Sklep to tylko program
Sklep internetowy jest jedynie programem komputerowym uruchomionym na serwerze, któremu użytkownicy wydają konkretne polecenia. I tak samo, jak wszystkie programy komputerowe, także skrypt sklepu nie jest zupełnie niewrażliwy na błędy, a nawet najlepsze, uchodzące za najbardziej dopracowane skrypty sklepowe mają swoje błędy i usterki. Ideałem byłoby napisanie programu, który by ich nie miał, ale jest to przy projektach tej wielkości praktycznie niemożliwe, więc już teraz widać, że stabilność nie jest tym samym co bezbłędne działanie. Oczywiście należy zrobić wszystko, aby błędy zdarzały się jak najrzadziej i dotykały jak najmniejszej ilości użytkowników, ale w zasadzie jest to problem programistów, a nie administratora sklepu. Czy jednak ten ostatni może być odpowiedzialny za niestabilne działanie sklepu? Okazuje się, że aż nazbyt często.
Co można zrobić źle
Sklep internetowy to doskonały pomysł na własny biznes, ale wielu sprzedawców żyje w błogim przeświadczeniu, że e-commerce prowadzi się samo. Tak oczywiście nie jest. Każde działanie od zaplecza w sklepie jest potencjalnie zagrożeniem dla stabilności działania skryptu. Szczególnie newralgiczne jest przełączanie opcji odpowiedzialnych za szeroko rozumiane wsparcie SEO albo zmiana schematu adresowania stron, co często powoduje powstanie błędnych odnośników. Mimo to każdy, to ma sklep internetowy, robi wszystko, żeby tylko te opcje „podkręcić”. Nie zawsze efekt jest taki, jaki powinien, bo możliwości serwera nie zawsze idą w parze z żądaniami użytkownika, a to prowadzi do nierozwiązywalnych konfliktów.
Jak zabezpieczyć sklep
Jest właściwie tylko jeden sposób na zabezpieczenie sklepu przed wieloma bugami. Można się przesiąść z instalowalnych skryptów na platformę sklepową. Ma ona swoje wady, ale jako projekt rozwijany zgodnie z jedną tylko, spójną linią programową, nie jest tak narażona na błędy programistyczne, a jeśli jest to platforma autorska, z pewnością jest mniej złożona niż Presta albo Magenta. Teoretycznie jest to wada, ale biorąc pod uwagę, że większość możliwości popularnych skryptów i tak jest niewykorzystywana przez zdecydowaną większość użytkowników, tylko się sprawa upraszcza, a straty są żadne. Poza tym użytkownicy platformy nie mają dostępu do krytycznych ustawień oprogramowania – wprowadzane zmiany mają ograniczony zakres i zwykle obsługa błędów jest na tyle dopracowana, że nie można wydać komend sprzecznych z imperatywami nadrzędnymi, więc, mówiąc najprościej, jak się da, nie można zbyt wiele popsuć, bo i opcje konfiguracji są uboższe. Być może odstrasza to kogoś, kto od lat pracuje na Magento, ale nowicjuszy e-commerce powinno to raczej zachęcać. Wprawdzie każdy kij ma dwa końce, jednak lepiej pozostawić suboptymalne ustawienia bez błędów, niż zepsuć cały sklep dążeniem do nieosiągalnego ideału i realizacją bez zrozumienia różnych instrukcji z sieci.