Pozbycie się myszy albo szczurów to naprawdę spory problem. Metody stosowane dawniej, dziś porażają nieskutecznością albo są na tyle niepraktyczne, że ich stosowanie się w ogóle nie opłaca. Jednak współżycie z gryzoniami też trzeba wykluczyć, więc co można zrobić?

Data dodania: 2014-10-08

Wyświetleń: 1066

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Problem pułapki na myszy

Jednego nie można odmówić tradycyjnym pułapkom na myszy: skuteczności. Problem polega na tym, że są skuteczne, ale jako metoda deratyzacji, a nie odstraszania. Co to oznacza? Tyle że myszy giną pojedynczo, a w miejsce każdej zabitej pojawia się kilka nowych, bo wszak populacja myszy jest duża i w zasadzie nie można mówić o terenach niezasiedlonych.

Pewnym postępem był kot, który działa jako swego rodzaju odstraszacz, ale tylko przez pewien czas, w dodatku nie każdy osobnik i nie zawsze. A że trzymanie kota nie jest rozwiązaniem idealnym, a tym bardziej estetycznym, wie każdy, komu kot na progu poukładał w prezencie swoją zdobycz.  Faktem jednak jest, że tam, gdzie żyją koty, gęstość populacji myszy jest mniejsza, choć nadal niezerowa.

Odstraszacze, czyli kot na baterie

Elektroniczne odstraszacze gryzoni działają na nieco innej zasadzie niż pułapki, stacje deratyzacyjne i koty. Przede wszystkim nie są narzędziami ostatecznymi: nie zabijają gryzoni, a tylko je przepędzają. Emitując ultradźwięki odstraszacz gryzoni po prostu powoduje, że mysz ucieka ile sił w chudych łapkach poza zasięg głośnika. W ten sposób, jeśli stworzyć z odstraszaczy większy krąg, można pozbyć się myszy z obszaru nawet całkiem sporej działki. Zalety tego rozwiązania są oczywiste: populacja myszy spada praktycznie do zera, choć żadna z nich nie ginie. Cel jest więc osiągnięty, bo wszak celem ustawiania pułapek nie było jako takie zabicie szkodników tylko pozbycie się ich, a deratyzacja była wyborem jedynym znanym. Druga ważna sprawa to estetyka i bezpieczeństwo: odstraszaczem nie można zrobić krzywdy sobie ani innym zwierzętom, czego o pułapkach na myszy powiedzieć nie można. A że estetyczniej jest myszy przegnać niż zabijać, to chyba oczywiste i – biorąc pod uwagę, jak bardzo staramy się, aby nasze domy i miejsca pracy były estetyczne – zrozumiałe.

Gdzie i jak kupować?

Odstraszacz, żeby był skuteczny, musi być niezawodny. To oznacza, że zakup chińskich odstraszaczy z Allegro, których ceny nie przekraczają dwudziestu złotych, jest bardzo, ale to bardzo kiepskim sposobem na pozbycie się gryzoni. Oczywiście myszy się ceny nie boją, ale chodzi o to, że odstraszacze za te pieniądze rzadko są trwałe i niezawodne, a to już całkowicie je skreśla. Sprawa druga to zasięg odstraszacza. To, co pozornie wydaje się oszczędnością, może być w istocie początkiem sporych wydatków. Kiepski odstraszacz o małym zasięgu oznacza dla Ciebie, że musisz tych urządzeń kupić więcej niż odstraszaczy dobrych, prawda? A to już są zawsze wymierne koszty.

Gdzie kupować? No cóż – odstraszacze można kupić wszędzie, z hipermarketami włącznie. To raczej kiepski pomysł, bo warto zainwestować w pewność, że kupowany sprzęt rzeczywiście działa. Warto odwiedzić internetowy sklep Hotspray.pl. Wybór odstraszaczy jest naprawdę spory: sieciowe, bateryjne, z pojedynczą lub modulowaną częstotliwością dźwięku, a wszystkie wykonane solidnie przez znanych producentów. Cóż, jeśli to nie jest gwarancją jakości i skuteczności, to trudno będzie o lepsze rekomendacje. Na pewno nie warto bawić się w nierealne oszczędności rzędu 10 złotych, bo właśnie to często przesądza o wyborze gorszego urządzenia. Jeśli chcesz kupić naprawdę działający odstraszacz, to musisz kupić dobry sprzęt u wiarygodnego dystrybutora.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena