cień – towarzysz nieodłączny w podróży w kierunku światła, czasami większy czasami mniejszy, ale jest. Podąża za nami gdziekolwiek się nie udamy, no chyba że wybierzemy wszechogarniającą ciemność.

Data dodania: 2007-03-19

Wyświetleń: 6524

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 1

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

1 Ocena

Licencja: Creative Commons

„TRANSFORMACJA CIENIA” – spotkanie z „nie ja”
cień – towarzysz nieodłączny w podróży w kierunku światła, czasami większy czasami mniejszy, ale jest. Podąża za nami gdziekolwiek się nie udamy, no chyba że wybierzemy wszechogarniającą ciemność.
Cień – nie wyraźny nie namacalny, a jednak cząstka nas. Cieniem możemy nazwać wszystko to co mamy w sobie, a zapomnieliśmy o istnieniu właśnie tych cząstek. Cieniem nazwiemy głęboko wyparte emocje, cząstki siebie. Możemy zupełnie nie pamiętać o istnieniu takich czy innych uczuć, emocji, a jednak jeżeli kiedykolwiek pojawiła się w nas jakaś emocja, a my udaliśmy przed samym sobą, że jej nie ma, zepchnęliśmy ją w cień. Ona jest i w sposób subtelny upomina się o akceptacje – przywołuje nam spotkania z ludźmi, zdarzeniami które będą nam przypominać właśnie o NIEJ. Takie zjawisko nazwać możemy projekcją cienia.
Niczym rzutnik – projektujemy nasze własne – ukryte w cieniu emocje, zachowania, cząstki – na innych. I w każdym takim spotkaniu takiej projekcji, jawi się nam szansa na akceptacje właśnie tej cząsteczki. Rozpoznanie jej jest pierwszym krokiem do akceptacji. Kiedy dopuścimy do siebie możliwość, że to co widzimy u innych jest naszym cieniem – dajemy sobie szanse do złagodzenia naszych osądów o innych – o sobie. Dajemy sobie prawo do bycia pełniejszymi. Do bycia całością. I jeżeli potrafimy popatrzeć na nasze projekcje jako na dar od nas samych do pełniejszej akceptacji, łatwiej nam będzie sięgnąć po łagodność wobec samych siebie. Cieniem nie koniecznie muszą być tak zwane złe emocje, przecież ukrywamy przed sobą równie często najpiękniejsze cząstki naszego jestestwa. Mówiąc sobie, nie ja – piękne i życie w otoczeniu miłości i dostatku – nie, ja nie zasługuje na to, wypycham w strefę cienia to co jest nasza istotą.
Jeżeli zachwycamy się ludźmi którzy radośnie i twórczo żyją, zachwycamy się sobą, tym ukrytym w cieniu.
Transformacja cienia jest niczym innym jak ukazywaniem sobie samemu swojego pełnego prawdziwego oblicza, akceptacją siebie takiego jakim jestem, zaczerpnięciem energii ze źródła płynącego w nas. Akceptacja, łagodność wobec siebie, delikatność rozkwitająca w nas – wypływa na zewnątrz i emanuje na otaczający nas świat.
Transformacja cienia odbywa się już w chwili kiedy ziarno wątpliwości posiejemy po stwierdzeniu „nie ja...”, pełniejsza jest i bardziej „radykalna” przy użyciu narzędzi radykalnego wybaczania. Wybaczając innym - sobie wybaczamy – zapraszamy nasz cień do światła, scalamy się i uzupełniamy ukazując swoje pełne piękne oblicze. Nie marnotrawimy swojej energii na utrzymywanie naszych emocji w cieniu.
Transformacja cienia w prosty sposób prowadzi do pełniejszego wykorzystania naszych energetycznych zasobów, możemy być bardziej TU I TERAZ.

Gdy szedłem sam, sam samiuśki
Jak najmniejszy palec
Powoli traciłem siły wraz z siłą
Traciłem i wiarę
Że dojdę, że uda mi się dojść
Że znajdę ten cudowny ląd
Aż kiedyś przyszedł on
Zapytał dokąd idziesz mój bracie
Może przyłącze się
Razem będzie nam się raźniej szło
Odtąd chodzimy wszędzie razem
Ja człowiek on cień – mój przyjaciel
I choćbym go wyzywał,
Choćbym napluł mu prosto w twarz
On zawsze pozostaje
Biegnąc u stóp
Jak wierny psiak
Licencja: Creative Commons
1 Ocena