Schody z klasztoru
Legenda głosi, że w klasztorze Santa Fe w Nowym Meksyku tamtejsze schody spiralne zbudował sam święty Józef. Po śmierci architekta siostry zakonne spostrzegły, że w nowo wybudowanej kaplicy brakuje schodów prowadzących na chór. Po modlitwach do świętego Józefa do bram klasztoru zapukał staruszek, który usłyszał o kłopocie zakonnic i zdecydował się pomóc. Na osiołku którego przyprowadził wiózł tylko skrzynkę z narzędziami. Po kilku miesiącach pracy w zamknięciu siostry zobaczyły piękne, spiralne schody, a rzemieślnik tajemniczo zniknął.
Okazało się, że całą konstrukcję zbudowano z drewna, które w Nowym Meksyku nie występuje, a do wybudowania jej nie użyto ani jednego gwoździa, ale drewnianych kołków. Eksperci badający później wejście na chór stwierdzili, że nie powinny one utrzymać ani jednego człowieka, a mimo to kilka osób swobodnie nimi spacerowało. Wykonanie ich przypisywano cudowi i świętemu Józefowi. Cud argumentowano też ilością stopni – mają ich 33, dokładnie tyle, ile lat żył Chrystus.
Schody w Lednicach
Historia pałacu w Lednicach, należącego do Lichtensteinów, zaczęła się od twierdzy, wszakże to ona jako pierwsza stała w miejscu obecnego dzieła architektonicznego. Dopiero w XVI wieku zdecydowano się przebudować ją na pałac w stylu renesansowym, choć i to nie zadowoliło ówczesnych właścicieli. Całe stulecie później pałac został przerobiony na budowlę barokową, lecz i ten stan nie trwał zbyt długo, ponieważ już w XVIII wieku Jerzy Wingelmüller zdecydował się na kolejną, radykalną zmianę wizerunku – tym razem wybrano popularny wtedy styl nowogotycki.
Opowieść ta, tak jak i większość zwiedzających, skupia się przede wszystkim na przepięknej fasadzie, jak i całej konstrukcji pałacu, lecz niewielu wie, że w środku pałacowej biblioteczki kryje się prawdziwe dzieło sztuki – schody. Drewniane balustrady kunsztownie ażurowe zdobienia wykonane z jednego pnia dębu! Podobno powstawały przez prawie 20 lat! To prawdziwe arcydzieło, którego nie można przeoczyć podczas wizyty w Lednicach.
Schody z Mauthausen-Gusen nazywane „schodami śmierci”
Znane, choć nie tak bardzo jak inne, ale wciąż wpisujące się w ludzką historię. Tak jak niegdyś Syzyf, tak więźniowie obozu koncentracyjnego w Mauthausen-Gusen w Austrii wspinali się, objuczeni pakunkami z granitem, po 186-stopniowych kamiennych schodach. Nierzadko zdarzało się, że granitowe bloki wypadały, miażdżąc nieszczęśników podążających kilka stopni niżej, lub więźniowie opadali z sił i ciągnąc swych kolegów spadali z wąskich schodów do bajora. Stało się ono zarazem posępnym cmentarzyskiem, jak i pomnikiem ich cierpień.
Straże rozstawione zostały nie tylko u podnóża schodów, ale także w środku, jak i na szczycie, tak by móc sprawdzić, czy więźniowie przez przypadek nie noszą zbyt lekkich kamieni, ale oznaczało to tylko kolejny pretekst do bicia czy stosowania okrutnych kar. I tak kamienne, strome schody stały się niemym świadkiem ludzkich cierpień; historią samą w sobie, upamiętniającą już na zawsze okrucieństwo z jakim potrafimy traktować bliźniego.
Schody „genetyczne” - Watykan
Giuseppe Memo – twórca przepięknych spiralnych schodów – całkiem nieświadomie (kto mógł się spodziewać, że dwadzieścia jeden lat później wszystko się zmieni) stworzył prawdziwe dzieło sztuki w centrum Watykanu. W 1932 roku powstały kunsztownie zdobione spiralne schody złożone z dwóch odrębnych żelaznych elementów. Jeden z nich służył do poruszania się w górę, zaś drugi w dół. W ten sposób Giuseppe zasłynął w Watykanie dzięki znakomitemu projektowi bogato zdobionych schodów.
Niestety rok 1953 przyniósł nieoczekiwaną zmianę w pojmowaniu, jak i patrzeniu na ukształtowanie spiralnych schodów zamkniętych w Watykanie. Nagroda Nobla w dziedzinie medycyny została wręczona dwóch genetykom, którzy stworzyli przedstawiający budowę DNA model podwójnej helisy, tak bliźniaczo podobny do spiralnych schodów Giuseppe Memo. W ten sposób można uznać, że te schody nabrały zupełnie innego znaczenia. Dla zaznajomionych z tematem mogły stać się symbolem nauki a także rozwojem genetyki.
Schody ruchome z Japonii
Na koniec ciekawostka z Japonii – w Kawasaki istnieją najkrótsze na świecie schody ruchome. Mierzą one dokładnie 83 centymetry. A jeżeli najkrótsze, to i znalazło się dla nich miejsce w Księdze Rekordów Guinnessa. Podobnej długości schody ruchome można znaleźć również w Polsce, a dokładniej w CH Promenada w Warszawie.