Pierwsze letnie dni spowodowały, że w miastach pojawiło się o wiele więcej spacerujących par. Lato sprzyja romantycznemu odkrywania tajemnic naszych miast. Każdy chce zabrać swoją drugą połowę w romantyczne i oryginalne miejsce.

Data dodania: 2008-06-17

Wyświetleń: 2804

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Amorki w labiryncie miasta

Wielkimi krokami zbliża się lato. Pogoda ciągle jeszcze jest kapryśna i nie chce nam pozwolić na błogie wygrzewanie się na słońcu, jednak nasze organizmy przeprogramowały się już na letni sezon. Coraz dłuższe dni i coraz przyjemniejsze wieczory, sprzyjają ożywionemu życiu towarzyskiemu. Otwieramy się na otaczającą przyrodę i zaczynamy zgłębiać labirynty miejskich aglomeracji. Czas jednak leci nieubłaganie i warto nasycić się każdą chwilą, którą będziemy mogli wspominać, kiedy za oknem znowu pojawią się jesienne chłody. Dlatego razem z zasadą carpe diem, zaopatrzmy się w dobry przewodnik kulturalny albo znajdźmy … równie atrakcyjnego przewodnika.

Co w trawie piszczy

„Ptaków szum, morza śpiew…” – taka atmosfera sprzyja letnim randkom. Jednak nawet jeśli nie jesteśmy w kurorcie, a jedyny bliski deptak jest nad Wisłą, warto skorzystać z atrakcji, jakie oferuje miasto. Tym bardziej, że wieczory w mieście mają swój urok, a romantycznych zakamarków dookoła nie brakuje. Jeśli nie wiadomo co wybrać, żeby spotkanie było udane, spacer jest właśnie tym, od czego warto rozpocząć letni wieczór. Nie jest to co prawda zbyt popularna forma spędzania czasu, a jednak jest znacznie lepsza od umawiania się w zatłoczonej knajpie czy, o zgrozo, w klubie. Przepis na udany spacer też jest łatwy. Zaledwie odrobina żyłki detektywa wystarczy, by wynaleźć ciekawe szlaki, zbadać co w trawie piszczy, i gdzie. A całkiem przyjemnie „piszczy” w Łazienkach. Zwłaszcza podczas niedzielnych recitali chopinowskich. Co prawda miejsce jest dość zatłoczone, z uwagi na hordy obcokrajowców i rzesze stałych bywalców, jednak oni właśnie wiedzą, co jest najlepsze. A tam zakamarków nie brakuje, muzyka kreuje niezapomnianą atmosferę, do której jedynym koniecznym dodatkiem jest dobre towarzystwo.

Pierwsze lody przełamane

Z resztą, to nie miejsce jest najważniejsze. Podstawowym czynnikiem sukcesu letniego randkowania jest właśnie wybór odpowiedniego towarzystwa! Przez towarzystwo rozumiem oczywiście jedną osobę, z którą chciałoby się pójść na koniec świata. Jednak żeby tam dotrzeć, trzeba zacząć od mniejszego dystansu i sprawdzić, czy wybrana osoba jest równie spragniona letniego orzeźwienia. Jeśli tak, to warto przełamać pierwsze lody, a najłatwiej zrobić to w … cukierni. Brzmi banalnie, ale może być naprawdę słodko i …. owocnie. Po pierwsze dlatego, że stosujemy babciną zasadę „przez żołądek do serca”. Roztopione lody, w połączeniu z gorącą polewą, każdego przyprawią o drgawki. Po drugie, przywołując tę randkę w pamięci, będziecie mieć skojarzenia z czymś co było pyszne, słodkie i przyjemne. Każdy wie, że początkowe wrażenie czyni cuda. Pierwsze lody przełamane, pora na konkrety.

Amorek na sofie

Przyjemny wieczór dopiero się rozkręca, amory też … Dokąd pójść, żeby nie stracić magicznej atmosfery i zbliżyć się nieco do siebie? Przytulna kafejka z dużym wyborem koktajli i wygodnym sofami to jest miejsce, które zaczaruje noc. Z alkoholem lepiej na randce uważać, ale przecież nie musicie stawiać od razu na stole całej butelki. Wiele miejsc oferuje orzeźwiające drinki „z prądem”, niewinne jak letnia noc i równie przyjemne dla zmysłów. Do tego oczywiście wygodna sofa, a najwygodniejsze są oczywiście w … Sofie. To przytulne miejsce w centrum miasta zapewni wam odrobinę intymności i ukoi podniebienie. Do wyboru macie orzeźwiające szejki, koktajle, mrożone kawy i dobrą muzykę, która uatrakcyjni gorączkę letniej nocy. Jednak jeśli nawet mojito nie ukoi rozszalałych zmysłów, a kofeina z mrożonej kawy rozbudzi jeszcze miłosny apetyt, kolejny krok należy do was. Zawsze możecie zostać na sofie … do śniadania.
Licencja: Creative Commons
0 Ocena