Każdy kto zdawał jakikolwiek egzamin wie, że każdy egzamin, to swoista odmiana loterii. Nigdy do końca nie wiadomo, co będzie na egzaminie. Nigdy do końca nie wiadomo, czy dobrze napisało się ten egzamin i wreszcie nigdy do końca nie wiadomo, czy się zdało, czy nie. Czeski film: nikt nic nie wie.
Andrew Holmes w swojej książce „Skuteczne zdawanie egzaminów” rzuca spory snop światła na tą całą ciemność i tajemniczość, którą otoczone są egzaminy. Jego recepta nie jest prosta, ani łatwa. Nie da się jej streścić w jednym zdaniu, czy akapicie, gdyż stanowią ją 52 „wspaniale pomysły” (tak podaje sam autor) na to, aby zdobyć umiejętności gwarantują sukces w nauce, w domyśle - na egzaminie.
Autor w swojej książce nie poszedł na łatwiznę, ale zbytnio się także nie wysilił. Jego książka to zbiór mniej, lub bardziej przypadkowych pomysłów na zdanie egzaminu. Brakuje mi bardzo jakiegoś ich uszeregowania, ponumerowania, wtłoczenia ich w treść książki w odpowiedniej kolejności, tak abym przechodził zawsze od ogółu do szczegółu, co przecież zgodne jest ze sposobem w jakim nasz mózg odbiera informacje (jeśli nie wierzysz, to spróbuj sobie wyobrazić potężny dąb, teraz w tym momencie. Zobaczyłeś całe drzewo, czy pojedynczą gałąź, ewentualnie pojedynczy liść? Daję sobie głowę uciąć, że całe drzewo – i to jest koronny dowód na to, że najpierw myślimy ogólnie, a potem szczegółowo). A tak, to mamy na dzień dobry poruszoną kwestię co należy zrobić, jeśli przez kilka lat mieliśmy przerwę w nauce i teraz wracamy do niej. Dopiero pod sam koniec książki poruszona jest kwestia odpowiedniego podejścia do egzaminów, a i to autor zrobił tylko na przykładzie testu wielokrotnego wyboru (czyli osławione a,b lub c) oraz egzaminu ustnego. Jego rady są bardzo, bardzo pożyteczne, ale taka konkretna informacja powinna być na samym początku – tak ja to przynajmniej widzę. Słowem: struktura książki wydaje się być przejrzysta i przemyślana, ale jak tylko zagłębiamy się treść, to przypomina to groch z kapustą: wszystko jest wymieszane i co chwila autor wspomina o czymś nowym. Tak, że cała lektura to nie jest przygoda ze sztuką zdawania egzaminów, ale łapanie co bardziej interesujących nas kawałków informacji rzucanych przez autora, co chwila z różnych stron.
Pominąwszy tę sporą wadę, o której wspomniałem powyżej, książka jest naprawdę bardzo dobra. Mimo tego, że osobiście w zdawaniu egzaminów jestem dobry i z żadnym nie miałem nigdy większych problemów, tak że wydawało mi się, że wiem już prawie wszystko na ten temat, autor w kilku momentach zaskoczył mnie bardzo swoimi radami, które otworzyły mi oczy na wiele rzeczy, które do tej pory traktowałem jako zupełnie nie ważne, słowem, które absolutnie negowałem w sensie ich praktycznego użycia do tego, aby zdać jakiś tam egzamin. Adrew Holmes w swojej książce udowadnia, że naprawdę „diabeł tkwi w szczegółach” i tak samo ważne jest to, gdzie się uczymy, z kim, jak i to, w jaki sposób, w ogóle to robimy.
Przeczytawszy książkę w całości i wracając teraz do niej w pamięci, trudno mi wytknąć jej jeszcze jakieś braki. Autor powiedział praktycznie o wszystkim. Jest trochę o metodach uczenia się, jest nawet cały rozdział o szybkim czytaniu. Jest o rodzajach egzaminów i o tym, jak zachowywać się na egzaminie ustnym i pisemnym. Jest o czynnikach wpływających na skuteczność naszej nauki. Jest ogólnie o motywacji do nauki, o technice wizualizacji, redukowaniu własnego stresu i strachu przed egzaminem, o potrzebie wypoczynku, itd., itp. Wymieniać można by bardzo długo, ale to przecież nie oto chodzi. Moje osobiste wrażenie jest takie, że autor potraktował temat zdawania egzaminów bardzo szeroko (stąd spory zakres zagadnień, które omawia) i dlatego nie skupił się zbytnio na właściwej kwestii, czyli: jak zdać ten konkretny czekający mnie wkrótce egzamin? Jego odpowiedź na to pytanie, to 52 „wspaniale pomysły”. W każdym z nich znajduje się pewien element odpowiedzi. Kiedy złożymy wszystkie w jedną całość, otrzymamy kompletną odpowiedź. Zupełnie inna kwestia to już to, czy mamy czas, ochotę i w ogóle wiemy jak to zrobić?
A więc słowem końcowym. Inwestycja w książkę „Skuteczne zdawanie egzaminów” może się zwrócić bardzo szybko i bardzo dobrze, ale pod warunkiem odpowiedniego podejście do samej lektury. Proponuję nie czytać całości, nie starać się objąć całej treści, ale podejść do tego metodycznie: metodą małych kroczków. Przeczytaj jeden, tylko jeden pomysł, skup się na nim i zastanów się, jak możesz go praktycznie wykorzystać w swoim indywidualnym przypadku. Jak już coś wymyślisz, zastosuj dany pomysł i sprawdź rezultaty. Jeśli będą pozytywne, to zacznij ten pomysł od teraz stosować stale. Jeśli nie, to albo pomysł się nie sprawdza, albo musisz przemyśleć jego zastosowanie ponownie. I tak postępuj z każdym z 52 „wspaniałych pomysłów” na skuteczne zdawanie egzaminów, a wtedy faktycznie te pomysły okażą się być tak wspaniale, jak to obiecuje autor recenzowanej pozycji.
Link do książki: Skuteczne zdawanie egzaminów
--
Jak zdać każdy egzamin?