Już od najdawniejszych czasów ludzie zadawali sobie pytanie: dlaczego jedno dziecko odnosi sukces, jest najlepsze w pracy, kończy studia, zakłada szczęśliwą rodzinę, a inne ma życie pełne lęku, chorób, popada w konflikt z prawem, idzie do więzienia, jednym słowem jest życiowym nieudacznikiem.
Współczesna psychologia znalazła odpowiedzi na te pytania. Aby je uzyskać przeprowadzono kontrowersyjne eksperymenty.
Śmierć ze smutku
W XIII wieku w Sycylii panował Fryderyk II. Władca ten władał biegle kilkoma językami i był, jak na ówczesne czasy wielkim erudytą. Wysunął on teorię, że dzieci rodzą się ze zdolnością mówienia. Postanowił sprawdzić, co wyrośnie z niemowląt, które wychowuje się w milczeniu. Aby się tego dowiedzieć odebrał dzieci matkom i dał na wychowanie mamkom, którym nakazał aby opiekowały się dziećmi bez okazywania im uczuć i milcząco. Wszystkie dzieci zmarły.
Inne dane z sierocińców poprzednich wieków, gdzie na kilkaset noworodków porzucanych przez matki i ojców przypadało 2 pielęgniarki są zastraszające. W Wenecji z około 2000 tysięcy dzieci przeżyło 5, w Padwie z 2141 dzieci nie przeżyło żadne, w Londynie z 2300 wychowanków przeżyło 18. Jeden z ówczesnych uczonych napisał że w „domach podrzutków" dzieci umierają ze smutku. W 1894 r. Henoh przekazując kierownictwo Kliniki Berlińskiej Hubnerowi swojemu następcy, radził mu zamknąć oddział niemowlęcy, gdyż prawie wszystkie leczone tam dzieci umierały. Wtedy tłumaczono to istnieniem w powietrzu jakiejś śmiercionośnej bakterii. Z chorobą sierocą walczono więc poprzez zabieganie infekcjom wewnątrzszpitalnym.
Drastycz ny eksperyment
Pierwszy szczegółowy opis kliniczny przebiegu i objawów wyniszczenia niemowląt wychowywanych w sierocińcach zawdzięczamy Rene Spitzowi. Uczony ten prowadził swoje badania w czasie trwania wojny w Meksyku (1942-1945). Zaprosił ciężarne kobiety, które nie miały żadnych środków do życia do luksusowego sanatorium. Przez trzy miesiące matki karmiły dzieci piersią i troskliwie się nimi opiekowały. Potem opuściły placówkę. Przed odejście matek dzieci przeszły testy na poziom rozwoju. Okazało się, że wszystkie mają go w górnej granicy normy.
Opuszczone niemowlęta żyły w oszklonych, pojedynczych boksach. Miały zapewnioną opiekę lekarską i pielęgniarską, dostawały właściwe pożywienie. Pozbawione były za to czułości i opieki matczynej. Pierwszego roku życia nie doczekało 27 dzieci, kolejne 7 zmarło w drugim roku. Wszystkie dzieci były opóźnione, martwo patrzyły w jeden punkt, a iloraz rozwoju równał się 45. W 4 roku życia połowa z tych dzieci, które przeżyły nie mówiło, nie siedziało i nie stało. Wszystkie były opóźnione w rozwoju. Spitz nazwał te objawy depresją anaklityczną. Po tych obserwacjach stał się radykalnym obrońcą więzi matki z dzieckiem.
Choroba opuszczonych
Jeżeli dziecko nie nawiąże wystarczającego kontaktu emocjonalnego z rodzicami lub z ich zastępcami (u każdego dziecka jest on indywidualny) to może się pojawić hospitalizm zwany inaczej chorobą sierocą. Opisywało ją wielu uczonych między innymi J. Bowlby. Wyróżnił on 3 fazy tej choroby. Faza pierwsza - protestu, dziecko nie śpi, nie je, wyczekuje, kiedy przyjdzie matka. Faza druga - rozpaczy, dziecko zapomina o matce, wydaje się że jest chore, gdy pielęgniarka lub lekarz zwraca się do dziecka - dziecko protestuje . Faza trzecia - wyobcowania, dziecko daje ze sobą zrobić prawie wszystko, jest to wstęp do autyzmu, dziecko zwraca się do wnętrza.
Bowlby stwierdził, że choroba sieroca może się rozwinąć do 3 roku życia. W życiu dorosłym brak miłości matki i ojca może się objawiać rożnymi patologiami emocjonalnymi, opisywanymi różnie przez rożnych badaczy, w zależności od stopnia izolacji dziecka, od okazywanej mu miłości. Najważniejsze z tych objawów to: nadpobudliwość, niezdolność do skupienia uwagi, stany lękowe, niedosyt uczuciowy, niezdolność trwałego przywiązania zarówno do partnera jak i do dziecka, niezdolność do dawania uczuć, brak poczucia winy, brak sumienia, brak poczucia czasu i umiejętności korzystania z minionych doświadczeń, upośledzenie umiejętności hamowania impulsów i kontrolowania własnego zachowania, bierność, brak wytrwałości skłonność do narkomani i alkoholizmu. Dzisiejsze badania nad depresją anaklityczną oraz chorobą sierocą dowodzą, że stan skrajnego marazmu fizycznego i psychicznego może być wyleczony nawet w stadium bardzo zaawansowanym. Następuje to stopniowo poprzez wprowadzenie systematycznego „matkowania" oraz obfitego żywienia z uwzględnieniem potrzeb smakowych (np. słodycze). „Matkowanie" polega na uśmiechaniu się, przytulania, bawieniu, utulaniu spazmów płaczu, łaskotkach, obcowaniu z dzieckiem od rana do wieczora. Wraz z upływem czasu stopniowo i proporcjonalnie znikają chorobowe objawy które zostają zastąpione przez stan zrównoważenia emocjonalnego i wytworzeniu więzi miedzy dzieckiem a jego opiekunem.
Niekochani przestępcy
Współcześni psychologowie z dokładnością ponad 80 proc. są w stanie stwierdzić już w szóstym roku życia dziecka czy grozi mu wejście w konflikt z prawem.
Badania nad przestępczością prowadzili w 1925 r amerykańscy kryminolodzy profesor Sheldon Gluecki jego żona Eleonora na Uniwersytecie Harvarda w Cambridge w stanie Massachusetts. Zaczęli oni badać życiorysy 500 odsiadujących kary przestępców. Zastanawiali się czy mają one jakieś wspólne cechy. Okazało się że tak, wszystkich łączyły podobne stosunki panujące w domu rodzinnym. Pośród młodocianych kryminalistów:
- 72,5 % było karanych przez ojców nadmiernie surowo lub niesprawiedliwie,
- 83,2% było zaniedbywanych przez matki,
- 75,9% było traktowanych przez ojców obojętnie lub wrogo,
- 86,2% było traktowanych przez matki obojętnie lub wrogo,
- 96,9% wychowywało się w rodzinach, w których nie było poczucia wspólnej więzi.
Analizując te liczby Gluck zrobił test sześciolatkom. Jego celem było sprawdzenie czy ich rodzice ich kochają i jakie stosunki panują w domach rodzinnych. Okazało się, że na tej podstawie można wytypować przestępców. Po 10 i 15 latach od zadania dzieciom tych pytań, sprawdzono, jak potoczyły się ich losy. Te, którym badacze przepowiedzieli kryminalną przyszłość - były już prawie wszystkie karane. Czy pytanymi dziećmi byli Amerykanie, Japończycy, Rosjanie czy Francuzi, niezależnie od wyznania, wykształcenia i stanu finansowego rodziny - wyniki zawsze się potwierdzały.
Należy tu wspomnieć o gatunku tych przestępstw. Zazwyczaj były one popełniane nie z wyrachowania ale ze źle ukierunkowanych emocji. Po prostu, dzieci wychowywane bez miłości i poczucia bezpieczeństwa nie były zrównoważone emocjonalnie.