Noszenie sukni, czyli stroju o kształcie odwróconego kielicha ma swój cel, bo w ten sposób zwiększa więź z naturą. Jednak od wielu dziesiątek lat, ktoś świadomie wprowadza chaos usiłując przekonać ludzi o równości kobiety i mężczyzny. Oczywiście nie jestem przeciwny równouprawnieniu i ten tekst nie ma z tym nic wspólnego, a tylko ukazuje głęboki powód pochodzący z przeszłości. Mimo wszelkich ideologii, kobieta i mężczyzna różnią się od siebie nawzajem, choć tak kobieta, jak i mężczyzna mogą wykonywać te same czynności, ciała różnią się nie tylko na płaszczyźnie fizycznej, umysłowej, ale i duchowej. Według starożytnej wiedzy, kobieta z powodu swojej budowy czerpie energię z ziemi — stąd jej strój w kształcie kielicha skierowanego do dołu. Mężczyzna zaś czerpie energię z góry, co stanowi odwrotność. Tak jak mężczyzna nie może czerpać energii w sposób taki jak kobieta i kobieta nie może pobierać energii tak jak mężczyzna. Sami jednak możemy zauważyć próby podważenia tej wiedzy, gdy mężczyźni noszą suknię (księża), co w rzeczywistości nic im nie daje. Warto jednak tu wspomnieć o magach starożytnych (nie mam na myśli czarodziejów), a ich strój przypominał trójkąt, gdzie pobierana energia miała skupiać się na zwieńczeniu nakrycia głowy, czym myśl trafiająca do wszechświata została wzmocniona.
Kobieca energia odzwierciedla się we wszystkich dobrach materialnych. Otrzymuje energię matki ziemi. Mężczyzna pobiera energię powietrza — nie da się zmienić tych praw natury, nawet wtedy, gdy będziemy o nich zmieniali pojęcia, kiedy będziemy stwarzali kolejne ideologie. Wierzę w to / nie wierzę — jak wiele w ten sposób zmienisz? Czy obalisz odwieczne prawa natury, bo tego chcesz? Nie. Mężczyzna nie posiada pewnych cech fizycznych, które kobiecie pozwalają na używanie pobranej energii. Przepływ ten energii u kobiety jest zaburzony wtedy, gdy nosi ona spodnie. Według starożytnej wiedzy kanał więzi energetycznej musi być otwarty. Zaś noszenie przez kobietę spodni, kanał ten zamyka. Energia nie płynie dlatego, że ja tego chcę, tylko energia wybiera kiedy to robi. Aby umożliwić jej ten przepływ należy dostosować się do tej właśnie energii. Sytuacja taka przypomina próbę nalania wody do wiadra, gdy wiadro jest odwrócone do góry dnem — ile wody nie nalejemy, wiadro będzie zawsze puste.
Kobieca energia podarowana mężczyźnie wprowadza w jego życie równowagę i spokój, ale także wzmacnia siłę jego tworzenia. Oznaki wszelkiej nerwowości są przejawem braku tego właśnie przekazu, zaś agresja ukazuje najbardziej brak tej właśnie energii. Mężczyzna również przekazuje energię kobiecie — na tym polega właściwy związek partnerski i żadne wypaczenie nie wytłumaczy tego stanu. Osoba samotna nie osiąga tak wiele, jak ktoś przebywający w związku partnerskim.
Pierwszą kobietą, która wprowadziła zmianę stała się francuska projektantka mody: Coco Chanel — pierwsza kobieta, która publicznie pokazała się w spodniach. Wprowadziła nową modę, a jednocześnie wypowiedziała wojnę naturze, oraz kobiecości. Strój jest odzwierciedleniem kobiecości, a nie przekonania. Kobieta jednak upodobniając się do mężczyzny, nie stanie się mężczyzną i odwrotnie, mężczyzna upodabniając się do kobiety, nie stanie się kobietą. Z naturą nie da się wygrać.
Każda kobieta kobieca, doskonale wie o tym, jak bardzo wyróżnia się dziś z tłumu, jak bardzo jest zauważalna, bo prawdziwy mężczyzna woli (dzieje się tak na poziomie nieświadomym), gdy kobieta ubiera kobiece stroje, nie spodnie. Bo nie wola kształtuje człowieka z jednej komórki. Tak możemy myśleć, ale myśl nie zawsze ma siłę sprawczą, gdyż do tego potrzeba jest czegoś więcej. Pełna harmonia świata, który nas otacza w powiązaniu z myślą osiąga dopiero siłę sprawczą.
Oczywiście możesz powiedzieć, że żadna energia nie istnieje, jest tylko to, co widzimy, czego możemy dotknąć. Powietrza nie widać, a trudno uznać, że nie istnieje. Sytuacja ta tworzy pewnego rodzaju paradoks, bo jeżeli powiesz: „energia nie istnieje” — masz rację. Jeżeli powiesz, że „energia istnieje” również masz rację. Wierząc jednak w istnienie energii pozwalasz jej płynąć otwierasz się na nią, a twoje życie jest zharmonizowane.
Ile tak naprawdę wiemy o naszej przeszłości? Wiemy tyle, ile nam powiedziano. A skąd płynie ta wiedza? Ktoś nam usiłuje wmawiać, że pradawni spisywali różnego rodzaju przekazy, aby wiedza została nam przekazana. Nie prawda! Wiedza zawsze była ukrywana. Szkolono specjalnie wybranych ludzi do przechowywania wiedzy, gdyż obawiano się jej błędnej interpretacji, zamierzonej lub przypadkowej. Skoro jednak człowiek potrafi powstać z jednej komórki, która zawiera tak wiele informacji, dlaczego zaprzeczamy wiedzy, która istnieje w nas?
Słowiańskie kobiety nosiły sarafan, Greczynki eksteriodum, Egipcjanki suknie, Rzymianki tuniki, Hinduski sari, Japonki kimono… przez tysiąclecia nikt nie podważał różnicy pomiędzy mężczyzną i kobietą. Tak zaczęło się dziać dopiero stosunkowo niedawno. Czy więc należy zaprzeczać starożytnej wiedzy, która mimo palenia ksiąg, zabicia milionów ludzi „wiedzących” (nazywanych niesłusznie: „czarownicami” i „czarownikami”), przetrwała przez tysiące lat?
(W opracowaniu użyto myśli Julii Bożenowej, oraz innych przekazów).