Metody promocyjne zwykle sprowadzają się do wyolbrzymiania pewnych cech produktów lub usług, co samo w sobie niczym złym nie jest, ale wygląda to trochę jak reklama banku: możesz zyskać wiele, ale o warunkach, jakie trzeba spełnić i kosztach Twojego zwycięstwa, poinformujemy Cię albo po fakcie, albo milimetrowymi literkami u dołu ekranu.

Data dodania: 2014-05-12

Wyświetleń: 1406

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Edukacja jako promocja? Dlaczego nie!

Teraz jest pytanie do specjalistów od marketingu: sami nie dajecie się nabrać na podobne chwyty, więc dlaczego uważacie, że klienci będą się nabierali?

Bez złej woli

Nie mam nikomu za złe stosowania takich czy innych metod promocji. Po prostu o takich metodach uczą w szkołach i na kursach, i właśnie takie sposoby promowania produktów i usług są obecnie popularne. Wszystko więc toczy się zgodnie z prawem śnieżnej kuli. Jednak nieświadomość w tym przypadku wcale nie jest korzystna – w reklamie chodzi o to, aby zachęcić klienta do zakupów. Czy jednak jest na to tylko jeden sposób? Na pewno nie.

Koszt ukrytych kosztów

Wszystko to, co publikuje się w reklamach małym drukiem lub w ogóle pomija, ma swój koszt. Rynek nie działa tak, że klienci są utrzymywani w błogiej nieświadomości. Prędzej czy później każdy klient odkryje wady produktu albo jakieś niedoskonałości danej usługi. I tutaj pojawia się pewien dodatkowy koszt kampanii reklamowej, który jednak rozłożony jest na tygodnie, a często nawet lata po jej zakończeniu. Chodzi o opinię marki: jeśli w reklamie wspominasz o samych plusach, przygotowujesz klienta na idealne wrażenia, super-hiper-ekstra jakość, ale po jakimś czasie na wierzch wychodzą wady, które starano się ukryć, klient traci zaufanie do marki, co w wielu przypadkach może być bardzo kosztowne.

Zysk z prawdy

Gdyby materiały promocyjne choć w jakiejś części miały charakter edukacyjny, mógłbyś sporo zyskać. Article marketing działa, ponieważ nie przedstawiasz klientowi jawnej reklamy, ale pewną porcję wiedzy, natomiast Ty, Twoja marka i Twoja firma to tak naprawdę patroni merytoryczni.

Zapewne słyszałeś o kilku edukacyjnych projektach współfinansowanych przez różne firmy – oczywiście kojarzą Ci się one z lokowaniem produktu, czyli, bądź, co bądź, formą promocji, jednak nieco inną niż tradycyjna reklama. Article marketing to jednak coś więcej niż tylko lokowanie produktu. Ideą marketingu przez artykuły jest przekazywanie wiedzy.

Luka w rozumowaniu

Zauważ, że wiedza jest uznawana przez mistrzów współczesnej ekonomii za najbardziej wartościowy kapitał każdego przedsiębiorstwa. O ile jednak aktywa inwestuje się na setki sposobów, o tyle wiedza leży w jakiejś szufladzie, niepomnażana, często zapomniana, a przez to dewaluująca. W przypadku wiedzy, zamiast banku, instytucją pomnażającą kapitał jest rynek. Twoi klienci, którzy zdobędą wiedzę, podzielą się nią dalej. Jak zyskujesz? Ot, bardzo prosto. Przecież pod materiałami edukacyjnymi ktoś jest podpisany, są w nich jakieś studia przypadków czy wiele innych elementów, które to Ciebie i Twoją firmę wskazują jako źródło wiedzy.

Zobacz, że w ten sposób promujesz siebie, budujesz renomę, opinię eksperta, a przy okazji prowadzisz jedną z najskuteczniejszych kampanii reklamowych: nic nie jest dziś towarem równie deficytowym, co wiedza; niczego ludzie nie szukają pilniej. Aż wstyd tego nie wykorzystać.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena