretacji. Biblia Nowego Testamentu nie mówi nic o narkotykach, papierosach, aborcji, antykoncepcji, pornografii, działalności politycznej, militarnej, nie mówi jaki zawód jest a jaki nie jest dla chrześcijanina. Wiele rzeczy trzeba zinterpretować. Jest dużo wersetów, które w sposób niejednoznaczny odpowiadają na wiele pytań.
"Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe" (Rz 12:2)
Ten werset mówi o wielu rzeczach: o dyskotekach, o ubiorze, muzyce, papierosach, libacjach, imprezach... Naprawdę dotyka to dużej ilości sfer, ale nie mówi wprost (bezpośrednio). Jest bardzo duże pole do interpretacji, a jak człowiek interpretuje, to kombinuje, aby było mu możliwie jak najlżej. Dzisiaj to my mamy się nauczyć rozpoznawać Bożą wolę. Dla przykładu...
Czy łapówka jest grzechem czy też nie jest? Biblia - jako ST i NT - definiuje sprawę:
"Nie będziesz przyjmował podarków, ponieważ podarki zaślepiają dobrze widzących i są zgubą spraw słusznych" (Wj 23:8)
"Nie będziesz naginał prawa, nie będziesz stronniczy i podarku nie przyjmiesz, gdyż podarek zaślepia oczy mędrców i w złą stronę kieruje słowa sprawiedliwych. Dąż wyłącznie do sprawiedliwości, byś żył i posiadł ziemię, którą ci daje Pan, Bóg twój" (Pwt
16:19-20)
Tak. Tylko, że to Stary Testament. Jeśli nie ma nic o tym w Nowym, to chyba nic się nie zmieniło. Czyżby? Hipotetycznie: mam żonę, ciężko chorą, jesteśmy u lekarza, który mówi, że jest lek, skuteczny, duże pradopodobieństwo wyleczenia, ale niestety żona moja się nie kwalifikuje, bo takie a takie procedury NFZ'tu są. Chyba, że on ją specjalnie jakoś określi, jako 'wyjątkowy przypadek'. Lekarz tym samym sugeruje mi, że ten 'wyjątkowy przypadek' jest równoważny z białą kopertą, w której są takie zielone i złote papierki... I co? Łapówka czy życie żony? Nie dam łapówki = żona umrze. Dam łapówkę = zgrzesze. Jakie jest 'słuszne związanie'? Mógłbym śmiało powiedzieć, że lepiej, aby moja hipotetyczna żona umarła, gdyż nie będę miał grzechu, ale wszyscy doskonale wiemy, że tak nie jest. Naturalnie, że bym dał w łape! A nawet - jeśli bym nie miał, to bym się zadłużył! OK, to jest kwestia żony, a co gdyby to było moje dziecko? Odpowiedź jest chyba oczywista...
Właśnie, łapówka jest zła, ale w niektórych przypadkach jest dobra, bo żyjemy w takich czasach. Tak też rozmawia się o wszystkim: o podatkach i 'kreatywnej księgowości', o wyłudzaniu wolnego ZUS, o obniżaniu jakości oferowanego produktu, itp., ect., itd. Nie chciałbym skupiać Twojej uwagi na tym jednym przykładzie, bądź na wąskiej grupie przykładów i biorąc pod uwagę współczesną służbę zdrowia tworzyć jakieś teologiczne dogmaty. Chce tylko wskazać schemat myślenia, a czasami wręcz usprawiedliwiania się. Inny przykład...
"A nie upijajcie się winem, bo to jest [przyczyną] rozwiązłości, ale napełniajcie się Duchem" (Ef 5:18)
Pić alkohol, a upijać się to dwie różne sprawy - myślę, że tutaj dyskusji nie ma. Wiadomo, chrześcijanin nie musi być abstynetem. Ale czy picie alkoholu wśród grzeszników jest właściwe? Tym bardziej, że wmawiamy sobie, iż będziemy pić z głową, a efekty są takie, iż tą głowę w pewnym momencie tracimy. Więc pić, ale gdzie? W domu, barze, ze znajomymi, samemu, w gronie rodzinnym? Nie mówi o tym Biblia. Sam musisz zdecydować.
Łapówka? Zależy od okoliczności: jeden przypadek wszyscy godnie potępimy, nad drugim będziemy się zastanawiać. Czy powinniśmy faktycznie tyle myśleć? Czy Biblia w swojej treści jest aż tak skomplikowana? Dla Boga wszystko jest proste: albo czarne albo białe; odcienie szarości to już sfera jaką my wprowadzamy do chrześcijaństwa. Dlatego, bardzo ważnym jest to, abyśmy wiedząc, iż jesteśmy pod Prawem Nowego Testamentu, nie zapominali o tym, że Słowo Boże to także i Stary Testament. Tam też jest określony Boży charakter, Jego wola. Z tego też można wyczytać odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Zgoda, nie jest powiedziane wprost: Nie będziesz wchodził na internetowe strony pornograficzne, ale przykazanie "Nie cudzołóż" ze ST, połączone nauką Jezusa iż nawet w myśli można z kobietą złamać to przykazanie (a tym samym niekoniecznie fizycznie), sugeruje nam, że oglądanie tego typu treści, jest cudzołóstwem. Mimo, że o samym 'oglądaniu' mowy nie ma w Biblii. Idąc tym tropem, jesteśmy w stanie odpowiedzieć sobie na każde pytanie dotyczące naszego chrześcijańskiego życia. Naprawdę, na K A Ż D E.
Tylko, że na końcu, jest osobista decyzja: albo po Bożemu, albo po mojemu. Wchodzi tutaj już osławione nasze sumienie. To w nim osądzamy sprawę, to one nam podpowiada co mamy uczynić. Nie mniej sumienie może być tylko pozornie chrześcijańskie (tak jak i całe nasze życie przecież...).
W niejednym kościele, niedzielne nabożeństwa zaczynają przypominać show: światła, tańce, full głośna muzyka, transparenty... Jednym słowem typowy rockowy koncert, tylko że słowa gospel'owe (muzyka juz nie bardzo). Nie moja rzecz, ja nie potępiam tych ludzi, nie mniej w takiej społeczności miejsca dla siebie bym nie znalazł. Sumienie by mi nie pozwoliło, bo dla mnie takie zachowanie to bycie w świecie, pod płaszczykiem chrześcijaństwa. Jeśli innym pasuje, ok. Nie mi. I tu jest ten rozdźwięk: dochodzimy do pewnego punktu, gdzie się rozchodzimy, ponieważ każdy z nas ma swój pogląd, i swoje sumienie. Zgadzamy się, że dobrze jest Boga chwalić muzyką, wszelkimi instrumentami. Dlaczegoż to niby mielibyśmy chwalić Go cicho i skormnie? Przecież to nasz Bóg, więc chwalny Go ile fabryka dała watów w kolumnach! Nie mniej, jest już tylko jeden krok, by z niedzielnego uwielbienia Boga, zrobić dyskotekę. Wielu ten krok uczyniło, czy to w sferze zebrania niedzielnego, cudzołóstwa, alkoholu...
Sumienie. To o nie powinniśmy dbać. To właśnie o nie powinniśmy się modlić, aby Bóg je dobrze kształtował. To ono - jeśli je zaniedbamy - skutecznie odciągnie nas od Boga. Rozdrabniając wszystko na czynniki pierwsze i podchodząc bardzo detalicznie do róznych spraw, prędzej czy później wpadniemy w pułapkę, mimo, że sumienie nie będzie nas gryzło.
"Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią" (1 Kr 4:4)
To, że śpimy spokojnie, wcale nie oznacza, że na Sądzie też nasze akte osobowe przejdą tak 'spokojnie'.